logowanie   |   rejestracja
 
Deadpool & Wolverine (2024)
Deadpool & Wolverine (2024)
Reżyseria: Shawn Levy
Scenariusz: Shawn Levy, Rhett Reese
 
Obsada: Ryan Reynolds ... Wade Wilson / Deadpool
Hugh Jackman ... Logan / Wolverine
Emma Corrin ... Cassandra Nova
Morena Baccarin ... Vanessa
Rob Delaney ... Peter
 
Premiera: 2024-07-26 (Polska), 2024-07-24 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Crossover, którego potrzebowaliśmy [recenzja Blu-ray]

Pięć lat temu Disney zamknął rok 2019 przebijając granicę aż jedenastu miliardów dolarów wpływów dzięki kumulacji sprawdzonych marek z sześcioma produkcjami przekraczającymi miliard zielonych w tym „Avengers: Końcem gry”, „Kapitanem Marvel”, „Królem Lwem”, „Aladynem”, „Toy Story 4” i „Krainą Lodu II” przejmując w USA i Kanadzie trzydzieści trzy procent wszystkich wpływów ze sprzedaży biletów w kinach i tym samym stając się liderem światowego box office’u w 2019 roku – a to wszystko na zaledwie kilka miesięcy przed wybuchem pandemii, która na długie lata pogrążyła wytwórnię Myszki Miki w kryzysie, opóźniając zdjęcia, wymuszając kosztowne dokrętki, zmiany w grafiku premier i przeniesienie części kinowych debiutów na platformę streamingową, która odebrała stacjonarnym kinom rzesze wiernych widzów. Disney desperacko potrzebował kasowych hitów, ale te długo nie nadchodziły – potrzeba było pięciu lat, by studio założone w garażu przed stu jeden laty przez Waltera Eliasa Disneya z powrotem wkroczyło tryumfalnie na ścieżkę prowadzącą do objęcia tronu światowego box office’u. Rok 2024 Disney może zaliczyć do wyjątkowo udanych, gdyż w połowie lata jako pierwsze studio przekroczyło granicę trzech miliardów dochodów – nie dość, że dwie produkcje Pixara i Marvela przebiły magiczną granicę miliarda dolarów zysków, to swoje „trzy grosze” dorzuciły też kontynuacje słynnych franczyz: „Królestwo Planety Małp” oraz „Obcy: Romulus”, a to przecież nie koniec! Już za rogiem czają się „Vaiana 2” i „Król Lew: Mufasa”, które według analityków mają spore szanse dorównać swoim tegorocznym poprzednikom. Wprowadzając trzeciego „Deadpoola” jako jedyną propozycję ze stajni Marvela w tym roku Disney postanowił nie tylko wykorzystać swoje znane marki, ale i trochę namieszać – a dokładniej pomieszać superbohaterskie światy w jednym filmie, odradzając tym samym nieco zapomniane uniwersum herosów 20th Century Studios i nadając ostatniej części z V fazy MCU kategorię wiekową R jako pierwszej produkcji Marvela w historii! Brzmi jak szaleństwo? Być może, ale w końcu Ryan Reynolds obiecywał fanom jazdę bez trzymanki i z odpiętymi pasami bezpieczeństwa – to już nie jest kolejny film dla dyżurnych fanów Marvela. To istne superbohaterskie igrzyska dla wszystkich geeków i nerdów z obowiązkową obecnością.

Wade’a Winstona Wilsona, czyli tytułowego Deadpoola spotykamy po raz pierwszy od sześciu lat w raczej nieciekawym dla samego bohatera momencie jego życia, po tym jak porzucił swoją bohaterską tożsamość w czerwonym spandeksie po latach spędzonych na zarabianiu jako najemnik, aby poukładać sobie życie od nowa. Jednak nic nie zdaje się iść po jego myśli –  związek z ukochaną Vanessą się rozpada, a podanie o przyjęcie do zaszczytnego grona Avengersów zostaje odrzucone, więc Wade wiedzie monotonne życie sprzedając (legalnie) używane samochody ze swoim kumplem Peterem, na szczęście emocjonalną pustkę wypełniają mu wierni przyjaciele. I chociaż nasz nałogowy żartowniś nigdy nie był dobrym materiałem na prawdziwego superbohatera, to skrycie marzy o wielkich rzeczach, jak ratowanie świata. Nieoczekiwanie nadarza się ku temu okazja – gdy Deadpool zostaje porwany przez agentów TVA (Agencji Ochrony Chronostruktury, czyli organizacji znanej z serialu „Loki”) staje oko w oko z głównym antagonistą Lordem Paradoksem, który wyjawia mu, że rzeczywistość którą zna chyli się ku upadkowi, a światu grozi czasoprzestrzenna katastrofa. W obliczu zagrożenia (i nowego powodu do życia) Wade postanawia zwerbować Wolverine’a, wierząc, że tylko Rosomak może mu pomóc. Problem jednak w tym, że superbohater w żółtym kombinezonie niekoniecznie ma ochotę współpracować… W poprzednich dwóch solowych odsłonach „Deadpoola” motywacją dla tytułowego bohatera była przede wszystkim obawa przed utratą ukochanej Vanessy – teraz na szali oprócz miłości jego życia są także najbliżsi, ponieważ zagrożony jest cały świat. Czy nowa para anty-superbohaterów będzie w stanie unieść się ponad podziały?

