Weekendowa Filmosfera #45
Sylwia Nowak-Gorgoń | 2020-10-15Źródło: Filmosfera
Jak, co tydzień Redakcja Filmosfery podpowiada, jak miło i bezpiecznie spędzić czas, nie wychodząc z domu. Przedstawiamy kolejne propozycje filmowe dostępne na platformach streamingowych.
Romantyczny piątek z „Lepiej późno niż później” (2003), reż. Nancy Meyers [#CHILI]
Nancy Meyers to bez dwóch zdań specjalistka od komedii romantycznych. I choć na swym reżyserskim koncie nie ma ich wiele, to tak naprawdę wszystkie są warte obejrzenia: „Czego pragną kobiety” (2000), „Holiday” (2006), „To skomplikowane” (2009) i właśnie „Lepiej późno niż później”. W tej ostatniej średnia wieku dwójki głównych bohaterów znacznie przewyższa tę z większości komedii romantycznych, i między innymi właśnie to stanowi o oryginalności tego filmu – uniwersalna prawda mówiąca o tym, że miłość nie jest zarezerwowana tylko dla młodych. Świetnie skrojony scenariusz obfituje w zabawne dialogi i humor sytuacyjny, dzięki czemu obraz ogląda się z prawdziwą przyjemnością. I oczywiście jednym z głównych atutów filmu jest fenomenalna wprost obsada – Diane Keaton i Jack Nicholson tworzą na ekranie fantastyczny duet. Ich postacie są ciekawe i niejednoznaczne, a przy tym funkcjonują jakby w dwóch różnych światach. Okazuje się jednak, że gdy przyjrzeć się bliżej, te światy wcale nie są tak daleko od siebie. Katarzyna Piechuta
Nancy Meyers to bez dwóch zdań specjalistka od komedii romantycznych. I choć na swym reżyserskim koncie nie ma ich wiele, to tak naprawdę wszystkie są warte obejrzenia: „Czego pragną kobiety” (2000), „Holiday” (2006), „To skomplikowane” (2009) i właśnie „Lepiej późno niż później”. W tej ostatniej średnia wieku dwójki głównych bohaterów znacznie przewyższa tę z większości komedii romantycznych, i między innymi właśnie to stanowi o oryginalności tego filmu – uniwersalna prawda mówiąca o tym, że miłość nie jest zarezerwowana tylko dla młodych. Świetnie skrojony scenariusz obfituje w zabawne dialogi i humor sytuacyjny, dzięki czemu obraz ogląda się z prawdziwą przyjemnością. I oczywiście jednym z głównych atutów filmu jest fenomenalna wprost obsada – Diane Keaton i Jack Nicholson tworzą na ekranie fantastyczny duet. Ich postacie są ciekawe i niejednoznaczne, a przy tym funkcjonują jakby w dwóch różnych światach. Okazuje się jednak, że gdy przyjrzeć się bliżej, te światy wcale nie są tak daleko od siebie. Katarzyna Piechuta
„Zaginiona dziewczyna” w reżyserii Kôji Fukady to przejmujący dramat, który momentami przeistacza się w klimatyczny thriller psychologiczny. Film Fukady to historia Ichiko (Mariko Tsutsui). Jej życie toczy się w normalnym rytmie. Jest spełnioną i docenianą pielęgniarką, układa sobie życie prywatne z jednym z lekarzy, z którym pracuje. Chce stać się także troskliwą opiekunką dla kilkuletniego syna swojego narzeczonego. Jednak całe jej życie wali się w jednej chwili. W zaprzyjaźnionej rodzinie, gdzie opiekuje się seniorką rodu, zostaje porwana najmłodsza córka. Po paru dniach o uprowadzenie dziewczyny zostaje oskarżony bratanek Ichiko. Od tego momentu kobieta zaczyna tracić wszystko, co kochała i na czym jej zależało. Kameralna, klimatyczna, trzymająca w ciągłym niepokoju, powoli snująca się fabuła „Zaginionej dziewczyny” nie raz zaskoczy widza. Kôji Fukady pokazuje, iż poprzez takie środki jak subtelność i ciszę, można stworzyć zaskakujący, atrakcyjny oraz trzymający w napięciu film. Bardzo dobre kino oraz mistrzowskie aktorstwo Mariko Tsutsui. Sylwia Nowak-Gorgoń
Kameralna niedziela z „Blue Valentine” (2010), reż. Derek Clanfrance [#CDAPREMIUM]
„Blue Valentine” to intymny portret małżeństwa malarza (Ryan Gosling) i pielęgniarki (Michelle Williams), pokazany z jego blaskami i cieniami. Historię tej dwójki oglądamy jak przez dziurkę od klucza, obserwując wszystkie trudne momenty i stopniowe psucie się relacji między małżonkami, równocześnie podglądając ich w czasach młodości, gdy ich miłość zdawała się usuwać spod nóg wszystkie przeszkody. Zarówno Ryan Gosling, jak i Michelle Williams stworzyli w „Blue Valentine” fantastyczne kreacje i w dużej mierze to dlatego film Dereka Clanfrance’a ogląda się jednym tchem, pomimo iż nie należy do kategorii lekkich i przyjemnych. „Blue Valentine” to kameralny, pełen emocji i skłaniający do refleksji film, z którym zdecydowanie warto się zapoznać. Katarzyna Piechuta
„Blue Valentine” to intymny portret małżeństwa malarza (Ryan Gosling) i pielęgniarki (Michelle Williams), pokazany z jego blaskami i cieniami. Historię tej dwójki oglądamy jak przez dziurkę od klucza, obserwując wszystkie trudne momenty i stopniowe psucie się relacji między małżonkami, równocześnie podglądając ich w czasach młodości, gdy ich miłość zdawała się usuwać spod nóg wszystkie przeszkody. Zarówno Ryan Gosling, jak i Michelle Williams stworzyli w „Blue Valentine” fantastyczne kreacje i w dużej mierze to dlatego film Dereka Clanfrance’a ogląda się jednym tchem, pomimo iż nie należy do kategorii lekkich i przyjemnych. „Blue Valentine” to kameralny, pełen emocji i skłaniający do refleksji film, z którym zdecydowanie warto się zapoznać. Katarzyna Piechuta