„Genua. Włoskie lato” nie jest filmem o rozkoszach wakacyjnej pory roku, co może sugerować tytuł. Obraz porusza znacznie poważniejszy i trudny temat, jakim jest śmierć bliskiej osoby. Próbuje ukazać cały smutek i żal, który nas wtedy spotyka, bez wielkich, histerycznych scen czy mdłych i dramatycznych przemówień. Michael Winterbottom stara się stworzyć historię jak najbliższą prawdziwemu życiu i uwydatniającą szczególnie to, że każdy w takich chwilach radzi sobie na swój indywidualny sposób.
Film rozpoczyna się sceną, w której młoda matka ginie w wypadku samochodowym pozostawiając za sobą zrozpaczonego męża Joe i dwie córki, szesnastoletnią Kelly i dziesięcioletnią Mary. Pięć miesięcy później rodzina postanawia wyjechać do Genui, gdzie Joe ma rozpocząć nową prace na tamtejszym uniwersytecie, u boku Barbary, swojej przyjaciółki z dawnych lat. Nowy kraj, nowe miasto, zupełnie nowe otoczenie - a wszystko po to, by móc zacząć żyć od nowa. Nie jest to jednak takie proste. Młodsza córka czuje się odpowiedzialna za wypadek, przez co nawiedzają ją koszmary, które strasznie przeżywa. Kelly natomiast poznaje nowego chłopaka i spotykając się z przyjaciółmi coraz bardziej oddala się od rodziny. Joe rozdarty pomiędzy nową pracą, córkami, Barbarą a także zainteresowaniem jednej ze swoich studentek, zupełnie nie potrafi tego wszystkiego ogarnąć i jakoś sensownie poukładać, na czym najbardziej cierpią dzieci.
Najważniejsze w obrazie są uczucia, relacje łączące ze sobą ludzi, szczególnie te pomiędzy Joe i jego córkami, a także to, jak próbują wszystko poukładać i zapełnić powstałą pustkę. Nie da się być przygotowanym na śmierć, co doskonale zauważamy obserwując zachowania poszczególnych bohaterów. Wybór Genui jako miejsca realizacji filmu nie był przypadkowy. Jej małe i wąskie uliczki, pełne ciemnych zakamarków tworzą jedną wielką plątaninę, niczym w jakimś labiryncie, w którym można zgubić się tak samo łatwo, jak w życiu, kiedy przestaje się nad nim panować. Winterbottom po raz kolejny udowadnia, że potrafi pokierować kamerą w taki sposób, by uczynić film jak najbardziej intymnym przeżyciem. A klimat, jaki udało mu się stworzyć sprawia, że widownia przeżywa historię wraz z jej bohaterami.
„Genua. Włoskie lato” to film pełen emocji, które uderzają w widza z ogromną siłą, przede wszystkim dzięki rewelacyjnej grze aktorskiej. Obraz jest głęboki i naprawdę przejmujący, pozostawiając jednak pomiędzy całym smutkiem i żalem, cichą nutkę optymizmu. Kiedy ma się wokół siebie bliskich sercu ludzi, można przezwyciężyć wszystko. A od siebie dodam jeszcze tylko pewną radę (myślę, że dobrze wszystkim znaną, jednak często zapominaną w dzisiejszych czasach, gdy każdy wciąż szybciej i szybciej biegnie do przodu) – nie ma na świecie nic ważniejszego niż miłość, dlatego dbajcie o nią każdego dnia, w każdej najmniejszej nawet chwili, bo nic lepszego w życiu nie może was spotkać.