Polska kinematografia ostatnich 20 lat przyzwyczaiła polskiego widza, że nie ma nic gorszego niż ekranizacje filmowe teksów literackich, które kiedyś trafiły na listę lektur szkolnych. Sztampa, pompatyczność, patos i śmieszność to chyba najprecyzyjniejsza charakterystyka owych produkcji. Dlatego należy cenić odwagę Roberta Glińskiego („Cześć, Tereska”, „Świnki”), który zdecydował się przenieść na kinowy ekran losy Alka, Rudego i Zośki, czyli bohaterów opartej na faktach książki „Kamienie na szaniec” pióra Aleksandra Kamińskiego.
Naczelnym celem Glińskiego, aby uratować produkcję od zbędnego patosy i martyrologii, było odbrązowienie postaci z Szarych Szeregów. W ten sposób pierwsza część filmu to ukazanie głównych bohaterów (w filmie Alek jest postacią drugoplanową, a cała fabuła oparta jest na przyjaźni Rudego i Zośki) jako młodych chłopców, którzy wraz z przyjaciółmi bawią się w wojnę. Ściągają nazistowskie flagi, rozpylają gaz w kinie, malują powstańcze kotwice, a przy tym wszystkim znajdują czas na zabawy taneczne i pierwsze miłosne uniesienia. Młodzi bohaterowie choć wzniośle mówią o Ojczyźnie, bohaterstwie i wojnie (zbyt patetyczne dialogi), to ich zachowanie wskazuje bardziej na zachłyśniecie się pseudo dorosłością, niż na prawdziwie dojrzałe postępowania. Prawdziwa dorosłość i błyskawiczne dojrzewanie przychodzi w momencie aresztowania Rudego. Czas zabawy w wojnę się kończy. Rozpoczyna się walka o życie. Swoje i przyjaciół. Reżyser zmienia całkowicie wydźwięk opowiedzianej historii. Nie ma w filmie Glińskiego walki o Ojczyznę. Rudy (znakomity Tomasz Ziętek) znosi tortury, aby ratować swoich przyjaciół. Zośką kierują także czysto przyjacielskie uczucia, gdy pragnie za wszelką cenę uwolnić przyjaciela z niewoli. Choć bohaterowie są młodzi, często buńczuczni to kierują się czystymi uczuciami, intencjami. Wprost przeciwnie do ich przełożonych. W swojej wersji Gliński mocno akcentuję, że gdyby dowódcy Szarych Szeregów podjęli inne decyzje, historia mogła potoczyć się inaczej. Nie chodzi tutaj o historię Polski, ale o historię Rudego, Zośki, Alka i ich towarzyszy. Dlatego Zośką (niepokojący Marcel Sabat) na końcu targają sprzeczne uczucia. Ograbiony ze wzniosłych idei, zauważa że bohaterstwo jest tylko pięknym frazesem, którym nie można uratować życia.
Choć „Kamienie na szaniec” nie ustrzegają się błędów (patetyczne dialogi, słabe tempo akcji, nierówne aktorstwo) to próbę przeinterpretowania już klasycznego tekstu Kamińskiego można uznać za naprawdę udaną. Dodatkowym atutem jest godna uwagi muzyka Łukasza Targosza. Chłodne, elektryczne brzmienia uwspółcześniają obraz, nadają mu uniwersalności.
Bogate w dodatkowe materiały wydanie DVD zawiera wywiady, making of, usunięte sceny i ujęcia, alternatywne zakończenie, komentarze twórców oraz zapowiedzi filmów, których dystrybutorem jest Monolith Video. Ponadto na płycie umieszczono teledysk Dawida Podsiadło oraz materiał, w którym można zobaczyć jak powstawał teledysk.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.