Każdy gatunek filmowy spełnia określoną rolę. Niektóre bawią, inne straszną czy też zabierają w niezapomnianą przygodę po magicznych krainach. Horrory zapewniają skok adrenaliny, komedie porządną dawkę humoru, natomiast dramaty czarują mocną historią, która oddziałuje na odbiorcę. Właśnie takiego oddziaływania na moją osobę spodziewałam się po filmie „Supermaket”.
Michał i Bogusia Wareccy wracają z podróży do domu. Chcą zdążyć przed imprezą sylwestrową. W pewnym momencie postanawiają odwiedzić najbliższy supermarket. Pech chce, że w czasie postoju ktoś włamuje im się do pojazdu i kradnie akumulator. Bogdan jest zmuszony zakupić nowy w supermarkecie na terenie którego się zatrzymali. Kiedy wchodzi do sklepu… znika.
Największą zaletą filmu jest bardzo dobrze przedstawiony rys psychologiczny postaci. Każdy z bohaterów jest zupełnie inny – bezduszny szef ochroniarzy, chytry właściciel sklepu czy niewinny pracownik, który zostaje wplątany w serię niespodziewanych wydarzeń. Każda z postaci toczy swoje własne wewnętrzne walki, podejmuje decyzje i wpływa na los kogoś innego. Wszelkie kroki podjęte przez bohaterów zmieniają życie osób żyjących obok nich.
Bardzo dobrze został w tym filmie pokazany kontrast dobra i zła. Od początku wiadomo, która postać jest czarnym charakterem, a kto będzie próbował ratować sytuację. Oczywiście, żeby przydać produkcji smaczku i większego realizmu, zachowania głównych bohaterów nie są sztampowe. Nie każdy ruch da się przewidzieć. I dobrze. Dzięki temu film wywołuje większe emocje.
Gra aktorska jest na wysokim poziomie. Wszelkie emocje, zagrania czy nawet gesty mimiczne były na bardzo realistyczne. Dialogi nie okazały się przegadane, a cała historia śmieszna i nieprawdopodobna. Swoją konstrukcją film nawiązuje do zasady trzech jedności - czasu, miejsca i akcji. Wprawdzie ta trzecia odbiega trochę od przyjętej w kanonie – można bowiem zauważyć kilka wątków pobocznych historii – jednak nie są one na tyle silnie zarysowane, by wprowadzały chaos. Każda z nich stanowi lekką odskocznię od opowiadanej historii i, prędzej czy później, ginie w jej meandrach.
Osobiście polecam ten film każdemu miłośnikowi dobrego kina (nie tylko polskiego). Mnie „Supermarket” urzekł, zaskoczył i zszokował. To bardzo dobrze opowiedziana historia z nieoczekiwanym zakończeniem.