Debiut reżyserski Emerald Fennel, znanej z ról aktorskich w „Dziewczynie z portretu”, „Annie Kareninie” czy „Mr. Nice” jeszcze nie miał polskiej premiery (5 marca), a na Zachodzie już wzbudził niemałe zamieszanie. Carey Mulligan, główna bohaterka quasi-thrilleru i zarazem czarnej komedii, wydaje się być wprost stworzona do tej roli. Choć zdania krytyków są odmienne, bo przecież za produkcją stoi firma Margot Robbie. Dla wielu to właśnie ona byłaby idealną kandydatką w filmie nurtu rape and revenge, biorąc pod uwagę jej wcześniejsze aktorskie role – jako szalona Harley Quinn w „Legionie samobójców” czy uwodzicielska Naomi w „Wilku z Wall Street” Martina Scorsese. Nic bardziej mylnego, „Obiecująca. Młoda. Kobieta.” nie jest typowym filmem z nurtu rape and revenge, ale w pełni się do niego odnosi, po drodze zahaczając o inne gatunki. Co możemy więc otrzymać, łącząc Carey Mulligan, Margot Robbie i kobietę żądną zemsty?
Główną bohaterką filmu jest Cassie, była studentka medycyny, 30-latka mieszkająca z rodzicami. Rzuciła studia, choć zapowiadała się na świetną lekarkę. Tak pokrótce można opisać postać, zblazowaną i poniekąd przegraną, nieszukającą lepszego jutra czy nowej rzeczywistości. Jednak powyższy portret jest efektem pewnych tragicznych wydarzeń, które choć zdarzyły się dawno – ciągle mają swoje odbicie w życiu Cassie. Reżyserka początkowo nie mówi nam, co dokładnie się stało i czy dotyczy to bezpośrednio głównej bohaterki, ale starannie zachęca nas poprzez obserwację jej codziennego zachowania do uczestniczenia w seansie.
Cassie to postać intrygująca i inteligentna, słodka i zabawna, a zarazem smutna i nieobliczalna. Każdy kto spotka ją na swojej drodze powie: „młoda, inteligentna i obiecująca, dlaczego tu się znalazła?”. Nic bardziej mylnego. Cassie ma jednak drugie oblicze, widzom zostaje przedstawiona jako pijana i samotna w nocnym klubie, w unoszącej się lekko spódniczce, jest celem trzech bacznych obserwatorów, opiniotwórczych „dżentelmenów”, którzy komentują, że „takie dziewczyny narażają się na niebezpieczeństwo”. Jeden z nich, Jerry (Adam Brody) wyrażając obawy, że kobieta mogłaby zostać wykorzystana przez mężczyzn, którzy nie są tak mili jak on, postanawia odwieźć Cassie do domu. Po drodze na jaw wychodzi jednak jego rzekoma rycerskość, a noc przybiera zupełnie inny obrót. Zaczyna się walka głównej bohaterki z toksyczną męskością, wyniszczającą od środka kobiety, a jednocześnie dającą nową siłę do działania. Nie bez powodu, w zwiastunie i w filmie słyszymy orkiestrową wersję „Toxic” Britney Spears, autorstwa włoskiego kwartetu Archimii – to znak, że nadchodzi. To ostrzeżenie wstępne, zwiastujące misję zemsty za przemoc seksualną. Nie bez powodu w filmie wykorzystano też kawałek popowej gwiazdki Paris Hilton „Stars are blind” – kiedy wszystko zmierza ku dobremu końcowi. Infantylność utworu zostaje tutaj zastąpiona obietnicą spełnienia się, szczęścia. Jednocześnie trzeba pamiętać, że sama Paris Hilton była wielokrotnie analizowana i zawstydzana pod kątem swojego życia seksualnego. Przypadek, że utwór wykorzystano w filmie? Raczej nie.
Sprytna, prowokacyjna, a zarazem z ciepłym, delikatnym uśmiechem – taka właśnie jest Cassie. Poznając ją coraz bardziej, w zapomnienie odchodzi obraz 30-latki pracującej w kawiarni i mieszkającej z rodzicami, na rzecz silnej, zdecydowanej kobiety z nieodłącznym notesem w ręku, szukającej zemsty. Żal i ból po traumie to jedyne co napędza Cassie. Podkład muzyczny, emocjonalność głównej bohaterki niczym przejażdżka górską kolejką nie nudzą – wprost zachwycają. Każdy kto zna twórczość Carey Mulligan, zapewne marzył, aby zobaczyć ją w roli bezwzględnej mścicielki czy femme-fatale. Fennell bezsprzecznie trafiła w dziesiątkę w doborze głównej bohaterki!
To nie jest obraza męskiego świata, próba pokazania, że każdy ma drugą twarz, nie pokusiłabym się także o nawiązywanie do ruchu „Me too”, choć zapewne odniesień krytyków i publiczności będzie sporo. Ten film trzeba zobaczyć „inaczej”, jest to prawdziwa uczta dla fanów Carey Mulligan, która wprost zachwyca huśtawką emocjonalną, a co więcej – jest genialna i porywająca. To odbicie kobiety pochłoniętej druzgocącym żalem. Na próżno odwoływać się do podobnych produkcji, gdzie temat mniej lub bardziej już się przewinął, rola Mulligan jest tak kompletna, że nie potrzebuje schematów.
Film ogląda się przyjemnie i z zainteresowaniem, co nie oznacza, że mamy do czynienia z prostą produkcją. Po pewnym czasie domyślamy się w którym kierunku zmierza fabuła, jednak Cassie jest ciągle zaskakująca, wzbudza w widzu także niepokój, a postacie, które dotąd kochaliśmy stają się obrzydłe i okropne. Film prowokuje, daje do myślenia, momentami wręcz zbliża się do tradycyjnej produkcji o superbohaterach. Fennell niewątpliwie skorzystała z uroku Carey Mulligan, zaprezentowanego w „Była sobie dziewczyna”, „Drive” i „Wstydzie”, a w samej „Obiecującej. Młodej. Kobiecie.” ukazała internalizację postaci występujących w filmie, budząc grozę i niepokój, a także pokazując efekt bagatelizacji pewnych zachowań. Film jest niewątpliwie warty zobaczenia, a wielbiciele Carey Mulligan będą zachwyceni nowym obliczem aktorki.