Po dwóch latach przerwy wybitny już Almodóvar powraca z nowym dziełem. Tym razem w głównej roli żeńskiej nie Penelope Cruz, a przepiękna Elena Anaya, zaś towarzyszy jej Antonio Banderas - „męska muza” reżysera.
Banderas wciela się tutaj w postać doświadczonego przez życie chirurga – Roberta Ledgarda, który w kręgach specjalistów uchodzi za genialnego naukowca. Obiektem jego badań jest ludzka skóra, ciało i jego estetyka, zaś modelem - Vera, kobieta idealna, której historię zna tylko ona oraz jej... stwórca. Lekarz niczym Pigmalion rzeźbi jej sylwetkę, nadaje rysy twarzy i kształt dłoniom. To piękne dzieło jest jednak tworem zemsty. Vera była niegdyś mężczyzną, dwudziestokilkuletnim chłopakiem, który będąc pod wpływem narkotyków próbował dokonać gwałtu na ukochanej córce Roberta - Normie, jedynej osobie, która pozostała mu po tragicznej śmierci żony...
„Skóra, w której żyję” to trudny film, pełen domysłów i niedopowiedzeń. Dopiero tragiczny finał wyjawia sekret lekarza, wyjaśnia motywy jego działania i w jakiś sposób je usprawiedliwia. Jednak czy postawa Roberta jest jedynie efektem trudnych przeżyć, czy świadczy już o psychicznych problemach? Czy kara, jaka została wymierzona Verze/Vincentowi jest adekwatna do winy?
Jak zwykle bywa w filmach Almodóvara, tak i tutaj nie zabrakło mocnych scen gwałtu czy orgii. Według wielu obrazy te były niepotrzebne, niesmaczne, nie wnosiły nic do filmu. Ale czy na pewno? Myślę, że ukazanie tych momentów sprawiło, że kreacja Roberta była autentyczna, rozumiemy jego ból i pasję, z jaką oddaje się psychiczno-fizycznym skądinąd torturom nad Vincentem, czy dokonuje zabójstwa brata. Niesamowity efekt nadały również spojrzenia Very/Vincenta oraz Roberta w kamerę - od tej pory widz przestaje być jedynie biernym widzem. Podobnie jak przed laty w „Mechanicznej Pomarańczy” - stajemy się cichymi współuczestnikami wszystkiego, co ma miejsce w niepozornym domu na przedmieściach uroczego, hiszpańskiego miasteczka.
„Skóra, w której żyję” to niezwykły dramat, dotykający najdelikatniejszych kwestii, to próba odpowiedzi na pytanie : jak daleko można posunąć się w akcie zemsty i czy ta zemsta cokolwiek zmienia...?