logowanie   |   rejestracja
 
Bob Marley: One Love (2024)
Bob Marley. One Love
Bob Marley: One Love (2024)
Reżyseria: Reinaldo Marcus Green
Scenariusz: Terence Winter, Frank E. Flowers
 
Obsada: Kingsley Ben-Adir ... Bob Marley
Lashana Lynch ... Rita Marley
James Norton ... Chris Blackwell
Tosin Cole ... Tyrone Downie
Umi Myers ... Cindy Breakspeare
 
Premiera: 2024-02-16 (Polska), 2024-01-23 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Jedna miłość króla reggae [recenzja DVD]

Wielki ekran kocha filmowe biografie muzyków i to nie jest żadna teza, którą trzeba udowodnić, ale prosty fakt – wystarczy wspomnieć „Bohemian Rhapsody”, „Rocketmana” czy całkiem niedawne ekranizacje „Judy”, „Elvisa” oraz „Historię Amy Winehouse” by zrozumieć jak wielką inspiracją dla X muzy są doświadczenia muzycznych gwiazd; nierzadko z popularnością tytułu w kinach idą też artystyczne wyróżnienia dla twórców biograficznych przedsięwzięć, które tylko dowodzą, że wpływ ikon świata muzyki na zwykłych śmiertelników jest nieoceniony. To właśnie ogromny sukces filmu Briana Singera zapoczątkował nową falę muzycznych produkcji opisujących blaski i cienie na drodze do sławy popularnych piosenkarzy, choć finalnie nie każda propozycja zyskiwała przychylność kinomaniaków, czy recenzentów – filmy takie jak „Billie Holiday”, „Respekt”, czy „I Wanna Dance With Somebody” przechodziły przez kina raczej bez echa i nie zostawały w pamięci nawet najwierniejszych fanów swoich idoli. Największym honorem dla filmowców jest oczywiście popularność ich dzieła wśród docelowych odbiorców, a najnowsza propozycja Hollywood opisująca fragment życia króla reggae pt. „Bob Marley: One Love” jest tego najlepszym dowodem – wyprodukowana we współpracy z rodziną Marleyów ekranizacja życia ikony muzyki, którego przesycona rewolucyjnymi treściami twórczość trafiała do rzeszy zbuntowanych słuchaczy na całym świecie jest dziś jednym z pięciu najbardziej dochodowych biopiców w USA i aż dziw bierze, że na fabularyzowaną historię życia słynnego rastafarianina musieliśmy czekać prawie czterdzieści pięć lat od jego tragicznej i przedwczesnej śmierci, choć w międzyczasie mieliśmy okazję ujrzeć takie dokumenty jak „Marley”, czy „Legend Remixed”. Jamajski wokalista bez wątpienia inspirował pokolenia swoim przesłaniem miłości i jedności – czy film Reinalda Marcusa Greena należycie składa hołd artyście znanemu z takich niezapomnianych hitów jak „One Love”, czy „Is This Love?”

