Druga wojna światowa, dokładniej jej koniec. Ziemie niemieckie. Grupa żołnierzy dostaje zadanie obrony alianckich linii zaopatrzenia. Z powodu strat w załodze do drużyny czołgu zostaje przydzielony nowy członek – Norman, który wcześniej nie miał do czynienia z wojenną zawieruchą. Powierzone zadanie nie jest łatwe do wykonania, jednak bohaterowie zrobią wszystko, co w ich mocy, by je wypełnić. Jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić?
„Furia” to jeden z lepszych filmów wojennych, zarówno polskich, jak i zagranicznych, tego roku. Oczywiście produkcja nie ustrzegła się iście hollywoodzkiego podejścia do tematu, czyli sporej dawki wybuchów i latających w powietrzu pocisków. I tutaj pojawia się jeden mankament filmu. By jakoś zaznaczyć ilość oddanych strzałów, każda salwa była graficznie podkreślona. Jak? Wyglądało to niczym strzelanie z laserowych miotaczy. I trzeba przyznać, że nie wyszło to zbyt przekonująco. Oczywiście można zrozumieć próbę pokazania toru wystrzału pocisku, jednak nie do końca przemyślano sposób zobrazowania tej częstotliwości.
Jeżeli chodzi o pozostałe aspekty filmu, nie pojawiło się więcej żadnych grzeszków, które okazałyby się zbyt daleko idącym przerysowaniem. Oczywiście największym atutem produkcji okazała się świetna obsada. O ile po Bradzie Pittcie można się było spodziewać dość wysokiej i dobrej gry aktorskiej, tak niekoniecznie odnosiło się to do Logana Lermana i Shia LaBeoufa. Pierwszy z nich występował w filmach, które nie wymagały zbytniego nakładu grania – „Percy Jackson”, „Trzej muszkieterowie” czy „Charlie”. Nie chodzi o to, że Logan nie potrafi grać, po prostu w żadnej z tych produkcji nie był w stanie pokazać, co tak naprawdę potrafi. Wszystko zmieniło się w „Furii”. Może nie okazał się tak dobry, jak Pitt, jednak młody aktor na pewno idzie w dobrym kierunku. Potrzebuje tylko bardziej ambitnych i rozwojowych ról, by pokazać, że granie nie jest mu obce.
Jeżeli zaś chodzi o Shia LaBeoufa. Można śmiało stwierdzić, że jego rola przyćmiła nawet postać Brada Pitta. Bohater grany przez LaBeoufa to złożona osobowość, której nie jest się w stanie do końca rozgryźć. Widać, że wojna odcisnęła na nim swoje piętno – tak jak i na reszcie kompanów. Shia LaBeouf rewelacyjnie oddał strach, wewnętrzną walkę i wpływ wojny na jednostkę.
Realizm w przedstawianiu sytuacji i zachowań to kolejna zaleta produkcji. Nie czuć tego przerysowania. Bohaterowie to odmienne indywidua. Czwórka z nich to starzy wyjadacze wojenni, którzy mają za sobą sporą ilość misji. Inaczej przedstawia się sprawa w przypadku Normana. Bardzo dobrze ukazano na jego przykładzie zmiany, jakie zachodzą zarówno w mentalności, jak i zachowaniu osoby rzuconej w wojenny wir. Wprawdzie postać nie zatraca swoich wartości, jednak musi się skonfrontować z bitewną rzeczywistością.
„Furia” to wciągający i trzymający w napięciu film, który opowiada o zmaganiach i nadziejach, często utraconych. Każda minuta to jedna wielka niewiadoma. Zarówno widz, jak i bohaterowie, nie mają pojęcia, co znajduje się za kolejnym wzgórzem czy gęstwiną. Zycie to wielka loteria, a ciągłe zagrożenia podkreśla jego przemijalność. „Furia” nie jest lekką produkcją, ale na pewno warto się z nią zapoznać.