Opowieść o przedziwnym świecie Zorzy Północnej, gdzie żyją ludzie i ich dajmony, w powietrzu wiruje tajemniczy Pył, a pewna dziewczynka ma do wypełnienia niebezpieczne zadanie. Kiedy jej przyjaciel zostaje porwany, Lyra rusza na poszukiwania, które zawiodą ją na daleką, zimną Północ. Na lodowcu mieszkają pancerne niedźwiedzie, po mroźnym niebie latają czarownice, a piękna kobieta prowadzi tam straszliwe eksperymenty. Pełna przygód wyprawa Lyry wiąże się z przejściem do innego świata, widocznego za Zorzą Północną...
"Złoty Kompas" to drogi film, jego produkcja pochłonęła 150 mln dolarów. Tym bardziej zdziwiło mnie, że reżyserię powierzono mało znanemu Chrisowi Weitz. Weitz nie ma na koncie dużych produkcji, do tego poprzednie filmy reżyserował wraz z bratem, Paulem. Tym samym, praca przy tym filmie była dla niego dużym wyzwaniem. Powierzono mu również napisanie scenariusza. Z obu zadań wywiązał się średnio.
Muszę przyznać, że nie czytałem książki zatem nie mnie oceniać czy film jest wierną adaptacją czy nie. Gatunek fantasy jest moim ulubionym gatunkiem filmowym. Jest on trudny a efekt końcowy zależy w dużej mierze od umiejętności reżysera, dlatego też naprawdę udane filmy fantasy można policzyć na palcach jednej ręki.
Ostatnio powstaje coraz więcej filmów tego gatunku, co jest zasługą trylogii "Władca pierścieni" i pierwszej części "Opowieści z Narnii". Nie podoba mi się tylko to, że zamiast napisać jakiś oryginalny, świeży scenariusz, Hollywood sięga raz za razem za kolejne książki. W ostatnich latach weszło ich do kina kilka i wszystkie były raczej niewypałami.
Widać, że "Złoty Kompas" jest typowym filmem nastawionym na kasę (co nie jest złe, bo w końcu po to robi się filmy, jednak o ile dostarczają rozrywki na wysokim poziomie) i dość schematycznym. Poza nową rzeczą, którą stanowią dajmony (ludzkie dusze w postaci zwierząt) i Pył, cała reszta oparta jest na ogranych schematach. Dlatego też w pewnym momencie dowiadujemy się, że ktoś tam miał zostać królem, ale został oszukany; że ktoś jest czyimś ojcem czy matką. Ogólnie ma się wrażenie, że wszystko to już było, ale w lepszej formie.
Wracając do reżysera, moim zdaniem jest on odpowiedzialny za to, że film zamiast był dziełem bardzo dobrym tkwi w przeciętności. Weitz poradził sobie dość dobrze ze stroną wizualną filmu (bardzo dobre pejzaże, scenografia, kostiumy czy efekty specjalne). W filmie są obecne wspomniane już dajmony, cyganie, czarownice itd. Jednym słowem wszystko, co w filmie fantasy powinno się znaleźć. Jednak jak dla mnie film fantasy musi mieć ten swój klimat, magię, do czego nie wystarczą same fantastyczne rekwizyty. I to w moim odczuciu się Weitzowi nie udało.
Przechodząc do aktorów, w obsadzie znalazło się kilka znanych nazwisk: Nicole Kidman, Daniel Craig, Sam Elliott, Christopher Lee czy Eva Green. Kidman miała kilka scen, w których wypadła przekonująco, natomiast Craig zagrał ledwie epizod. W ten sposób ciężar filmu spadł na Dakotę Blue Richards, debiutantkę, której powierzono rolę główną. W moim odczuciu decyzja ta nie była najlepsza, gdyż jej gra ogranicza się do recytowania kwestii jak w teatrze. Nie posiada ona charyzmy, która umożliwiłaby jej "pociągnąć" cały film.
Sam film oglądałem niestety w wersji z polskim dubbingiem. Piszę niestety, bo dubbing pomimo, że jest dobry dla dzieci (bo nie muszą w ten sposób czytać napisów) to jednak dla dorosłych nie sprawdza się najlepiej.
Podsumowując. Pomimo tego, co wymieniłem powyżej i co mi się nie podobało, obraz ten jest umiarkowanie udaną produkcją. Z lepszą reżyserią i scenariuszem mógłby to być najlepszy film fantasy od czasu "Władcy Pierścieni" (notabene wyprodukowało go to samo studio New Line). A tak jest średnią produkcją, ładną wizualnie (zasługa dużego budżetu), dostarcza też jako takiej rozrywki. Jeśli ktoś nie będzie oczekiwał po filmie zbyt wiele i nie będzie mu przeszkadzała schematyczność fabuły, to zapewne uzna seans za udany. Zostały jeszcze dwie książki do zekranizowania a otwarte zakończenie świadczy o wierze producentów w to, że film się sprzeda i za jakiś czas ujrzymy zapewne kontynuację.