Akcja filmu zaczyna się w 1976 roku, gdy muzyk jest u szczytu swojej popularności, a zbrojny konflikt polityczny wpływa na codzienne życie na rodzinnej Jamajce. Bob Marley ogłasza, że wystąpi na koncercie Smile Jamaica, promującym pokój między walczącymi frakcjami. Przygotowując się do wydarzenia, piosenkarz, jego żona Rita i kilku innych członków zespołu The Wailers zostają postrzeleni przez napastników we własnym domu. Małżeństwo trafia do szpitala, ale mimo obrażeń wracają do zdrowia na czas muzycznego występu. Marley zasmucony faktem, że jego rodacy próbowali go zabić, przed zejściem ze sceny pokazuje publiczności swoje rany postrzałowe. Po koncercie mówi Ricie, aby zabrała ich dzieci do Delaware w Stanach Zjednoczonych i została z jego mamą, podczas gdy on i reszta jego teamu wyruszają do Londynu. Po zmaganiach z wymyśleniem koncepcji albumu ostatecznie Bob Marley decyduje się zaczerpnąć inspirację ze ścieżki dźwiękowej filmu „Exodus” w reżyserii Otto Premingera z 1960 roku. Płyta staje się hitem i pomaga w dalszej popularyzacji muzyki reggae i ruchu Rastafari na całym świecie. Kiedy wytwórnia nagraniowa planuje trasę po Europie, Marley zaczyna rozważać także przystanki w całej Afryce, aby zainspirować tamtejszych ludzi. Prowadzi to do tarć z Ritą o jego obowiązki wobec rodziny, niewierność, a także rezygnację z promowania pokoju na Jamajce. Piosenkarz wdaje się również w sprzeczkę ze swoim menadżerem Donem Taylorem na tle finansowym, a niedługo potem u muzyka zostaje zdiagnozowany rzadki typ raka skóry. W obliczu własnej śmiertelności Marley godzi się z żoną i Taylorem, ostatecznie decydując się na powrót na Jamajkę w 1978 roku, gdzie na lotnisku wita go tłum. Po powrocie do domu bandyta, który postrzelił Marleya przybywa i błaga o przebaczenie – motyw ten idealnie pasuje do przesłania filmu o pokonywaniu przeciwności losu i pokojowym przesłaniu, które ani trochę nie straciło dziś na aktualności, ukazując okres życia Boba Marleya, w którym jamajski wokalista zaczyna wykraczać poza muzykę, stając się postacią wręcz mesjanistyczną.

Chociaż filmowcy skupiają się na zaledwie wycinku biografii Boba Marleya (w niewielkim stopniu poruszając chociażby temat skomplikowanych relacji z dziećmi, czy problem niewierności) to zaprezentowany w filmie urywek skupia się na najbardziej przełomowym okresie życia Skippera (tak nazywali piosenkarza jego przyjaciele), którego poznajemy jako człowieka pełnego pasji, który wierzy w misję swojej twórczości. Ukazane dramatyczne i najważniejsze wydarzenia z okresu dwóch lat pomagają nam zrozumieć jak dzięki tym burzliwym momentom kształtowała się postać Marleya zarówno jako osiągającego sukcesy artysty, jak i rozwijającego swoją duchowość człowieka. To właśnie takie przeżycia jak zamach przed planowanym koncertem przyczyniły się do znacznego zaangażowania muzyka w działalność na rzecz pokoju, a jego twórczość zyskała głębszy, bardziej spirytualny wymiar, stając się apelem o pojednanie i zaprzestanie przemocy – chyba najlepiej podkreśla to ostatnia scena filmu, kiedy podczas koncertu „One Love” dochodzi do pojednania na scenie przywódców dwóch przeciwnych partii. Za reżyserię odpowiada Reinaldo Marcus Green, który na swoim koncie ma już jedną prawdziwą historię z sukcesem przeniesioną na wielki ekran – mowa tu o nominowanym do pięciu Oscarów filmie pt. „King Richard: Zwycięska rodzina” z genialną rolą Willa Smitha jako ojca Sereny i Venus Williams. Czterdziestodwuletni filmowiec niespiesznie prowadzi akcję swojego najnowszego dzieła, przecinając ją licznymi retrospekcjami dotyczącymi m.in. odtrącenia przez ojca, porzucenia przez matkę, początków związku z żoną Ritą, przez fascynację ruchem rastafari, aż po początki kariery muzycznej. Te wspomnienia z dzieciństwa doskonale uzupełniają właściwą fabułę, dając pełniejszy obraz ikony muzyki reggae, który swoją twórczość traktował jako narzędzie zmiany i dokładniej pozwalają zrozumieć motywacje jego późniejszych działań oraz życiowych wyborów.

