“Gagarine” opowiada o osiedlu Cite Gagarine na paryskich przedmieściach. Zbudowane w latach sześćdziesiątych i nazwane na cześć rosyjskiego kosmonauty, Jurija Gagarina. Jest ogromnym, inspirowanym komunizmem blokiem, które się rozpada. Windy nigdy nie działają, korytarze są pogrążone w ciemności, zaśmiecone i ze szczurami. Jednak mieszkańcy stworzyli zgraną społeczność. Wszyscy się znają, uczestniczą w zbiorowych wydarzeniach, stworzyli własne tradycje. W czwartki kobiety biegają, w niedzielę z okna rozlega się koncert trębacza.
Dla szesnastoletniego Yourija (Alseni Bathily) osiedle jest bardzo ważne. Mieszka sam, opuściła go matka i inni mieszkańcy są dla niego jedyną rodziną. Czarnoskóry nastolatek jest nieśmiały, bardzo bystry i ma smykałkę do inżynierii. Przed kontrolą stanu technicznego bloku z poświęceniem zbiera pieniądze na potrzebne naprawy. Jednak nie wszyscy są zainteresowani ratowaniem Gagarine i by zapłacić za materiały chłopak sprzedaje biżuterię matki. Wraz z przyjaciółmi, Houssamem (Jamil McCraven) i Dianą (Lyna Khoudri) czynią najważniejsze naprawy. Blok jednak nie spełnia współczesnych standardów, ściany zawierają azbest, a po celowym podpaleniu w czasie kontroli okazało się, że w razie pożaru, nie ma drogi ewakuacji. Kontrolerka decyduje, że osiedle musi zostać wyburzone, a mieszkańcy mają sześć miesięcy na ewakuację. Yourija miała zabrać do siebie matka, jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Nastolatek zostaje w budynku przygotowywanym do zrównania go z ziemią. Z materiałów pozostałych po instalacjach wind czy oświetlenia na podstawie rosyjskich schematów stacji kosmicznej buduje własne centrum kosmiczne, tworzy szklarnię, mapę nieba, schrony, skafandry. Coraz bardziej pogrąża się w fantazji, ale również rozwija swoją relację z Dianą.
Ludzie, którzy całe swoje życie mieszkali w jednym miejscu musieli się wyprowadzić z dnia na dzień. Duet reżyserów pokazuje nam problem utraty domu z różnych perspektyw. W Gagarine mieszka prawdziwa mieszanka grup etnicznych i narodowości. Część z nich to emigranci, dla których podmiejskie osiedle było pierwszym bezpiecznym miejscem po opuszczeniu swojego kraju. Niepewność czy mieszkanie socjalne zostanie przyznane wielodzietnej rodzinie, zagubienie, potrzeba proszenia dalekich krewnych o schronienie. Ta strona historii najbardziej mnie zainteresowała. Mimo, że postać Yourija była zarysowana w sposób umiejętny, jego motywacje były wiarygodne, to skupiłam się bardziej na jego pracy i tym, co budował. Inni bohaterowie wydawali się zdecydowanie bardziej charyzmatyczni.
Film jest piękny, łączy magiczną iluzję z rzeczywistością z zaskakującym smakiem. Podmiejski blok stał się stacją kosmiczną. Stare nagrania rosyjskich kosmonautów towarzyszą Yourijowi i wprowadzają widza w ten szczególny świat. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, która przypomina bardziej przyszłość. Samotny, opuszczony przez wszystkich nastolatek na futurystycznym statku gdzieś w wielkim wszechświecie. Artystycznie film jest perełką, przyziemne sceny z ludzkimi tragediami mieszają się z niesamowitymi, oderwanymi od rzeczywistości obrazami rozjaśnionymi pozaziemskimi kolorami. Twórcy bawią się światłem do momentu w którym film zaczyna być sztuką. Bardzo przyziemne przedmioty, jak przykładowo podziurawiona ścianka tworząca gwiazdozbiór, żuraw czy tytułowe osiedle w odpowiednich kadrach stawały się piękne i majestatyczne.
Film bardzo mi się podobał pod względem wizualnym. Światła, kolory i niezwykłe perspektywy sprawiły, że film oglądało się z przyjemnością. Również ścieżka dźwiękowa była doskonała. Yourij do końca mnie nie zainteresował, fabuła również była średnia. Więcej urywek z życia mieszkańców, więcej interakcji bohaterów mogłoby ożywić trochę seans, który wydawał się dość statyczny.