Eddie Murphy jest znany z świetnych ról komediowych, więc i tym razem widzowie spodziewają się filmu na którym miło spędzą czas.

 

„Norbit” jest opowieścią o chłopcu, który jako niemowlę został podrzucony do sierocińca Pana Wonga. Początki były trudne jednak z czasem zaprzyjaźnił się z Kate. Przyjaciółka została jednak adoptowana i Norbit został sam. Jako, że był dzieckiem dość cichym i nie potrafiącym się bronić miał ciągle problemy z kolegami. Z czasem los zetknął go z Rasputią, która stała się dla Niego tarczą na dokuczające dzieciaki i wraz z swoimi podejrzanymi braćmi stworzyła Norbitowi namiastkę rodziny. Rasputia była kobietą o obfitych kształtach i ostrym charakterze co często było powodem mało zabawnych sytuacji w szczególności dla młodego osieroconego chłopaka. Mimo dzielących ich różnic z czasem decydują się na ślub, który okazuje się największym życiowym błędem Norbita, a szczególnie uświadamia to sobie gdy po wielu latach znów spotyka Kate. Chcąc na nowo poukładać sobie skomplikowane życie popada w tarapaty.

 

Myślę, że w tej pozycji filmowej głownie trzeba się skupić na aktorstwie samego Eddiego Murphiego. Scenariusz nie jest jakimś wielkim nowum w dziedzinie filmu – ot standardowa historyjka o wielkiej przyjaźni i miłości. Nie bardzo się jednak można tego czepiać, bo przecież nie o genialny scenariusz w komedii chodzi, a o to, by dobrze się bawić oglądając ciekawe gagi czy zabawne teksty. Aktor znany min. z „Gliniarza z Beverly Hills” czy „Dr Dolittle” podejmuje się dość trudnego zadania, bo przecież wciela się w filmie w kilka postaci. Widać przebieranki, charakteryzacja itp. przypadły mu do gustu jeszcze wówczas gdy zagrał w serii „Gruby i chudszy”. W filmie „Norbit” podejmuje się zagrania co najmniej trzech postaci pierwszoplanowych. Zadanie jest tym trudniejsze, że każda z nich różni się nie tylko znacząco wyglądem, ale również charakterem i zachowaniem. Po zaobserwowaniu efektów pracy aktora możemy jednak docenić talent Eddiego Murphiego, gdyż wywiązał się z ról znakomicie. Jako Norbit zaprezentował Nam nieco nierozgarniętego, naiwnego, ale i romantycznego faceta. Świetna charakteryzacja oraz charakterystyczna wada zgryzu sprawia, że aż ciężko rozpoznać odtwórcę tej roli. Wcielając się natomiast w postać Pana Wonga ukazał ekscentryka, którego życiowym celem jest łowienie wielorybów. Najprawdopodobniej najtrudniejszym zadaniem było wcielenie się w postać Rasputii, gdyż chyba trudno skupić się na roli mając na sobie taki ciężar.

 

Film naprawdę warto zobaczyć ze względu na rolę Eddiego Murphiego. Jest to lekka komedia, która dostarczy każdemu świetnej zabawy.