Peter (Jason Segel), kompozytor telewizyjny, od sześciu lat jest w związku z popularną aktorką, Sarą Marshall (Kristen Bell). Ona jest gwiazdą, a on żyje w jej cieniu. Jego szczęście zostaje przerwane, gdy Sara mówi, że odchodzi. Teraz bohater całymi dniami przesiadując w domu i zupełnie o siebie nie dbając popada w coraz głębszą depresję. Jego kumpel namawia go, aby wyjechał na Hawaje na wakacje – odprężyć się, zapomnieć, zaszaleć. I rzeczywiście Peter wyjeżdża, jednak ma niesamowitego pecha, gdyż na Hawajach wypoczywa również jego eksdziewczyna, Sara. Jeszcze gorzej, że nie jest sama…
Kolejna komedia, w której palce maczał Judd Apatow, a że jest on teraz bardzo na topie, to film odniósł spory sukces w Stanach Zjednoczonych. Jako, że udział Apatowa jest bardzo widoczny w tej produkcji, to też zupełnie jak jego ostatnie po-tworki – „Wpadka” czy „Supersamiec” – nie do końca przypadła mi ona do gustu.
Główny bohater, zagrany przez Jasona Segela, może wzbudzać nasze zaufanie. Kristen Bell, jako Sara, również stara się wypaść równie dobrze, jednak nie do końca jej to wychodzi. Mogła wykreować rolę zimnej suki, a ostatecznie wyszło coś w stylu zagubionej nastolatki, która sama nie wie, czego do końca chce. Dużo lepiej i ciekawiej wypadała Mila Kunis w roli uroczej recepcjonistki. Zdecydowanie największa atrakcja tego filmu. I w końcu dochodzimy do najgorszego, najbardziej denerwującego i najbardziej żenującego punktu filmu - Russell Brand! Wciela się on w postać nowego chłopaka Sary, który jest gwiazdą rocka. Denerwowało mnie w nim wszystko. A już chyba najbardziej akcent i taka dziwna, nieznośna maniera, z jaką grał. Myślałem, że to tylko kreacja aktorska, jednak jako prowadzący galę rozdanie nagród MTV Video Awards, Brandt był równie nieznośny, zmanierowany i dziwny. W obu przypadkach zdecydowanie nie dało się tego oglądać.
Idąc dalej, film „Chłopaki też płaczą” (nie, nie będę komentował polskiego tytułu) czasem jest zabawny, czasem tylko próbuje taki być. Nie wyróżnia się niczym ciekawym i właściwie jest taki, jak poprzednie produkcje z udziałem Apatowa. No może jedynie „Wpadka” wybijała się ponad poziom, reszta to tylko nic nieznaczące, trochę śmieszne komedie. A w dodatku „Chłopaki też płaczą” jest trochę sprośne i żenujące. Generalnie nie polecam, tym goręcej widzom o słabych nerwach, dla których penis na dużym ekranie to zdecydowanie zbyt wiele.