Przy omawianiu tak słynnej postaci jak Bob Marley nie sposób nie wspomnieć o ruchu Rastafari, który miał wpływ na działalność jamajskiego muzyka, przyczyniając się do popularyzacji rastafarianizmu na całym świecie. Ruch ten zapoczątkowany został na Jamajce w latach 30. XX wieku w ramach walki o równouprawnienie rasowe oraz koncepcji powrotu do Afryki – to wtedy właśnie jego wyznawcy zaczęli nosić dredy jako symboliczne przypomnienie tego, że ich przodkowie żyli w łańcuchach. Po rozsławieniu tej kultury przez Marleya w latach 70. w następnej dekadzie nosili je również ludzie z białej rasy w powodu panującej mody. Dla samych „rasta” noszone przez nich ubrania (najczęściej z naturalnych materiałów) mają głębsze znaczenie, a ich styl wyraża wspólną wiarę – wybierają więc luźne kroje, podkreślające harmonię ze światem przyrody, a barwy, które ich charakteryzują (zielony, czerwony oraz żółty) to kolory etiopskiej flagi. Trzeba przyznać, że niewiele subkultur można tak jednoznacznie zidentyfikować na podstawie fryzur i trzech wyrazistych kolorów. Bob Marley zafascynował się tym mesjanistycznym ruchem religijnym (łączącym w sobie elementy chrześcijaństwa, judaizmu i panafrykanizmu) dzięki koledze z zespołu Peterowi Toshowi, ale ostatecznie jego wyznawcą został w 1966 roku pod wpływem despotycznego króla Etopiii Hajle Selassie I, znanego również jako Ras Tafari – wizyta czczonego jako proroka monarchy na Jamajce wywarła na Marleyu ogromne wrażenie, który nie tylko w pełni zaakceptował ideologię rasta, ale zaczął się uczyć pod kierunkiem jednego z najważniejszych myślicieli ruchu: Mortimera Pannera. Od tego momentu piosenkarz nieustannie palił święte dla rastafarian ziele, czyli marihuanę – jak mówił była „sakramentem” i „uzdrowicielem narodu”. W 1973 roku zdjęcie palącego skręta muzyka trafiło na słynną okładkę trzeciego w dyskografii albumu „Catch a Fire”, który rozsławił zespół The Wailers na całym świecie. To w końcu talent i muzyka sprawiły, że Bob Marley do dziś pozostaje obiektem zachwytu milionów ludzi na Ziemi, ale też dzięki wokaliście nierozłączne z jego nazwiskiem stały się Jamajka, dredy, marihuana i ruch Rastafari.

Gwiazdą produkcji jest Kingsley Ben-Adir, którego niedawno mogliśmy podziwiać jako jednego z Kenów z najlepiej zarabiającym filmie 2023 roku, czyli „Barbie” Grety Gerwig. Brytyjski aktor znakomicie upodobnił się fizycznie do Marleya, bezbłędnie naśladując nie tylko specyficzny akcent granego przez siebie bohatera, ale i emanując pozytywnym nastawieniem do życia. Ben-Adir przyznaje, że to dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół Boba Marleya, którzy zaangażowani byli w filmowe przedsięwzięcie, był w stanie tak wiarygodnie przedstawić swojego bohatera na ekranie: „To dzięki nim zrozumiałem jakim naprawdę był człowiekiem. Kim był jako ojciec, kim jako przyjaciel, jakim był dzieckiem i nastolatkiem. Zmagania przez które przechodził i ciężar, jaki dźwigał na swoich ramionach, a także jak wiele znaczyła dla niego muzyka i jak bardzo oddany był swojej pracy i misji, którą w tamtym czasie odczuwał”. Gwiazdor „Tajnej inwazji” jest wyrazisty w swej roli, ma sporo uroku osobistego i energii, dzięki czemu prawidłowo przyćmiewa inne nazwiska w obsadzie, także tę najważniejszą Lashanę Lynch, która wciela się żonę charyzmatycznego piosenkarza. Jej Rita Marley to postać pełna serca i zaangażowania, a samą aktorkę trzeba docenić, że po licznych występach w superprodukcjach Marvela („Kapitan Marvel”, „Doktor Strange w multiwersum obłędu” i „Marvels”) próbuje swoich sił w nieco ambitniejszych przedsięwzięciach (np. „Kobieta Wojownik”). Rita została ukazana jako największe natchnienie jamajskiego wokalisty i osoba, która potrafiła przemówić do wnętrza swojego męża – „One Love” to w końcu także opowieść miłosna i historia prawdziwego uczucia, którym małżonkowie szczerze się darzyli, a ich relacja została ukazana przekonująco, choć z pominięciem pewnych wątków, do których autorzy scenariusza postanowili zrobić jedynie nawiązania. Na drugim planie zobaczymy m.in. Jamesa Nortona, Tosina Cole’a i Anthony’ego Welsha.

