Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2014-07-12Źródło: Filmosfera
Sobota (12.07), TVP 1, 20:25
Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka (2006)
Produkcja: USA
Reżyseria: Gore Verbinski
Obsada: Johnny Depp, Orlando Bloom, Keira Knightley, Jack Davenport, Bill Nighy
Opis: Kapitan Jack Sparrow zostaje wplątany w kolejną sieć niesamowitych intryg. Okazuje się, że ma dług wobec legendarnego Davy'ego Jonesa - władcy oceanów i kapitana „Latającego Holendra”. Jeśli Jackowi nie uda się wykręcić z tej historii, zostanie przeklęty po wsze czasy. Kłopoty kapitana kładą się cieniem na weselne plany Willa i Elizabeth, którzy szybko znajdują sie w samym centrum nowej awantury.
Rekomendacja Filmosfery: Seria filmów o „Piratach z Karaibów” szybko podbiła serca widzów na całym świecie i wpuściła powiew świeżego powietrza do kategorii filmów opowiadających o piratach. Okazało się, że historie te nie muszą być staroświeckie – mogą stanowić nowoczesną, komediową wariację filmu przygodowego, która będzie w stanie sprostać wymaganiom współczesnego widza. Choć „Skrzynia umarlaka”, będąca sequelem „Klątwy Czarnej Perły”, pod wieloma względami nie dorównuje jedynce i, przede wszystkim, nie ma w niej już tego elementu zaskoczenia, który był możliwy do osiągnięcia jedynie w pierwszej części „Piratów z Karaibów”, to jednak gwarantuje ona dawkę porządnej rozrywki, akcji i humoru. Podobnie jak w jedynce, przy oglądaniu „Skrzyni umarlaka” możemy podziwiać piękne widoki i bezkres oceanu, wciągnąć się w wir akcji i śmiać się z przezabawnej postaci Jacka Sparrowa, wiecznie pytającej: „Why is the rum gone?” Ale bez obaw, do oglądania „Piratów z Karaibów” rum nam niepotrzebny – świetna rozrywka i tak jest gwarantowana.
Sobota (12.07), TVN, 22:45
Gran Torino (2008)
Produkcja: USA
Reżyseria: Clint Eastwood
Obsada: Clint Eastwood, Cory Hardrict, John Carroll Lynch, Geraldine Hughes, Brian Haley
Opis: Walt Kowalski, weteran wojny w Korei i zapiekły rasista z krwi i kości o stalowej woli, żyjący w świecie, który nieustannie ulega zmianom, zostaje zmuszony przez sąsiadów-imigrantów, którzy wraz ze swoją rodziną wprowadzili się po sąsiedzku, do trudnej konfrontacji z własnymi zadawnionymi uprzedzeniami. A wszystko zacznie się od klasycznego samochodu Kowalskiego - Gran Torino z 1972 roku.
Rekomendacja Filmosfery: Filmem „Gran Torino” Clint Eastwood po raz kolejny udowodnił, jak świetnym jest reżyserem, a na podziw zasługuje tym bardziej, że obraz ten kręcił mając prawie 80 lat! Na sukces „Gran Torino”, oprócz świetnej reżyserii, wpłynął genialny scenariusz Nicka Shenka, który bez zbędnego moralizatorstwa i patosu porusza wątek trudny i kontrowersyjny, jakim jest rasizm. Scenarzysta w sposób niezwykle subtelny pokazuje przemianę głównego bohatera, racząc przy tym widza inteligentnym, chwilami czarnym humorem. Również aktorsko Eastwood spisał się na medal – zgorzkniałego weterana wojennego zagrał fantastycznie, stapiając się właściwie z postacią. Reszta aktorów niestety drastycznie odstaje poziomem od Clinta Eastwooda, ale fabuła filmu wciąga na tyle, że drewniana gra co poniektórych aktorów przestaje mieć znaczenie w trakcie seansu. „Gran Torino” to obraz mocny, chwilami brutalny, przedstawiający świat bez żadnych ubarwień i eufemizmów. Przez to przekaz filmu trafia silnie do widza, nawet tego o nieco stępionej wrażliwości. Zdecydowanie polecam!
Niedziela (13.07), TVP 2, 0:10
Butelki zwrotne (2007)
Produkcja: Czechy, Wielka Brytania
Reżyseria: Jan Svěrák
Obsada: Zdeněk Svěrák, Tatiana Vilhelmová, Daniela Kolárová, Jiří Macháč
Opis: Josef, nauczyciel literatury, zauważa pewnego dnia, że nie rozumie swoich uczniów, a praca nie sprawia mu już radości. Decyzja o porzuceniu akademickiej kariery martwi jego żonę, która obawia się, że teraz humory małżonka będzie musiała znosić od rana do wieczora. Na szczęście Josef nie zamierza zostać nudnym emerytem. Wiele prób zmiany zawodu nie przynosi sukcesu, np. pomysł, by zostać jedynym w Pradze kurierem rowerowym w wielu emerytalnym. Josef odnajdzie się dopiero gdy przyjmie posadę w… punkcie skupu butelek w supermarkecie.
