Do rodzinnej posiadłości nad jeziorem przybywa podstarzała gwiazda filmowa. Partneruje jej kochanek – młody reżyser, który ma opinie uznanego twórcy w świecie kina. Zarówno oni, jak i reszta domowników przytulnego domostwa mają uczestniczyć w uroczystym obiedzie z okazji święta Memorial Day. Nadarza się niesamowita okazja, by porozmawiać z najbliższymi; wymienić uwagami na różne tematy i powspominać dawne czasy. Niestety, radosny charakter całego spotkania ustępuje w wyniku wywlekanych na nowo krzywd i urazów głęboko schowanych w głowach członków rodziny.
Filmy będące adaptacjami utworów literackich Antona Czechowa są zazwyczaj tworzone z myślą o widowni dojrzałej. Dużo w nich symboliki, zawiłych relacji między postaciami. Z pewnością to dzieła wymagające skupienia i z pewnością, dziś nie trafiają już do każdego (mainstream robi swoje, a ludzie wolą lekkie blockbustery, niż rozpracowywanie zawiłych kwestii moralno-obyczajowych). „Dni i noce”, film inspirowany opowiadaniem „Mewa” Czechowa to reżyserki debiut popularnego aktora – Christiana Camargo; dość śmiały trzeba przyznać, jeśli już na start twórca sięga po temat cechujący się tak złożonym konstruktem fabularnym. A jak wiadomo: jeśli gdzieś w informacjach dotyczących jakiegoś filmu jest wzmianka o Czechowie, to potencjalny odbiorca już tworzy sobie wizualizację, w której widzi nadęty trzygodzinny obraz, na którym – z dużym prawdopodobieństwem – zaśnie. „Dni i noce” Camargo nie są jednak jakimś nadętym zamulaczem. Historia zaczerpnięta z „Mewy” została zaadoptowana do czasów współczesnych. Otrzymujemy konkretną opowieść o ludzkich problemach. W tym przypadku skomplikowanych: jest tu sztywna relacja matki z synem, zakompleksiony ornitolog, tracąca pewność siebie, starzejąca się gwiazda filmowa oraz młoda dziewczyna pragnąca uciec z mało atrakcyjnego miasteczka w poszukiwaniu własnej drogi w zawodzie aktorki. Jest tu jeszcze kilka innych relacji; wszystkie się przeplatają i są zależne od siebie. Bohaterowie zostają spętani własnymi uprzedzeniami i nieodpuszczonymi krzywdami. Los pozostałych członków rodziny jest im obcy; często wręcz drwią z problemów innych. Tu wystarczy już tylko wyczekiwać, aż ktoś w końcu pęknie, rozsypie się, nie wytrzymując tej obojętności i braku zrozumienia. I tak też się niestety stanie.
„Dni i noce” Camargo to taki Czechow po amerykańsku, dostępny dla każdego. Kamera jest bardzo oszczędna. Zazwyczaj to statyczne, długie ujęcia rejestrujące dialogi odbywane między domownikami. Ci raz się śmieją, kłócą, płaczą… Dużo w tym filmie emocji i to one grają tu główną rolę. Wydawać by się mogło, że wizualna oszczędność, będzie minusem, jednak w tym przypadku to cenny atut. Resztę robią aktorzy: Allison Janney, William Hurt, Ben Whishaw, Jean Reno i jeszcze kilka nazwisk, łącznie z samym reżyserem. Człowiek orkiestra, ten Camargo, przerzucił się z aktorstwa na reżyserkę i jak na razie nieźle sobie radzi. Brawo.
Wydanie DVD bez większych fajerwerków; jedynie kilka zapowiedzi; to wszystko.
Recenzja powstała dzięki Monolith Video – wyłączny dystrybutor filmu na DVD.