Komedie romantyczne to gatunek, który jedni kochają, inni szczerze nie znoszą. Co roku, niezależnie od miesiąca, kinowe repertuary oblegają humorystyczne romanse z mniej lub bardziej oryginalnymi scenariuszami. Większość z tych filmów ucieka gdzieś w zapomnienie, nigdy nie poszerzając grona kultowych produkcji takich jak „Dziennik Bridget Jones” czy „Pretty Woman”. „Pan Idealny” w reżyserii Paco Cabezasa to z minuty na minutę coraz bardziej nieprzewidywalny film, jednak czy na tyle wyjątkowy, aby zaskarbić sobie sympatię widzów na dłużej?
Nowoczesna trzydziestolatka Martha (Anna Kendrick) próbuje podnieść się po rozstaniu z kolejnym, nie zasługującym na nią facetem. Starająca się zapomnieć o byłym kobieta, zapełnia swój czas zapijaniem smutków, a także nieudolnymi próbami gotowania. Wkrótce po rozstaniu z niewiernym kochankiem, poznaje w sklepie mężczyznę, który nie tylko jest przezabawny, przystojny, ale i fascynująco tajemniczy. Martha i Pan Idealny zaczynają spędzać ze sobą każdą wolną chwilę i bardzo szybko stają się dla siebie kimś więcej. Sielankę zakochanych przerywa wyjście na jaw prawdy o profesji Pana Idealnego, a właściwie Francisa – płatnego zabójcy, który zamiast zabijać wyznaczone ofiary, zabija swoich zleceniodawców. Szaleni kochankowie będą musieli zmierzyć się ze ścigającym ich FBI, mafią oraz starym znajomym Francisa – Hooperem (Tim Roth).
„Pan idealny” to nieprzewidywalny film, sprawiający wrażenie bardziej parodii komedii romantycznej. Akcja z każdą minutą staje się coraz bardziej irracjonalna i choć sam schemat wydarzeń, jak szybkie poznanie, nagła przeogromna miłość, napotkanie kilku wybojów na drodze oraz szczęśliwe zakończenie są całkiem przewidywalne, to zachowania głównych bohaterów do takich już nie należą. Martha to może i quasi-hybryda słabo gotującej i nieszczęśliwej w miłości Bridget Jones z zabójczo skuteczną Panią Smith, jednak kreacja ta posiada w sobie coś wyróżniającego spośród bohaterek romansów. Mamy tu niedojrzałą trzydziestoletnią kobietę, której irracjonalizm zadziwia, jak rzadko u której postaci – co kilka minut Martha zmienia swoje skomplikowane odsłony jak w kalejdoskopie. Niewiarygodne również jest jej lekkie podejście do profesji Francisa, któremu nie tylko puszcza płazem mordowanie innych ludzi, ale i sama zaczyna mu pomagać, widząc w tym świetną zabawę. Jej książę z bajki, tak jak i sama Martha nosi w sobie znamiona choroby psychicznej, co zresztą wcale im nie ujmuje, w końcu to film do pośmiania się, a nie weryfikowania moralności bohaterów, czy utożsamiania się z nimi. Miało być śmiesznie i przez większość filmu tak jest.
Obraz jest półtoragodzinną przystępną produkcją o niecodziennych szalonych kochankach ze sporą dawką kina akcji. Owszem, fabuła jest grubymi nićmi szyta, jednak to stanowi siłę obrazu, dodając mu przy tym humoru, choć warto podkreślić, że nie epatującego wulgaryzmem. Plusem produkcji jest scenariusz autorstwa Maxa Landisa oraz dobrani pod bohaterów aktorzy – Sam Rockwell (Pan Idealny/Francis) oraz Anna Kendrick (Martha). Zasmucającym trochę jest fakt, że nominowana do Złotego Globu oraz Oscara za film „W chmurach” Anna Kendrick coraz bardziej daje sobie przykleić łatkę przerysowanej komediowej aktorki w średnich produkcjach jak „Pitch Perfect” czy „Randka na weselu”.
„Pan Idealny” to śmieszny, chwilowo absurdalny film, który całkiem dobrze wypełnia czas, jednak nie jest na tyle wyjątkowy i zachwycający, aby stać się kultowym. Film dobry dla osób zmęczonych schematycznymi komediami romantycznymi, wielbicieli przepełnionych humorem pościgów, gdzie krew leje się strumieniami oraz fanów wesołej odsłony Anny Kendrick.