Filmowa biografia Boba Marleya to oczywisty przegląd największych hitów piosenkarza, a twórcy chętnie korzystali z bogatego katalogu muzyka – warto zauważyć, że rodzina zmarłego artysty uczestniczyła w wyborze i zatwierdzaniu wszystkich utworów, które znalazły się na płycie, co jest podkreśleniem silnego, trwającego już sześć dekad związku Island Records z Marleyami i Jamajką, która została odpowiednio odzwierciedlona w filmie. Ben-Adir na potrzeby filmu nauczył się śpiewać i grać na gitarze, choć finalne wersje to tak naprawdę miks wokali brytyjskiego aktora z oryginalnymi wykonaniami Boba Marleya. Wytwórnie Island Records i Tuff Gong uczciły kinową premierę także wydaniem wersji deluxe albumu, na którym znalazły się jedne z najważniejszych utworów jamajskiej ikony, które na potrzeby projektu zinterpretowali Bloody Civilian, Skip Marley, Daniel Caesar, Kacey Musgraves, Wizkid, Jessie Reyez, czy Farruko. Przed publikacją całości fani mieli możliwość usłyszeć cztery single, w tym „One Love” w wersji Wizkida, który tak wspomina swoje doświadczenie: „To dla mnie prawdziwe błogosławieństwo móc nagrać cover tej piosenki. „One Love” jest kultowe”. Farruko, który na potrzeby wydawnictwa, przygotował własną interpretację innej klasycznej piosenki, przyznał: „Kiedy nadarzyła się okazja, wybrałem „Jamming”, ponieważ to jeden z moich ulubionych utworów Boba. To był niesamowity proces, ponieważ mogłem użyć próbki jego wokalu w piosence, nad którą pracowałem. Poczułem się, jakbym faktycznie nagrywał z TYM Bobem Marleyem. Film pokazuje, że Marley był kimś więcej niż liderem – był prorokiem, kimś, kto na zawsze zmienił kulturę muzyczną i uczynił priorytetem walka o prawa człowieka, pokój i równość. Bardzo się z nim utożsamiam. Zawsze mnie inspirował. Łączy nas coś wyjątkowego – wyspiarska kultura, którą mamy we krwi”. Warto dodać, że aż sześć z dziesięciu utworów, które trafiły na album, pochodzi z przełomowego, uhonorowanego w Stanach złotą płytą albumu Boba Marleya i The Wailers „Exodus”. Są to „Natural Mystic”, utwór tytułowy, „Waiting in Vain”, „Three Little Birds”, „Jamming” oraz „One Love”.

WYDANIE DVD

„Bob Marley: One Love” debiutuje na rynku wydań fizycznych na wszystkich nośnikach: DVD, Blu-ray oraz 4K UHD – miłośnicy czarnych krążków mają powody do radości, gdyż mogą wybierać pomiędzy dyskiem w plastikowym pudełku, a edycją typu steelbook. Obraz na płycie został zapisany w formacie 2.39:1, a jego kolorystyka utrzymana jest w ciepłych, naturalnych odcieniach głównie żółtego i pomarańczowego w szczególności w sekwencjach plenerowych, które ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Dla odmiany sceny koncertowe oscylują są w nieco chłodniejszej gamie barw z licznymi zbliżeniami na odtwórcę głównej roli – mimo sporej ilości ciemniejszych kolorów wyraźnie widać poszczególne osoby na widowni i tekstury ich ubrań, co nie zawsze jest takie oczywiste. Zarówno oryginalna ścieżka dźwiękowa, jak i polski lektor zostały zapisane w formacie Dolby Digital 5.1 i nie będzie to chyba dla nikogo zaskoczeniem, że angielski soundtrack spisuje się najlepiej w filmie muzycznym – nie tylko ze względu na wykonania piosenek, ale i mix samego dźwięku. Na uwagę zasługują żywiołowe sceny koncertowe, przy oglądaniu których przyjemnie będą mruczeć basy, ale efekty dźwiękowe, jak chociażby strzały z rewolweru z początku filmu. Warto wspomnieć, że autor oryginalnego score’u Kris Bowers inspirował się piosenkami Boba Marleya w swojej pracy, by końcowy efekt łącznie z kultowymi utworami sprawiał wrażenie zamkniętej całości, porzucając nawet nowe technologie przy produkcji soundtracku, dzięki czemu finalne orkiestracje wydają się nam wręcz naturalną jednością. Dialogi w filmie są czyste i w pełni zrozumiałe.

Na dysku DVD oprócz filmu znajdziemy także materiały dodatkowe, które trwają niecałe 20 minut i skupiają się na poszczególnych aspektach produkcji. Pierwszym z nich jest „Bob Marley: Początki filmowej wizji” (7:25), czyli making-of w pigułce, który dosyć pobieżnie (ale jednak) stara się poruszyć kilka najważniejszych wątków w filmie. Drugim i ostatnim bonusem są „Sceny niewykorzystane” (10:23), czyli siedem usuniętych scen i jedną rozszerzoną sekwencję, którą skrócono z powodu ram czasowych. Więcej materiałów dodatkowych znajdziemy na wydaniu Blu-ray, gdzie możemy liczyć na ok.. 55 minut scen spoza kadru dotyczących m.in. lokacji filmowych, czy obsady, w tym odtwórcy głównej roli.

Reinald Marcus Green, twórca nagrodzonego Oscarem za najlepszą rolę męską filmu „King Richard: Zwycięska rodzina” tym razem bierze pod lupę inną znaną postać – Boba Marleya, ukazując słynnego aktywistę nie tylko jako ikonę muzyki reggae, ale przede wszystkim jako człowieka głęboko duchowego i zaangażowanego w szerzenie przesłania miłości, jedności i pokoju. Do opowiedzenia była biografia legendarnego piosenkarza, który prawie zginął w zamachu, do tego mamy historię trudnej miłości i przedwczesną śmierć, a w tle religię, politykę, walkę ciemnoskórych o prawa obywatelskie i tożsamość. Twórcom filmu "Bob Marley: One Love" udało się te wszystkie elementy złożyć w sensowną całość:  filmowcy koncentrują się na najbardziej fascynującym okresie życia Marleya, który po zamachu na własne życie w rodzimej Jamajce opuszcza tropikalną wyspę, by udać się do Wielkiej Brytanii w sam środek punkowej rewolucji, nagrać przełomowy album „Exodus”, po czym wrócić z powrotem do domu, by dać legendarny koncert „One Love Peace” na stadionie narodowym w stolicy kraju. Marley wierzył, ze przez muzykę można dotrzeć do serc i umysłów milionów ludzi na całym świecie, chciał zainspirować ich do budowania lepszego, bardziej sprawiedliwego społeczeństwa opartego na szacunku i wzajemnym zrozumieniu. Nigdy nie dążył do bogactwa, czy sławy, nie interesowało go luksusowe życie – żył skromnie, a pieniądze inwestował w działalność dobroczynną, skupiając się na misji swojej twórczości, a nie komercyjnym sukcesie. I chociaż wielkiego muzyka można określić szeregiem epitetów: od duchowego przywódcy rastafarian i ikony panafrykanizu, poprzez charyzmatycznego lidera politycznego i aktywistę, aż po legendę muzyki reggae to przede wszystkim Bob Marley był zwyczajnym człowiekiem i taki ludzki portret malują też twórcy filmu, pozwalając widzom poznać Skippera jako męża, ojca i przyjaciela. Jak mówi sam syn gwiazdy Ziggy „ten film pozwala wejść w jego świat i doświadczyć wszystkiego”, dzięki czemu możemy lepiej zrozumieć inspiracje Marleya do tworzenia tak wyjątkowej muzyki.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na DVD.

Bob Marley: One Love
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2024-06-24
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [3]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [0]
Video [1]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  arecki
  Radosław Sztaba
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2024-02-20
[odsłon: 132292]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera