Trzeba powiedzieć jasno-Skandynawia kryminałem stoi. O sukcesie Stiega Larssona czy Jo Nesbo nie trzeba przekonywać. Ich powieści sprzedały się w milionach egzemplarzy na całym świecie, tłumaczone na wiele języków, kilka z nich zagościło na wielkim ekranie. Nie inaczej było z „Łowcami głów” Jo Nesbo.
Filmowcy zwietrzyli szanse i postanowili pójść za ciosem i za sukcesem rodzimej literatury kryminalnej. Zdecydowanie nie jest to tak sztampowy i przewidywalny do bólu kryminał, których mnóstwo wychodzi spod rąk twórców zza Oceanu, a i okraszony skandynawską nostalgią, co dodatkowo potęguje klimat zbrodni. Morten Tyldum, reżyser filmu, nie daje widzowi gotowych odpowiedzi i rozwiązań, nie prowadzi go za rękę, nie jest jego przewodnikiem. Odbiorca znajduje się w świecie wielowątkowym, przepełnionym tajemniczością, licznymi zwrotami akcji z elementami „hoolywoodzkimi”, pozostając w napięciu do ostatnich chwil. Nawet największy malkontent i wielbiciel sensacji „made in USA”, znajdzie coś dla siebie.
„Łowcy głów” to sprawne połączenie tajemniczości i skandynawskiego klimatu z amerykańskim thrillerem. Mamy zatem serię pościgów, bezwzględnych morderców, zdrajców i kobiet wodzących na pokuszenie. Wszystko okraszone niebanalną fabułą, surowym i intrygującym klimatem-pełnym pasji, niepokoju i ironii-zupełnie jak w powieściach Nesbo. To kryminał wielowątkowy, gdzie największa pasja i sposób na wystawne życie głównego bohatera-Rogera Browna (w tej roli świetny Aksel Hennie) -czyli kradzież cennych dzieł sztuki, jest tylko częścią skomplikowanej układanki, a sam Roger jest pionkiem w bardzo tajemniczej grze. Na ekranie widzimy ciekawą konfrontację wyrachowania i przebiegłości głównego bohatera z jego wewnętrznym lękiem, zagubieniem i brakiem zrozumienia intrygi, w którą został wplątany przez największego rywala.
„Łowcy Głów” to psychologiczny thriller, który hipnotyzuje widza, absorbuje jego czas i nie pozwala oderwać wzroku od swojej zawartości. Zupełnie jak skuteczny narkotyk. Obraz wymagający, inteligentny i intrygujący. Autor filmu nie podaje wszystkiego na talerzu, liczy na wymagającego widza i chce trenować jego wrażliwość filmową. „Łowcy głów” to coś więcej niż film na środowy, bezsenny wieczór. Znacznie dłużej pozostaje w pamięci.