Dlaczego akurat zdecydowano się połączyć te dwie postacie w tak dość nieoczekiwany duet? Jeśli mieliście szansę obejrzeć „X-Men Genezę: Wolverine” z 2009 roku, to musicie kojarzyć, że zarówno Logan, jak i Wade Winston Wilson byli niegdyś członkami tej samej grupy, zwanej Drużyną X – jednak tamten Deadpool był maszyną do zabijania (stworzoną do wyeliminowania m.in. Wolverine’a), a nie zabawnym antyherosem ze sprośnym żartem rzucanym co chwila ku uciesze widzów, którego doskonale pamiętamy i wspominamy z solowych filmów. Nie możemy też zapominać, że prywatnie Hugh Jackman, który zdążył się już pożegnać z rolą Rosomaka, przyjaźni się z Ryanem Reynoldsem, z którym od dawna bardzo chciał wystąpić w jednym filmie – tuż po ogłoszeniu, że Australijczyk przechodzi na superbohaterską emeryturę i zrzuca żółty kostium Wolverine’a, Jackman zobaczył pierwszego „Deadpoola” i… zmienił zdanie! Sam Reynolds, którego bohater słynie z burzenia czwartej ściany zaprosił kolegę po fachu do współpracy wrzucając zabawny filmik na swój kanał na YouTube – wydawałoby się, że do takich zapowiedzi stworzono konwenty typu Comic-Con, czy D23, ale Deadpool zrobił to we własnym, unikatowym i charakterystycznym stylu. Kolaboracja aktorów nie mogła zresztą przyjść w lepszym momencie: od czasu miliardowego „Avengers: Koniec gry” filmowe uniwersum MCU nie przyniosło prawie żadnych kinowych hitów, a wierni fani stracili resztki entuzjazmu, natomiast postać Logana trzymała na swych barkach X-Manów latami, podczas gdy 20th Century Fox zaliczało kolejne druzgocące porażki w box office’ie. Po przejęciu obu wytwórni przez Disneya fani zadawali sobie pytanie, czy studio Myszki Miki w ogóle da zielone światło i wypuści film z kategorią R pod nowym szyldem – istniała też teoretycznie możliwość ugrzecznienia postaci odtwarzanej przez Reynoldsa, ale czy to jeszcze byłby Deadpool, jakiego znamy i pamiętamy? Z drugiej strony „Logan: Wolverine” był godnym i idealnym wręcz pożegnaniem Rosomaka z wielkim ekranem – decydując się na wskrzeszenie jego postaci do świata żywych Disney postanowił podejść do nowej odsłony z cyklu z ogromnym dystansem, śmiejąc się… z samego siebie!

