Temat zbrodni wojennych bardzo często przewija się w świecie kina. Nie jest łatwy do opowiedzenia, bo jak można przedstawić cierpienia fizyczne i psychiczne ludzi, którzy ich doświadczyli? O tyle o ile ból fizyczny przemija, to zostaje piętno odciśnięte na psychice, które niejednokrotnie towarzyszy ludziom do końca ich dni. Reżyserii „Drogi do zapomnienia” podjął się Jonathan Teplitzky, mało znany reżyser z ubogim dorobkiem. Sprawiło to że idąc na seans, czułem lekki niepokój.
Historia „Drogi do zapomnienia” oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Młody Brytyjski żołnierz, Eric Lomax trafia do japońskiego obozu jenieckiego. Pracuje przy budowie słynnej kolei Birmańskiej. O tym samym miejscu traktował klasyk kinowy „Most na rzece Kwai”, która to rzeka przewija się w jednej scenie „Drogi do zapomnienia”. Lomax wraz z trójką kolegów postanawia zbudować radio, aby móc na bieżąco śledzić losy wojny. Ku jego nieszczęściu radio zostaje odnalezione po pewnym czasie przez japońskich oficerów. Lomax trafi w ręce sadystycznych członków Kempeitai, tajnej japońskiej policji, specjalizującej się w przesłuchaniach. Przechodzi przez piekło, które pozostało wyryte w jego pamięci na całe długie lata. Kiedy po wojnie żeni się z poznaną w pociągu Patricią, i kiedy powracają demony, postanawia w końcu wyruszyć w podróż, podczas której ma zamiar zabić swojego oprawcę.
Sposób w jaki film „Droga do zapomnienia" został zbudowany jest pierwszym dość istotnym problemem. Przeskakiwanie z czasu teraźniejszego do czasu przeszłego nie pomaga wcale w skupieniu się na jakimś konkretnym wątku. Widz czuje, że chodzi tutaj o potworny ból głównego bohatera, ale przez te luźne połączenia dwóch czasów nie czuje się specjalnie związany z tą postacią. Colin Firth grający Lomaxa, stworzył postać, która zdaje się być na granicy obłędu. Nie jest trudno w to uwierzyć, kiedy z każdą minutą filmu poznajemy jego historię. Daleko niestety Firthowi do jego dawnej formy, którą mógł pokazać w „Jak zostać królem”. Nicole Kidman, która zagrała żonę Lomaxa, Patricię, po raz kolejny utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest aktorka przeciętną. Najlepszą rolę stworzył zdecydowanie Jeremy Irvine, który zagrał młodego Lomaxa. Nie była to rola łatwa, bo przyszło mu w sposób wiarygodny przedstawić cierpienie fizyczne torturowanego człowieka, jak i jego upór w przeciwstawieniu się, pomimo tego bólu, wrogom.
„Droga do zapomnienia” ma polski tytuł wyjątkowo nietrafiony, powiedziałbym nawet, że błędny, bo mylący. Film ten nie jest w żadnym stopniu o zapominaniu. Główny bohater ani przez chwile nie chce zapomnieć tego, co mu się przytrafiło. Film ten jest piękną historią o przebaczaniu, nie tylko innym, ale w przypadku oprawcy Lomaxa, także samemu sobie. Nie wolno zapominać o takich rzeczach, wręcz należy o nich pamiętać, aby nigdy więcej się nie powtórzyły. To co nam pozostaje, gdy ucichną wystrzały wojny, to postarać się wybaczyć, chociaż czasami jest naprawdę trudno.