Jeden z najlepszych niemieckich aktorów swojego pokolenia. Po "Bękartach wojny", gdzie miał okazję wystąpić u boku Brada Pitta w filmie Quentina Tarantino, zwrócił na siebie uwagę Hollywood. Daniel Brühl idzie za ciosem i bardzo dobrze wykorzystuje swoje pięć minut. W tym roku na ekrany kin wejdą dwa filmy z jego udziałem - "Piąta władza" i "Wyścig". W obu przypadkach Brühl wcielił się w postaci autentyczne. W pierwszym zagrał Daniela Berga, który pomógł założyć Julianowi Assange'owi słynne WikiLeaks. Z kolei w drugim filmie zmierzył się z legendą Formuły 1 - Nikim Laudą. Jeśli ktoś jeszcze nie zna nazwiska Brühl, czym prędzej powinien je zapamiętać.
Daniel Brühl urodził się 16 czerwca 1978 roku w Barcelonie. Jego matka jest Hiszpanką, z kolei ojciec to niemiecki reżyser Hanno Brühl. Wczesne dzieciństwo Daniel spędził w Hiszpanii, lecz z czasem jego rodzina postanowiła przeprowadzić się do Niemiec. Daniel dorastał w Kolonii, gdzie na poważnie zainteresował się aktorstwem. Brühl wychowywał się w domu pełnym najróżniejszych języków. Dzięki temu teraz płynnie mówi po hiszpańsku, katalońsku, niemiecku, angielsku i francusku. Zadebiutował na małym ekranie w wieku 15 lat, pojawiając się w popularnej niemieckiej telenoweli "Verbotene Liebe". Od tej pory regularnie występował w produkcjach telewizyjnych, od czasu do czasu pojawiając się na kinowym ekranie w niemieckich filmach.
Przełom w karierze Daniela przyszedł w roku 2003, gdy na ekranach całego świata pojawił się film "GoodBye, Lenin!". Brühl zagrał w nim Alex'a, młodego chłopaka, który bardzo kocha swoją matkę i próbuje przed nią ukryć fakt, że mur berliński runął, a czasy komunizmu się skończyły. Komedia o lekkiej nostalgii za tym, co było kiedyś została znakomicie przyjęta na całym świecie. "GoodBye, Lenin" zostało nominowane do Złotego Globu dla najlepszego filmu zagranicznego, sam Brühl co prawda nominacji nie otrzymał, lecz udało mu się zdobyć nagrodę Europejskiej Akademii Filmowej. Nagrodę ponownie mu przyznano rok później za film "Miłość w myślach", w tym samym roku wystąpił jeszcze w "Edukatorach", którzy również przynieśli mu nominację do tej prestiżowej nagrody. "Edukatorzy" brali udział w konkursie głównym w Cannes w 2004. Brühl zagrał tutaj Jana, jednego z trójki głównych bohaterów, którzy wypowiadają wojnę nierówności biedni-bogaci. Chcąc zastraszyć tych drugich, włamują się do ich domów i pozostawiają wiadomość "Dni twojego bogactwa są policzone". Jednak z osób, które chcą zaprowadzić na świecie równość, stają się nikim innym, jak zwykłymi przestępcami.
Zanim Daniel doczekał się przełomowej roli w "Bękartach wojny", grywał głównie w niemieckich i hiszpańskich produkcjach. Na uwagę zasługuje również film "Lawendowe wzgórze", gdzie na ekranie pojawił się obok Juli Dench oraz Maggie Smith. W 2006 roku pojawił się w "Salvador (Puig Antich)", gdzie zagrał główną rolę i otrzymał hiszpańską nagrodę Goya dla najlepszego aktora. Szerokiej publiczności dał się poznać jako szeregowy Frederick Zoller w głośnym, wspomnianym filmie Quentina Tarantino "Bękarty wojny". Brühl zagrał w nim u boku Brada Pitta, Michaela Fassbendera, Christopha Waltza i Eli Rotha. Daniel później sam przyznał, że ten film zwrócił uwagę na niemieckich aktorów i trochę ich rozsławił. Występ w tym filmie był wielką szansą dla aktora i nie ma wątpliwości, że ją wykorzystał. Na fali swojej popularności Brühl zdecydował się spróbować swoich sił w produkcji. Założył firmę Fouronfilm wspólnie z Film1.
Pomimo międzynarodowego rozgłosu, Daniel nie zapomniał o swoich korzeniach. Aktor w dalszym ciągu z powodzeniem występuje w filmach niemieckiej i hiszpańskiej produkcji. W zeszłym roku można było podziwiać go w "7 dniach w Hawanie", gdzie pojawił się w jednym z segmentów. Już w piątek na ekrany polskich kin wejdzie głośna "Piąta władza" zdradzająca kulisy afery związanej z WikiLeaks. Z kolei 8 listopada odbędzie się premiera kolejnego filmu z udziałem Brühla - "Wyścig", gdzie aktor zagrał Nikiego Laudę, legendarnego kierowcę Formuły 1. Daniel Brühl nie zwalnia tempa. Warto mieć na uwadze jego nazwisko, bo jeszcze nieraz o nim usłyszmy. Plotki głoszą, że za rolę w "Wyścigu" powinien otrzymać przynajmniej nominację do Oscara dla aktora drugoplanowego.