„Deadpool & Wolverine” tak naprawdę stanowi zarówno oficjalne przyjęcie nowych postaci do panteonu MCU, ale i jednocześnie pożegnanie ze światem superbohaterów 20th Century Fox i przed seansem przyda się choćby śladowa znajomość poprzednich filmów składających się na multiwersum Marvela, jak i Foxa – liczba gościnnych (acz przemyślanych) wystąpień, „easter eggów”, nawiązań i komentarzy m.in. do ekranowych bohaterów, grających ich aktorów, poszczególnych faz uniwersum, fuzji Disneya z Foxem, jakości ostatnich superbohaterskich produkcji i kondycji studia jest tak ogromna, że można być w niemałym szoku na ile studio Myszki Miki pozwoliło twórcom w przekraczaniu kolejnych barier. Dodajmy do tego krwawą i przerysowaną przemoc, ordynarne gagi, humor niskich lotów, a nawet żarty z obecnej sytuacji politycznej – to wszystko składa się na kawał solidnego blockbustera dla dorosłych z charyzmatycznymi bohaterami i kreatywnym podejściem do konwencji prowadzonej akcji, nie rozmiękczonym przez producentów dla potrzeb niższej kategorii wiekowej, dzięki czemu jesteśmy w stanie wybaczyć twórcom nieco słabszą fabułę. Shawn Levy tak naprawdę balansuje na granicy tego, co było do tej pory akceptowalne w ramach marvelowskich produkcji (zaledwie jedno słowo na „F” w trzecich „Strażnikach Galaktyki”), bawiąc się dziedzictwem herosów Foxa, a nawet nawiązując do filmów Marvela sprzed ery MCU. Kanadyjski reżyser znany z takich filmów jak „Free Guy”, czy „Projekt Adam” nie chce jednak łapać widzów na tanią przynętę nostalgii – „Deadpool & Wolverine” ma działać na zasadzie lekarstwa na wieloletnią krytykę fanów, zrzucając kajdany wszelkich ograniczeń i limitów na rzecz sarkastycznych komentarzy i niewybrednych żartów także tych pod swoim adresem, dostarczając widzom szczerą rozrywkę. Jednocześnie to pomysłowo napisany list pożegnalny dla superbohaterów studia 20th Century Fox, które budowało swoje uniwersum przez ostatnie ćwierć wieku, nie kładący się cieniem na ich kultowej spuściźnie.

Ostatnia superbohaterska produkcja z V fazy MCU to prawdziwe show dwójki aktorów, wcielających się w tytułowych herosów i skutecznie skupiających całą naszą uwagę na przygodach ekranowego duetu, stanowiącego napędową oś filmu – dzięki pozafilmowej, serdecznej relacji Reynoldsa z Jackmanem aktorzy wcale nie muszą udawać ekranowej chemii i z powodzeniem przenoszą ją na duży ekran, a widz bardzo szybko wyczuje ich niemal oczywisty „bromance”. Starcie tych dwóch charyzmatycznych antybohaterów oraz ich dynamiczna relacja to w rzeczywistości jeden z najmocniejszych aspektów najnowszego obrazu Shawna Levy’ego gdzie sprośny humor i nadpobudliwość Deadpoola zestawiono ze stroniącym od żartów sytuacyjnych i gburowatym Wolverinem – w ich związku nie brakuje samoświadomego humoru, igrania z publicznością, czy inteligentnego łamania „czwartej ściany” z której słynie pyskaty najemnik, a wszystko dzięki obdarzonym sporym dystansem i komediowym zacięciem aktorom, którzy nigdy tak naprawdę pomimo upływu lat nie wyszli ze swoich ikonicznych ról i starają się wycisnąć ze swoich postaci jak najwięcej. Na osobną pochwałę zasługują popisy kaskaderskie obsady, które wymagały niemałej zręczności i kondycji fizycznej – szczególnie w scenach walki, pojedynków i strzelanin podczas których będziecie się zastanawiać gdzie kończą się dokonania aktorów, a zaczynają efekty CGI. Na drugim planie w roli bardziej typowych Czarnych Charakterów błyszczą Emma Corrin w pomysłowej charakteryzacji jako czarująca Cassandra Nova oraz Matthew MacFayden, który świetnie wykreował wyrazistą postać ambitnego i nieco cwaniakowatego Paradoksa. „Deadpool & Wolverine” to także nieoczekiwanie melancholijna wycieczka po pogrzebanym już superbohaterskim uniwersum Foxa obfitująca w nostalgiczne powroty postaci, które nie są jednak nic nie znaczącymi cameo, lecz powracający herosi wchodzą w interakcje z tytułowymi bohaterami, a ich sceny wynikają bezpośrednio z fabuły.

