logowanie   |   rejestracja
 
Dear John (2009)
Wciąż ją kocham
Dear John (2009)
Reżyseria: Lasse Hallström
Scenariusz: Nicholas Sparks, Jamie Linden
 
Obsada: Amanda Seyfried ... Savannah Curtis
Channing Tatum ... John Tyree
Scott Porter ... Randy
Henry Thomas ... Tim
Richard Jenkins ... Pan Tyree
 
Premiera: 2010-02-12 (Polska), 2010-02-05 (Świat)
   
Filmometr: (głosów: 2)
Odradzam 100% Polecam
Ocena filmu: (głosów: 5)
 
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Najdroższy, nie pisz już więcej

Lasse Hallström to nazwisko, które w Hollywood znaczy bardzo dużo. Choć od prawie dekady nie nakręcił nic specjalnie wartego uwagi, to wystarczy wspomnieć „Co gryzie Gilberta Grape’a”, „Czekoladę” albo „Kroniki Portowe” i już wszyscy nie tylko wiedzą o co chodzi, ale po prostu to czują. Bo nieważny był scenariusz, chodziło o tę magię, której dokonywał: zawsze w małym miasteczku i za pomocą ludzi z przeszłością, poprzez kręte ścieżki życia doprowadzał do szczęśliwego zakończenia. I choć brzmi to banalnie, to zawsze działało. Do teraz. Najnowszy film Szweda to niestety porażka.

 

„Wciąż ją kocham” (w oryginale „Dear John” - kolejne rewelacyjne polskie tłumaczenie tytułu), to ckliwa opowieść miłosna, bazująca na motywach tak oklepanych, że nie tylko ma się wrażenie, że już to gdzieś było, ale z powodzeniem można zacząć rzucać tytułami. Najbardziej chyba przychodzi tu do głowy „Pamiętnik” Nicka Cassavetesa, film, który choć teoretycznie opowiadał o sprawach bardzo podobnych, to jednak jakoś inaczej i z większą klasą. Poza tym tam aktorstwo było dużo lepsze. Tu natomiast każdy gra „na odwal się”. O Channingu Tatumie nie ma co mówić, w końcu to jego pierwszy kontakt z kinem emocjonalnym (wcześniej głównie bił się i tańczył), ale już partnerująca mu Amanda Seyfried, która ma w sobie coś naprawdę ciekawego i potrafi czasem dobrze to wykorzystać, tu jakby w ogóle się nie starała. Owszem, dałem się parę razy złapać na jej niewinny dziewczęcy uśmiech, ale po 15 minutach i na to przestałem reagować, kiedy recytowała drewniane dialogi z przewidywalnego scenariusza, o którym zaraz. Największym jednak aktorskim zawodem we „Wciąż ją kocham” jest dla mnie bez wątpienia Richard Jenkins – aktor, którego podziwiam od lat i szanuję, i który ostatnio, dzięki kilku świetnym rolom znów ma swoje 5 minut. Tu nie gra prawie w ogóle, a rzadkie momenty, kiedy kamera skupia się na jego bohaterze, przypominają odrabianie aktorskiego zadania według książki „Jak zagrać osobę z autyzmem”. A więc jest książkowo, wzorowo i nudno.

 

Wspomniany scenariusz to słabizna. W dialogach Johna i Savannah nie ma nic, co mogłoby kogokolwiek zainteresować. Ich listy są tak nudne, że zastanawiam się, po co w ogóle przytaczane są fragmenty. Wszystko to brzmi jak wygenerowane przez superkomputer, który choć wybiera prawidłowy i gramatyczny zestaw słów, to nie potrafi stworzyć prawdziwych emocji. To co się dzieje na ekranie, to przewidywalny ciąg zdarzeń. Ona pokazuje mu dom, który odbudowują dla swoich skrzywdzonych przez los przyjaciół, a ty, drogi widzu, już wiesz, że zaraz staną na środku i po raz pierwszy ich usta złączą się w pocałunku. Ale żeby wszystko było jasne, twórcy dorzucili jeszcze wielką ulewę. Że miłe filmy poprawiają samopoczucie? Że dobrze jest z grubsza wiedzieć co się stanie? Że to daje poczucie bezpieczeństwa? Słyszałem kiedyś takie argumenty i w ogóle się nie zgodzę. Kino to rozrywka, przygoda, a co za tym idzie zaskoczenie i emocje. Tu tego nie ma. Zresztą o złej kondycji scenariusza (warto wspomnieć, że stworzonego na podstawie książki) niech świadczy fakt, że zaplanowany jako największa niespodzianka fabularny twist jest bardzo łatwy do przewidzenia i nie sądzę, żeby ktokolwiek, kiedy wszystko się wyda, był zaskoczony.

 

Choć wynudziłem się w kinie potwornie, to muszę przyznać jedno – „Wciąż ją kocham” to film ładnie zrealizowany. Chyba już tylko to zostało Hallströmowi – umiejętność dobrego rozplanowywania kadrów i współpracy z operatorami. Poza tym raczej nie polecam. Bo choć chwytliwy slogan mówi, że to „film, który zdetronizował Avatara” (ktoś wreszcie musiał, bo ile można), nie pozostaje po nim nic innego, jak trudna do opanowania senność. Chyba, że idziecie do kina, a nie na film. Przepowiadam więc hit tegorocznych Walentynek.

autor:
Zdzisław Furgał
ocena autora:
dodano:
2010-02-11
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [12]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [4]
Zdjęcia [21]
Video [1]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  Maciek Słomczyński
  Arkadiusz Chorób
  Michał Ćwikła
  Radosław Sztaba
  Sylwia Nowak
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2010-02-14
[odsłon: 10383]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera