Film opowiada historię Furiozy, klubu pseudokibiców (zorganizowanej grupy przestępczej?) i trójki przyjaciół z osiedla, których rozdzieliła tragedia. Dawid (Mateusz Banasiuk) zmuszony do opuszczenia wspólnoty, zostaje lekarzem, poukładanym członkiem społeczeństwa. Dzika (Weronika Książkiewicz) odwraca swój los o 360 stopni i zostaje policjantką, a Golden (Mateusz Damięcki), lojalny względem grupy nad życie zostaje zastępcą Kaszuba (Wojciecha Zielińskiego), szefa i starszego brata Dawida. Bohaterów poznajemy w momencie w którym Dzika, już zasłużona policjantka zaczyna szantażować swojego byłego chłopaka. Dawid musi wstąpić w szeregi Furiozy by ochronić Kaszuba przed więzieniem i wystawić policji inną grupę pseudokibiców zamieszaną w przemyt narkotyków. Brzmi z pozoru prosto, jednak świat z którego myślał, że się wydostał na dobre wciąga go zdwojoną siłą.
Furioza nie jest o pseudokibicach. Częściej niż na stadion zabiera widza na brzeg polskiego morza. Relacja Dawida i Dzikiej, którzy spotykają się po latach po przeciwnych stronach barykady i odnawiają romans ma potencjał. Niestety niewykorzystany. Aktorzy nie mieli wystarczająco okazji by pokazać rozwijającą się sytuację. Przejście pomiędzy wrogami, którzy od dziesięciu lat nie rozwiązali swoich problemów a kochankami było niepłynne. Weronika Książkowska i Mateusz Banasiuk naprawdę się starali zawrzeć emocje w każdej wspólnej scenie i gdyby nie oni, to ta relacja nie miałaby żadnego sensu. Całkiem nieźle za to wyszedł wątek sensacyjno-kryminalny i to można było śledzić z przyjemnością. Dodatkowo relacje pomiędzy braćmi, członkami grupy są dobrze uchwycone, na ekranie pojawia się prawdziwe braterstwo. Najpierw kumple z osiedla, potem członkowie klubu. Tu liczy się tylko prestiż. Czuć, że to męski świat. Film źle traktuje swoje bohaterki. Albo nic nieznacząca żona i matka, albo pijana (naćpana) trzpiotka idiotka, która przedziera się przez mur policji, bo musi do toalety. Dzika jest wyjątkiem, zmieniła się, stała się niedostępna, nieuczuciowa i weszła w świat mężczyzn. Czyli zaistnieć tam może tylko kobieta, która utraciła kobiecość, charakter i jakąkolwiek radość życia? Dobrze wiedzieć.
W filmie zagrali aktorzy, których wcześniej kompletnie nie wyobrażałam sobie w tych rolach. Najbardziej zmienił się Mateusz Damięcki. Golden nie przypomina go w niczym. Wybuchowy, ogolony na łyso, wytatuowany (bardzo rzuca się w oczy ponieważ większość filmu jest pozbawiony górnej odzieży wierzchniej). Wręcz karykaturalnie przerysowany. Zabrakło mi odrobinę subtelności, bo bohater jest bardzo dobrze zbudowany, charakteryzacja jest mistrzowska, ale co z tego, skoro nie wydaje się prawdziwy? Kolejny problem z postacią Dzikiej. Twarda kobieta, zasłużona policjantka, która niszczy od środka grupę w której się wychowała. Czy to jednak znaczy, że musi chodzić jak robot, cały czas z jedną miną? Czegoś mi brakowało, Dzika wydawała się bardzo sucha, spięta i pozbawiona jakiejkolwiek cechy charakteru. Jako jedynych polubiłam Dawida i Kaszuba. Mateusz Banasiuk grał świetnie emocje, jego relacja z bratem to prawdziwa perełka. Świetnie mu wychodziły sceny w których było pokazane, że do gangu nie do końca pasuje i nie należy do tego świata, nieważne gdzie się wychował. Ale tam gdzie musiał grać twardziela wychodziło mu to bardzo średnio.
Pod względem technicznym zdjęcia były dobre. Dynamiczne sceny z komisariatu czy bijatyk wyglądały w porządku. Tam gdzie kamera skierowana była na bohaterze zbiorowym wydawała się odrobinę zbyt szybko zmieniać sceny, przez co widz naprawdę mógł się pogubić, który bohater właśnie oberwał, a który powali przeciwnika. Albo z której drużyny byli. Pojawiło się kilka problemów z dźwiękiem. W kinie nie było tragedii z dialogami, wszystko dało się zrozumieć. Gorzej, że głośniejsze od krzyku bohatera było zamykanie laptopa czy uderzenie ręką o stół. Muzyka pojawiała się jedynie w kilku momentach i pasowała do nastroju filmu. Problemem jest, że sceny w których się pojawia nic przez to nie zyskały. Za to zakończenie mi się podobało, było zgrabne, otwarte i budziło emocje.
Nie mam zbyt dużo oczekiwań względem polskiego kina gangsterskiego. Jeśli film daje się oglądać, bohaterowie nie sprawiają, że chcę wyjść z kina w sekundzie w której pojawiają się na ekranie, a linia fabularna nie tańczy breakdance to już jest w miarę ok. Furioza nie jest tragiczna. Wydarzenia się ze sobą łączą, bohaterowie nieźle współgrają, przemoc jest, ale wtedy gdy być powinna. Da się obejrzeć. Czy jest to wartościowy film? Dla mnie nie był. Aktorzy stworzyli postacie nieautentyczne, wielki romans mnie nie przekonał a męski świat był zbyt męski.