Muzykę instrumentalną stworzył Rob Simonsen, dla którego to nie jest pierwsze spotkanie z reżyserem projektu – panowie spotkali się wcześniej przy pracy nad filmem sci-fi „Projekt Adam” (z udziałem Ryana Reynoldsa) i czwartym sezonie „Stranger Things”, a angaż amerykańskiego kompozytora znanego z muzyki do takich filmów jak „Twój Simon”, „Wiek Adaline”, czy „Wieloryb” został ostatecznie potwierdzony w lipcu zeszłego roku. Bez większych niespodzianek trwający niecałe dwie minuty motyw przewodni „LFG (Theme from Deadpool & Wolverine)”, czyli temat główny naszych protagonistów kładzie nacisk na ciężką elektronikę charakterystyczną dla stylu Simonsena, który w drugiej części nabiera rozmachu za sprawą orkiestry i chóru, wykorzystując kilka zabawnych wstawek dźwiękowych, przypominając nam o warstwie humorystycznej w uniwersum Marvela również na polu muzycznym. Na oficjalnym soundtracku ta instrumentalna ścieżka została umieszczona jako ostatni utwór na płycie, zaostrzając tylko smak fanów twórczości Simonsena na znacznie więcej – by wysłuchać całego, trwającego ponad godzinę oryginalnego score’u musimy sięgnąć po wydanie cyfrowe. Wśród piosenek znajdziemy wiele niespodzianek i ciekawostek – jedną z nich jest „The Greatest Show”, czyli musicalowa sekwencja z „Króla rozrywki”, gdzie główną rolę grał nikt inny jak… sam Hugh Jackman! To zresztą nie jedyna musicalowa wstawka, bowiem twórcy już w kolejnym utworze nie zwalniają teatralnego tempa i proponują chyba najbardziej rozpoznawalny hit z musicalu „Grease”, czyli „You’re The One That I Love” w wykonaniu Olivii Newton-Johns i Johna Travolty. Wielu z Was zapewne rozpozna utwór Juice Newton „Angel of the Morning”, którego mieliśmy okazję już posłuchać przy okazji pierwszego „Deadpoola” osiem lat temu – teraz piosenka wraca w wykonaniu Merrilee Rush, która nagrała słynny przebój już rok po oficjalnej premierze. Millennialsi na pewno ucieszą się, że ich epoka ma także swoją reprezentację na albumie i chętnie przypomną sobie młodzieńcze lata przy hitach sprzed lat: „Bye Bye Bye” boysbandu ‘N Sync, czy „Good Riddance” rockowej kapeli Green Day wzbogaconych o żeńskie wokale Fergie i jej „Glamorous” i „I’m With You” Avril Lavigne.

WYDANIE BLU-RAY

Obraz na dysku zapisano w proporcjach 2.39:1 i jest to kolejny bezbłędny transfer od Disneya – film zarejestrowany za pomocą cyfrowych kamer Arri Alexa od samego początku ocieka soczystymi wręcz kolorami, ukazując szczegółowość i tekstury wykończonych w technice CGI obiektów, scenografii, czy charakteryzacji aktorów. Świetnie prezentują się także z bliska detale praktycznych rekwizytów, czy filmowej garderoby dając nam poczucie realności w tym przesyconym efektami VFX fantastycznym świecie ze stale obecnymi na pierwszym planie żółto-czerwonymi kostiumami głównych bohaterów, które z biegiem czasu tracą na intensywności w miarę pogłębiającego się chaosu na ekranie. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie DTS-HD Master Audio 7.1, natomiast polski dubbing otrzymujemy standardowo jako Dolby Digital 5.1 – również w kwestii audio nie ma się do czego przyczepić: obie ścieżki brzmią niezmiernie dynamicznie angażując wszystkie głośniki szczególnie w sekwencjach nieprzerwanej akcji, ciekawie kontrastując w spokojniejszych scenach. Niezależnie od tego, co się dzieje na ekranie dialogi bohaterów są czyste i w pełni zrozumiałe. W polskim dubbingu usłyszymy m.in. Macieja Stuhra (Deadpool), Marka Bukowskiego (Wolverine), Anastazję Pazurę (Cassandra Nova), Rafała Mohra (Paradoks), Laurę Breszkę (Vanessa), Michała Pielę (Happy Hogan), czy Krzysztofa Czeczota (Peter).

Na dysku Blu-ray prócz filmu znajdziemy zestaw materiałów dodatkowych, które trwają ok. 45 minut i koncentrują się na poszczególnych aspektach filmu. Pierwszy z nich „Kulisy tworzenia sceny „Oner” (6:23) to spojrzenie na techniczne aspekty sekwencji z finału filmu. „Kreacja od podszewki: celebracja sztuki Raya Chana” (9:44) skupia się na scenografii produkcji, natomiast trzy kolejne materiały celebrują tytułowych bohaterów: „Niedokończone sprawy: dziedzictwo bohaterów” (10:11) patrzy wstecz na historię antyherosów, którym dedykowane są też osobne filmiki „Wolverine” (6:09) i „Sakwa przyjemności Deadpoola” (3:22) – ten ostatni został rozbity na trzy króciutkie, jednominutowe podrozdziały („Doktor Deadpool”, Gadżety Deadpoola” oraz „Wade powraca”). Standardowo otrzymujemy też „Gagi z planu” (4:39), czyli kompilację śmiesznych i nieudanych ujęć na planie oraz trzy „Sceny niewykorzystane” (2:17), które wypadły z ostatecznej wersji filmu („W windzie”, „Nic nie rób” oraz „Tatusiek się zakochał”). Z poziomu „Wersji językowych” dostępny jest także „Komentarze audio twórców” w osobach reżysera Shawna Levy’ego i aktora Ryana Reynoldsa. Statyczne menu główne dostępne jest w języku polskim.

Od czasu, gdy ostatni raz widzieliśmy na wielkim ekranie Deadpoola i Wolverine’a w jeszcze osobnych filmach, kino superbohaterskie w ciągu kilku lat przeszło wiele zmian, którym nierzadko towarzyszyły niemałe skandale – ten spadek formy i przesyt debiutującymi w coraz mniejszym odstępie czasowym kolejnymi produkcjami z herosami zaowocowały stale pogarszającymi się wynikami światowego box office’u i zdawało się, że dalekie jest jeszcze odkupienie win twórców. Niedawna fuzja Disneya z Foxem, które od piętnastu lat posiada też prawa do uniwersum Marvela mogła jeszcze bardziej pogrążyć ten stan rzeczy, ale studio Myszki Miki postanowiło uczynić Deadpoola zbawcą świata MCU, jednocześnie powołując do życia Rosomaka, który siedem lat temu otrzymał godne pożegnanie – Ci, którzy wieszczyli ugrzecznienie postaci słynnego antybohatera i rozmiękczenie całego uniwersum mogą zjeść swój melonik, gdyż ten niecodzienny duet przychodzi na ratunek nie tylko MCU, ale całemu światowi superbohaterskiemu, przywracając temu gatunkowi właściwe miejsce na piedestale kinowej rozrywki. „Deadpool & Wolverine” jest tym wszystkim, co Ryan Reynolds obiecał fanom – to szalona podróż bez pasów bezpieczeństwa przez dwadzieścia cztery lata działalności 20th Century Fox, obfitująca w liczne niespodzianki i gościnne występy od których niejednemu geekowi szybciej zabije serce. Pierwszy film z kultowymi postaciami pod skrzydłami Marvel Studios zdaje się doskonale rozumieć, że esencją kolejnych części o przygodach pyskatego najemnika był humor i chaos w jednym, a także dystans do samego siebie – tę formułę filmowcy chętnie wykorzystują w najnowszym Deadpoolu nierzadko przekraczając wyznaczoną przez siebie w przeszłości barierę: jest krwawo, brutalnie, sarkastycznie i bezczelnie. Ten jeden wielki żart z Marvela i Disneya stał się kluczem do światowego sukcesu, którego wyczekiwali ich włodarze i crossoverem, którego potrzebowali widzowie – charyzmatyczni bohaterowie zdają się zapowiadać zupełnie nową jakość dla dojrzałych fanów, którzy z zadowoleniem przyjęli restrykcyjną kategorię „R”. Jedna jaskółka jednak wiosny nie czyni, ale daje wszystkim wiarę i nadzieję na przyszłość. Pamiętacie teledysk Celine Dion sprzed sześciu lat do piosenki „Ashes”, w którym Deadpool żartował sobie z kanadyjskiej piosenkarki, że mógł jednak zaprosić do współpracy grupę ‘N Sync? Żart ten właśnie zestarzał się niczym najlepsze wino, które jest właściwą przystawką do najnowszej marvelowskiej uczty dla wszystkich geeków i nerdów. Zatem na zdrowie i na szczęście!

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Film "Deadpool & Wolverine" zakupicie w sklepie STARSTORE w wydaniu BLU-RAY.

Deadpool & Wolverine (Blu-ray)
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2024-11-06
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [4]
Recenzje
  redakcyjne [2]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [2]
Zdjęcia [10]
Video [1]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  Radosław Sztaba
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2024-07-28
[odsłon: 167403]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera