Książki
autorstwa Nicholasa Sparksa to specyficzne utwory – nie każdy
czytelnik jest w stanie wgryźć się w wykreowany przez pisarza
świat. Jego dzieła są jednak na tyle popularne, że większość z
nich doczekała się ekranizacji. „Szkoła uczuć”, „Pamiętnik”,
„Szczęściarz” czy „Bezpieczna przystań” to tylko kilka
tytułów filmów powstałych na podstawie książek tego
amerykańskiego autora. W tym miesiącu na ekranach kin pojawiła się
kolejna ekranizacja książki pisarza – produkcja „Najdłuższa
podróż”.
Sophia
studiuje sztukę, Luke ujeżdża byki. Czy dwie osoby należące do
odmiennych światów może coś ze sobą łączyć? Okazuje się, że
tak. Bohaterowie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia,
jednak ich droga ku szczęściu nie będzie tak prosta, jak może się
wydawać.
Pierwszą
rzeczą, jaką należy podkreślić, jest fakt, że jeżeli ktoś
czyta dzieła Sparksa, bądź ogląda ich ekranizacje, ten dokładnie
wie, czego może się spodziewać po najnowszym filmie. „Najdłuższa
podróż” to produkcja bardzo podobna do „Dla ciebie wszystko”
– mamy podział na dwie historie: jedną rozgrywającą się w
przeszłości, drugą obecnie. I chociaż w „Dla ciebie wszystko”
obie z nich dotyczą tej samej pary, jednak sam motyw odkrywania
przeszłości pozostaje ten sam. Przewidywalność to coś normalnego
w świecie Sparksa. Większość jego produkcji powiela ten sam
schemat, jedynie zakończenia mogą podążyć w dwóch różnych
kierunkach. Kto choć trochę zna ten świat, wie, co mam na myśli.
Nie
warto jednak skreślać przez to „Najdłuższej podróży”, gdyż
trzeba przyznać, to bardzo uroczy i ciekawy film, który wprawdzie
zbyt idealizuje motyw miłości, ale na tym polega rola romansu –
pokazywaniu miłości w jej najczystszej postaci. Oczywiście jest
ckliwie, romantycznie, dramatycznie – ale właśnie to te elementy
i dobra gra aktorska, budują klimat filmu. Oczywiście, taki romans
na pewno nie spodoba się osobom, które omijają ten gatunek
szerokim łukiem. Jednak każdy, kto lubi filmy romantyczne czy czyta
Sparksa będzie zachwycony tą produkcją.
Muszę
przyznać, że to jeden z najlepszych romansów tego roku. Mimo
zbytniego wyidealizowania wątku i bardzo cukierkowego zakończenia
całość ogląda się bardzo dobrze. „Najdłuższa podróż” to
ciekawa produkcja romantyczna o odnajdywaniu swojej drugiej połówki
i pójścia na ustępstwa. Jeżeli lubujecie się w filmach tego
typu, nowa ekranizacja książki Sparksa na pewno przypadnie Wam do
gustu. Dodajmy do tego klimatyczną ścieżkę dźwiękową i bardzo
dobry duet Robertson/Eastwood, a otrzymamy romans, który wciąga i
wywołuje mnóstwo emocji. Tych pozytywnych oczywiście.