Filmy w technologii 3D mają obecnie swój złoty okres. Coraz więcej produkcji konwertowanych jest na ten format, zaś niemal każda premierowa animacja prezentowana jest w trójwymiarze. Ma to swoje solidne uzasadnienie, gdyż bajecznie kolorowy animowany świat potrafi dostarczyć niezapomnianych wrażeń. Jeśli do tego dojdzie całkiem zgrabna fabuła, dobra zabawa jest gwarantowana.
Tytułowy Sammy jest rozkosznym żółwiem morskim. Widz towarzyszy mu w jego wędrówce od pierwszych chwil po wykluciu, przez dzieciństwo, młodość, aż w końcu dorosłość. Na Sammy’ego czyha wiele niebezpieczeństw, skrywanych w bezkresnym oceanie oraz na lądzie. Wszystko to podczas niezwykłej wyprawy, której celem jest odnalezienie Karoli – żółwiczki, którą Sammy pokochał od pierwszego wejrzenia.
Od samego początku film Bena Stassena zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Mam na myśli niebywale piękny, kolorowy świat stworzony przez twórców tej animacji. Głębia oceanu olśniewa feerią barw, błękit wody koi oczy, zaś rozmaite zwierzęta (zwłaszcza żółwie, oczywiście) wywołują uśmiech na twarzy. Ogląda się to naprawdę przyjemnie, beztrosko, po prostu dobrze się bawi.
Podtytuł niniejszej produkcji, „W 50 lat dookoła świata”, zdradza, z czym widz będzie mieć do czynienia. Chodzi o podróż, jaką odbywa Sammy, podczas której uczy się życia. Żółw nawiązuje przyjaźnie, popada w tarapaty, odkrywa nieznane terytoria. Co ciekawe, reżyser nie pozbawił obrazu swoistej wartości edukacyjnej. Żywot morskich żółwi, a także niszczycielska czy pomocna działalność człowieka, zawarte są może w pigułce, ale jest w niej pewien refleksyjny potencjał. Dzieci to zapewne nie obejdzie, ale – co widoczne na załączonym przykładzie – film ten obejrzą nie tylko maluchy. Dorośli zaś mogą zobaczyć, jak ich egoistyczne postępowanie wpływa na inne żywe stworzenia zamieszkujące naszą planetę. I choć Ben Stassen nie ukazał tutaj ludzi jedynie w czarnych barwach, to właśnie taki ich obraz pozostaje w pamięci dorosłego widza po zakończeniu projekcji…
„Żółwik Sammy: W 50 lat dookoła świata” jest świetną propozycją na przyjemnie spędzone rodzinnie popołudnie. Na ekranie dzieje się naprawdę wiele, dzięki czemu o nudzie nie może być mowy. To pełna humoru, wizualnego piękna i znakomitej muzyki opowieść o wędrówce, którą niejako przechodzi każda żywa istota. A że w tym przypadku jest ona w postaci morskiego żółwia, nadaje całości niepowtarzalnego uroku.