Wykreowany przez Shane’a Ackera świat, który przedstawił w swojej nominowanej do Oscara krótkometrażówce zatytułowanej „9”, zachwycił nie tylko krytyków, ale i znanych oraz cenionych reżyserów, z Timem Burtonem na czele. To właśnie oni podjęli się zadania wyprodukowania kinowego filmu, rozwijającego wizję Ackera, dając mu szansę zaprezentowania w szerszym zakresie swoich nieprzeciętnych umiejętności.
Bohaterami „9” są szmaciane lalki, które w wyniszczonym wojną ludzi i maszyn świecie, walczą o przetrwanie, ukrywając się przed ostatnią mechaniczną kreaturą. Tytułowy Dziewięć nie godzi się jednak na bierne czekanie na śmierć i postanawia rozwikłać zagadkę własnego pochodzenia oraz ostatecznie rozprawić się ze straszliwą Machiną.
Animacja Ackera nie wpisuje się w trend masowo powstających animowanych, shrekopodobnych bajek przypominając, że film animowany wcale nie musi być przeznaczony dla dzieci, a w swoim gatunku może konkurować z filmami aktorskimi. „9” to dla fanów postapokaliptycznych klimatów pozycja obowiązkowa. Mroczny świat wykreowany przez reżysera, inspirowany zdjęciami zniszczonych podczas wojny miast autorstwa Zdzisława Beksińskiego, zapiera wręcz dech w piersiach, a w połączeniu ze znakomitą animacją bohaterów i mechanicznych potworów, czyni „9” jedną z najciekawszych animacji ostatnich lat. Jedynym mankamentem długometrażowej wersji dzieła Ackera jest fakt, że w porównaniu z oryginałem odarta ona została praktycznie z tajemniczości, która wraz z warstwą wizualną budowała ten niesamowity, hipnotyzujący wręcz klimat.
Przyczyny takiego stanu rzeczy należy upatrywać w fabule, którą, co oczywiste, trzeba było rozbudować z jedenastu minut do ponad godziny. Historia przygotowana przez Pamelę Pettler jest nieco infantylna, nieco zbyt uproszczona i dosłowna, ale za to opowiedziana subtelnie i z wielką gracją. Mówiąc krótko - to bardzo prosta, ale jednocześnie piękna w tej prostocie opowieść.
„9” to film godny polecenia wszystkim miłośnikom sztuki animacji, gdyż jest to najciekawszy tego typu obraz goszczący na naszych ekranach od czasu „Koraliny i tajemniczych drzwi”. W porównaniu do swojego pierwowzoru pozostawia może pewien niedosyt, ale na pewno nie rozczarowuje.