Od samego początku filmu widać w nim zderzenie dwóch światów: odległej przeszłości i współczesności. Scenariusz powstał na podstawie opowiadania Howarda Phillipsa Lovecrafta, autora opowieści grozy i fantasy. Napisał je pod takim samym tytułem w 1927 roku. Scenariusz filmowy był opowiadaniem jedynie inspirowany. I na wstępie trzeba powiedzieć, że bez jego znajomości obraz będzie trudny do zrozumienia z uwagi na to, iż twórcy nie zadbali o związki przyczynowo-skutkowe, czy dodatkowe wyjaśnienia rozgrywanych na ekranie wątków.
Wspomniane zderzenie przeszłości ze współczesnością symbolicznie ukazane zostało w przypadkowym spotkaniu hydrologa i ucharakteryzowanej na starodawną kapłankę Lavinii, córki głównego bohatera. Ta druga postać nie występuje w opowiadaniu. Akcja filmu rozgrywa się w czasach współczesnych, opowiadania około 100 lat wcześniej. Postać dziewczyny parającej się magią i wykorzystującej tajemną księgę jest dodatkowym ukłonem w kierunku fanów prozy Lovecrafta, w innych opowiadaniach którego Necronomicon jest mroczną księgą zawierającą niebezpieczną, zakazaną wiedzę tajemną.
Na początku poznajemy zatem tę parę bohaterów, a następnie całą rodzinę Gardnerów, która odziedziczyła niewielką posiadłość niedaleko
Arkham w Massachusetts i w niej zamieszkała, rezygnując z miejskiego życia. Ojciec i mąż - Natan
próbuje swoich sł w ogrodnictwie i hodowli zwierząt. Pani Gardner pracuje z trudem jako doradca finansowy (kłopoty z zasięgiem Internetu). Mają trójkę dzieci, oprócz wspomnianej nastoletniej córki, dwóch synów, jednego prawie dorosłego, drugiego kilkulatka. Pewnego wieczoru na ich farmie rozbija się niewielki, emanujący fioletowo-różowym
światłem meteoryt. Od tego momentu na ekranie zaczyna się robić fioletowo, a w filmie zaczynają się dziać dziwne i straszne rzeczy. Coś z meteorytu przenika nie tylko do gleby i lokalnych wód. Początkowym tego efektem są obfite
plony, które okazują się jednak niejadalne. Następnie zaś pojawiają się zjawiska nadprzyrodzone, które zagrażają ludziom, a którym rodzina Gardnerów będzie musiała stawić czoła.
Ładna, tajemnicza muzyka dobrze ilustruje zagadkową atmosferę filmu, począwszy od sielankowych scen rodzinnych po chwile grozy. Twarze bohaterów są również osobliwe, specyficzne i nietuzinkowe, Udało się dobrać pasujące do takiej konwencji typy urody. W sumie dobrze budowane i stopniowane jest napięcie.
Nicolas Cage nieźle zagrał często pociągającego burbona Natana, który czasami wspomina swojego ojca - potwora. Aktor stworzył tę postać w sposób groteskowy, nadając jej psychodeliczny rys.
W filmie widoczne są nawiązania do znanych, kultowych horrorów - np. zakłócenia w telewizorze Natana przywodzą na myśl "Poltergeista". Niektóre sceny są dość upiorne, krwawe, inne straszą psychologicznie, lub emanują makabrą wizualną. Zapada w pamięć scena kiedy matka ucina sobie palec, a dzieci jakoś się tym specjalnie nie
przejmują. Z kolei rosnące przy domu dziwne kwiatki i stylizowane, prawdopodobnie inspirowane "Obcym", owady zaczynają uzmysławiać, że czegoś robi się tu za dużo, a przy tym sensu w tym jest mało.
Dalej jest już tylko gorzej. Family horror ewoluuje w kierunku odrażającego body horroru. Dochodzi duży poziom makabry z nim związany, choć trzeba przyznać, ze twórcy charakteryzacji się sporo napracowali. Znacznie gorsze są efekty CGI. Ogólnie film kojarzy się z horrorami klasy B z niegdysiejszych kaset VHS.
Na koniec warto dodać, że film może się jednak trochę podobać. Świadczą o tym Nagrody Publiczności za Najstraszniejszy film pełnometrażowy i Najlepsze efekty specjalne w filmie pełnometrażowym na festiwalu Splat!FilmFest w 2019 roku.
Jak wspomniałam na początku, warto sięgnąć po opowiadanie, nawet po obejrzeniu "Koloru z przestworzy", gdyż to pozwoli spojrzeć na niego inaczej, a sam film być może okaże się mniej kiczowatym dziełem.