Jeszcze niedawno, zarówno jeśli chodzi o książki, jak i o filmy, popularnym tematem był wampir – świecący niczym Edward albo klasyczny, mroczny jak Drakula. Moda się zmienia i zafascynowanie krwiopijcami odeszło do lamusa (przynajmniej na jakiś czas). Obecnie na piedestale stoją… baśnie. Zaczęło się od dwóch amerykańskich seriali – „Once upon a time” i „Grimm”. Potem moda przeniosła się na duży ekran i tak powstały dwie ekranizacje baśni o Śpiącej Królewnie. Za miesiąc na ekrany kin wejdzie „Jack pogromca olbrzymów”, natomiast w piątek pojawił się film „Hansel i Gretel: Łowcy czarownic”.
Dawno, dawno temu chłopiec i dziewczynka zgubili się w lesie. Zmęczeni i przestraszeni natrafili na chatkę zrobioną ze słodyczy. Jako że byli bardzo głodni, postanowili spróbować smakowitego domku. Niestety nie wiedzieli, że w domku mieszka zła czarownica. Wiedźma złapała rodzeństwo i chciała je zjeść. Na szczęście dzieci uwolniły się, upiekły czarownicę i… stały się popularnymi łowcami wiedźm.
Film opowiadający o dalszych losach Jasia i Małgosi nie jest ugrzecznioną wersją baśni. Bardziej przypomina oryginalne historyjki braci Grimm, gdzie leje się krew, sceny są brutalne, a przemoc to nieodzowny element codzienności. W żaden sposób nie przeszkadzała mi taka wizja. Wręcz przeciwnie, sama wolę tę nieugrzecznioną wersję baśni, dlatego produkcja bardzo mi się spodobała.
Jak na dobry film fantasy przystało nie brak w produkcji zapierających dech w piersiach efektów specjalnych. Nie miałam wrażenia, że są one przekombinowane, że jest ich za dużo. Świetnie współgrały z opowiadaną historią i sprawiały wrażenie bardzo realistycznych, należących do przedstawionego świata. To efekty specjalne grały w tym filmie pierwsze skrzypce.
Komizm słowny i sytuacyjny stanowił pewnego rodzaju klamrę oraz ciekawy przerywnik pomiędzy scenami pełnymi walk i okrucieństwa. Dobry film powinien łączyć w sobie kilka różnych elementów. Komizm nadaje produkcji wyrazistości, powoduje, że zostaje ona zapamiętana. Bardzo często śmieszne dialogi przechodzą do mowy potocznej.
Jeżeli chodzi o grę aktorską. Twórcy dokonali bardzo dobrego wyboru obsadzając w roli protagonistów Gemmę Arterton oraz Jeremy’ego Rennera. Wypadli bardzo przekonująco, od razu dali się polubić. Uwierzyłam, że to dorosłe wersje Jasia i Małgosi.
Film „Hansel i Gretel” to obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika baśni i fantastyki. Trzymające w napięciu sceny walki, ciekawy pomysł i rewelacyjne wykonanie sprawiają, że film się podoba i ma się ochotę na więcej. Mnie osobiście produkcja przypadła do gustu i mam nadzieję, że powstanie jej druga część.