Ślub to jedna z najpiękniejszych chwil w życiu, przynajmniej tak się mówi. Dzień, który chcemy dzielić z najbliższymi – z wybranką serca, z rodziną, z przyjaciółmi. I każdy chce go przeżyć w szczęściu i harmonii, bez żadnych komplikacji czy nawet katastrof, jakie przytrafią się bohatrkom filmu „Ślubne wojny”.
Takie marzenia miały też Emma i Liv, dwie najlepsze przyjaciółki. Planowały swoje śluby, od kiedy były jeszcze małymi dziewczynkami i każda z nich chciała się pobrać w hotelu „Plaza”. Kiedy przyszedł ten moment i obie się zaręczyły, od razu wystartowały z przygotowaniami. Umówiły się z najlepszą organizatorką ślubów Marion St.Clair. Jednak i najlepsi popełniają błędy. Asystentka pani St.Clair myli się w rezerwacjach, w wyniku czego obie obie pary są zmuszone pobrać się w tym samym czasie, w tym samym miejscu, a panie miały być swoimi druhnami. Żadna z nich nie chce zrezygnować z tego terminu, co doprowadza do rozpoczęcia prawdziwej wojny między oboma paniami. Widzimy jak z papużek nierozłączek przeistaczają się w zagorzałe rywalki gotowe na wszystko, byle tylko dopiąć swego. A na wojnie wszystkie chwyty są przecież dozwolone.
Kate Hudson (Liv) i Anne Hathaway (Emma) są naprawdę niesamowite w swoich rolach. Osobom, które były odpowiedzialne za dobór aktorów należą się naprawdę ogromne brawa, tak samo jak dziewczynom za ich grę. Można powiedzieć, że to właśnie one stanowią o sukcesie tej produkcji. Apodyktyczna Liv oraz skromna i szara Emma są swoimi przeciwieństwami, co jednak z czasem się zmieni, ale do tej chwili będzie naprawdę zabawnie. Pomysł na scenariusz był ciekawy i chyba nic więcej, niż to, co zostało przedstawione na ekranie, nie dało się z niego wyciągnąć. Kolejny plus stanowi zakończenie filmu, które w pewnym stopniu zaskakuje widza, a o to w tego typu produkcjach coraz ciężej.
Uważam, że film warto zobaczyć, szczególnie wtedy, gdy ma się ochotę obejrzeć coś śmiesznego i wesołego. Nie jest to produkcja ambitna, ale też nie miała taka być. Miała wywoływać u widza śmiech, co też bez większych problemów się jej udaje. A śmiech to zdrowie, więc nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć miłego oglądania.