Wyobraźcie sobie taką sytuację: macie 17 lat, zostajecie skazani na areszt domowy, z nudów zaczynacie podglądać sąsiadów i jesteście świadkami dziwnego zachowania mężczyzny mieszkającego tuż obok. Co gorsza, zaczynacie podejrzewać, że jest on seryjnym mordercą. Co robicie? To oczywiste, wraz z przyjaciółmi zaczynacie prywatne śledztwo...
Tak mniej więcej wygląda fabuła „Niepokoju” D.J. Caruso. Kale (w tej roli Shia LaBeouf) jest właśnie tym 17-stolatkiem, skazanym na 3-miesięczny areszt domowy za uderzenie swojego nauczyciela. Z nudów zaczyna obserwować swoich sąsiadów. Tak poznaje Ashley (Sarah Roemer), dziewczynę z domu obok. Wraz z nią oraz przyjacielem Ronnie'm (Aaron Yoo) postanawiają przyjrzeć się bliżej jednemu z sąsiadów, panu Turnerowi (David Morse), którego Kale uważa za seryjnego mordercę. Oczywiście doprowadza to do poważnych kłopotów.
Historia opowiedziana w „Niepokoju” jest naciągana, momentami nawet bardzo. Niektórzy stwierdzą zapewne, że „się czepiam”, bo to przecież tylko film i scenariusz może mieć pewne niedociągnięcia. Racja, może, ale jak pokazały niektóre inne produkcje, nie musi. A w filmie Caruso jest ich niestety dosyć dużo, niektóre sceny wywołały u mnie wręcz śmiech. Sam pomysł z podglądaniem nie jest zły, jednak autorom scenariusza zabrakło chyba pomysłu na dobre poprowadzenie akcji.
Co do realizacji, jest na pewno lepsza od scenariusza, w filmie jest kilka ciekawych ujęć. Na uwagę zasługuje przede wszystkim scena z włamaniem do garażu Turnera, która wyraźnie budzi skojarzenia z „Blair Witch Project”. Ogólnie jest poprawnie, ale bez błysku.
Z dobrej strony w „Niepokoju” zaprezentował się odtwórca głównej roli, Shia LaBeouf. Zagrał tak, jak powinien, jego postać jest przekonująca. Rola życia zapewne to nie będzie, ale postać Kale'a zdecydowanie można zaliczyć na plus w jego dorobku. Tego samego nie mogę jednak powiedzieć o postaci Ashley, granej przez Sarę Roemer. Dziewczyna wydaje się drętwa, ciężko dostrzeć na jej twarzy jakiekolwiek emocje. Nie zachwycił także David Morse, który moim zdaniem zdecydowanie lepiej prezentuje się jako żołnierz/policjant (z takich głównie ról go kojarzę) niż seryjny morderca. Co do reszty, w obsadzie zdecydowanie najbardziej znaną osobą jest Carrie - Anne Moss, ale o jej grze ciężko cokolwiek powiedzieć, gdyż pojawia się na ekranie zaledwie kilka razy.
Nie da się ukryć, że Caruso swój film skierował przede wszystkim do młodzieży (i to raczej tej młodszej, niż starszej). Odtwórców ról trójki przyjaciół (Kale'a, Ashley i Ronnie'go) można by z powodzeniem umieścić w obsadzie jakiejś amerykańskiej komedii dla nastolatków pokroju „American Pie”. Fabuła jest prosta, nie wymaga myślenia, napięcia też jest tu jak na lekarstwo. Ot, taki sobie rozrywkowy thriller.
„Niepokój” zdecydowanie bardziej nadaje się do obejrzenia na DVD niż w kinie. Najlepiej w deszczowe popułudnie wraz ze znajomymi, gdyż jest to film lekki i niezbyt wymagający (nic nam nie umknie jak się ze znajomymi zagadamy). Jeśli przymknie się oko na pewne mankamenty i niedopracowaną fabułę (o co w towarzystwie nie jest trudno) oraz przy odrobinie dobrej woli, przy filmie Caruso można się nawet nieźle bawić. Jeśli jednak spodziewamy się dobrego thrillera, film okaże się wielkim rozczarowaniem.