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): „Butelki zwrotne” to film o radzeniu sobie ze starością. Główny bohater wychodzi z założenia, że sześćdziesiątka na karku to jedynie jesień życia, a poważny wiek przychodzi później. Mimo lat jest on pełen życia i wigoru, nie chce gnuśnieć w domu w ciepłych papciach oglądając z żoną telenowele, albo spacerować po parku ze stetryczałymi staruszkami. Ta droga nie jest jego. Obraz Svěráków to jednak nie tylko zabawny film o starości. Co bardziej uważny widz zauważy, że kwestię przemijania traktują oni trochę bardziej globalnie. Ludzie się starzeją, ale nie tylko, bowiem zmianom ulegają całe pokolenia, a także otaczający nas świat, wiele rzeczy odchodzi w zapomnienie. Co jednak najważniejsze, „Butelki zwrotne” to czeski film w każdym calu. Svěrákowie nakręcili opowieść o zwykłych ludziach, ale w tak ciepły i zabawny sposób, nie ma więc możliwości by widz choć przez chwilę poczuł znużenie. Mam wrażenie, że taka sztuka udaje się tylko naszym południowym sąsiadom. Posiadają oni niewiarygodny talent opowiadania o rzeczach bardzo przyziemnych w interesujący sposób, poważnie, ale i z przymrużeniem oka. Może warto by rodzimi twórcy zaczęli uważniej przyglądać się twórczości Czechów i od czasu do czasu zaczerpnąć to i owo.
Poniedziałek (14.07), ale kino+, 00:10
Fałszerze (2007)
Produkcja: Austria, Niemcy
Reżyseria: Stefan Ruzowitzky
Obsada: Karl Markovics, August Diehl, Devid Striesow, Martin Brambach
Opis: Berlin, rok 1936. Salomon „Sally” Sorowitsch” (Karl Markovics) wśród oszustów nie ma sobie równych. Hazard, alkohol, kobiety – to jego największe żywioły. Wkrótce jednak szczęście przestaje mu sprzyjać. Trafia za kratki, a wraz z rozpoczęciem wojny – do obozu koncentracyjnego. Kiedy jednak wieści o jego umiejętnościach trafiają do wysokich rangą oficerów Wermachtu, Salomonowi przedstawiona zostaje propozycja dokonania największego w dziejach oszustwa – wydrukowania ogromnej sumy fałszywych pieniędzy zagranicznych walut. Do tajnej misji werbuje najlepszych profesjonalistów i tak rozpoczyna się największe wyzwanie jego życia, a zarazem największa przygoda…
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Salomon Sorowisch – genialny fałszerz, podrywacz i bawidamek, nie stroni od hazardu, picia i łatwych kobiet. Nie ma w nim nic kryształowego, nie jest żydowskim patriotą pełnym wzniosłych idei, które głosi i wciela w życie pomimo wszystko. Kiedy trafia do obozu, umie się ustawić, bo zrobi wszystko, żeby przetrwać. Nie można mu jednak zarzucić totalnego egoizmu – pomaga też innym i to bardziej szczerze niż z pobudek dotyczących wspólnego pochodzenia, ale ze zwykłej potrzeby serca, dobroci. Tym bardziej, że w moim odczuciu w obrazie Stefana Ruzowitzky'ego bardziej chodzi o upokorzenie, zniewolenie i wyniszczenie człowieka niż Żyda. Niemniej jednak trzeba postawić sprawę jasno – główny bohater „Fałszerzy” nie jest człowiekiem kryształowym, to w półświatku czuje się jak ryba w wodzie i właśnie dzięki temu udaje mu się przeżyć II wojnę światową. Zdecydowanie smaku obrazowi dodają dwie rzeczy: „Fałszerze” to zdobywca Oscara w 2008 roku w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego, a przedstawiana w nim historia opiera się na prawdziwych wydarzeniach. Osobiście gorąco polecam.
Środa (16.07), Polsat, 0:35
Pociąg do Darjeeling (2007)
Produkcja: USA
Reżyseria: Wes Anderson
Obsada: Owen Wilson, Jason Schwartzman, Adrien Brody, Anjelica Huston, Wallace Wolodarsky
Opis: Trzech braci wyrusza w kolejową podróż przez Indie. Celem jest nie tylko wzmocnienie łączących ich, a nadwątlonych ostatnimi laty, więzi, ale także znalezienie celu w życiu i odwiedziny u matki, która mieszka tu od wielu lat.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Na plan filmu Wes Anderson zaprosił znanych i przede wszystkim cenionych aktorów. Strzałem w dziesiątkę było obsadzenie w rolach zdziwaczałych braci Wilsona, Brody’ego i Schwartzmana. I myli się ten, kto uważa, że zostali wybrani do swoich ról jedynie ze względu na znaczne gabaryty swoich nosów. Francis z zabandażowaną twarzą i myślami samobójczymi, Peter w korekcyjnych okularach ojca, przyprawiających go o ból głowy, a także z obawami, czy podoła roli ojca, i Jack w żółtym szlafroku z hotelu Chevalier, próbujący uleczyć złamane serce, to prześmiewczo, ale zarazem nostalgicznie zagrane postaci. Można by rzec, iż to istny tercet egzotyczny najwyższej próby. Ponadto dzięki „Pociągowi do Darjeeling” możemy choć na chwilę przenieść się we wspaniałe, malownicze, indyjskie krajobrazy. Anderson w „Pociągu do Darjeeling” w swoim stylu łączy surrealizm, prześmiewczą symbolikę typu „pociąg się zgubił”, ironię, pastisz i zamiłowanie do sztuczności z poważnymi rozważaniami (tematyka trudnych relacji rodzinnych), i w tym konkretnym przypadku, ze smakiem i zapachem orientalnych przypraw. Absurdalne poczucie humoru podszyte zostaje melancholią oraz poprzeplatane świetną ścieżkę dźwiękową, z takimi utworami jak: „Where Do You Go To (My Lovely)” Petera Sarstedta, „Play With Fire” The Rolling Stones, „Strangers” The Kinks czy „Les Champs-Elysees” Joe Dassina.