David Wozniak nie jest nikim nadzwyczajnym – pracuje w rodzinnym sklepie mięsnym, co rusz wpada w kłopoty, zwłaszcza związane z pożyczaniem pieniędzy, i próbuje swoich sił w hodowli marihuany. Kiedy jego dziewczyna oznajmia mu, że jest w ciąży, bohater nie wygląda na szczęśliwego. Problem w tym, że David w krótkim czasie dowiaduje się, że jest biologicznym ojcem 533 dzieci. Kiedy Wozniak był młodszy, postanowił oddać swoje nasienie do banku spermy. Robił to regularnie, dzięki temu uzbierał spora sumę pieniędzy, a jego nasienie zostało dobrze zagospodarowane. Za dobrze. Problem w tym, że niektóre dzieciaki chcą poznać swojego biologicznego ojca. Czy ta sytuacja zmieni nastawienie bohatera do życia i bliskich?
Czego wymagam od komedii? Sporej dawki humoru. Kiedy idę na produkcję należącą do tego gatunku, chcę się pośmiać – szczerze i najgłośniej jak się da. No dobrze, może z głośnością w kinie nie będę przesadzać, ale z dostawą humoru sytuacyjnego, słownego czy postaci - nie. Od tego są komedie, by bawić i czasami zaskakiwać. I nie mam tutaj na myśli śmiechu przez łzy. Jak wypadł film „Wykapany ojciec”? O dziwo bardzo dobrze, choć zapowiedź nie należała do najlepszych.
Duet Vince Vaughn i Chris Pratt spisali się na medal. Wprawdzie ten drugi to postać drugoplanowa, jednak sceny, kiedy te charaktery spotykają się ze sobą, były dosłownie niezastąpione. Muszę przyznać, że o wiele zabawniejsza okazała się postać grana przez Chrisa. Ciapowaty prawnik, którego rodzicielka skutecznie wprowadza w czarną rozpacz. A Vince? Znany aktor komediowy i tym razem pokazał, że bawienie widzów ma we krwi.
Humor, czyli najważniejszy element takich produkcji, pojawia się w dawkach zastraszająco wysokich. I nie chodzi tylko o sceny, w których pojawiają się razem Vince i Chris. Sam pomysł dawał duże pole do popisu. Wprawdzie trudno uwierzyć w zaistnienie takiej sytuacji w rzeczywistości, ale oglądanie bohatera próbującego sobie poradzić z tak dużym problemem, bawi. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, prawda? Dokładnie widać to na przykładzie dzieciaków i protagonisty. Zwłaszcza Vigga.
Szkoda tylko, że poszczególnym wątkom poświęcono tak mało uwagi. Wprawdzie film trwałby wtedy o wiele dużej, ale nie pozostawiłby po sobie wrażenia niedosytu. Tak samo mam pewien problem z postacią graną przez Cobie Smulders. Dano ją do tego filmu chyba tylko po to, by ładnie wyglądała. Już jedna z córek bohatera, Kristen, okazała się o wiele lepiej zarysowana i posiadała charakterek, czego nie można powiedzieć o postaci Cobie.
Było zabawnie, śmiałam się niewymuszonym śmiechem, jednym słowem – rewelacja. „Wykapany ojciec” to zdecydowanie komedia, którą powinno się obejrzeć. Zawirowania w życiu głównego bohatera są zabawne, ale nie tylko o humor chodzi w tej produkcji. Uważny widz odnajdzie w filmie drugie dno, ale jakie – tego nie będę Wam zdradzała.
Gorąco polecam tę komedię, bo jest warta uwagi. Śmieszy, ukazuje siłę więzów rodzinnych i przemianę zwykłego człowieka w życiowego bohatera. Gdyby serwowano więcej takich produkcji, kinowe życie byłoby o wiele ciekawsze.