Filmy zajmujące się tematyką baśniową dawno nie były widoczne na dużym ekranie. Może to za sprawą swoich przestarzałych idei, które starały się przekazać, a może ludzi którzy patrzą zupełnie inaczej na otaczający nas świat, zapominając ze ciągle kryje się w nim magia. Jesteśmy zbyt zajęci braniem udziału w wyścigu szczurów, żeby przystanąć na moment i doświadczyć czegoś wyjątkowego. Skutkiem tego jest zupełna zmiana oczekiwań widza co do tego, co chce obejrzeć. Magia i baśń zostały zastąpione płytką adoracją dla równie płytkich fabuł, jednym słowem: niewymagające. „Czarownica” postanawia ponownie wprowadzić do umysłów widzów dziecięcą fascynację magicznymi światami wypełnionymi baśniowymi stworami i dzielnymi bohaterami.
W najnowszej odsłonie historii o Śpiącej Królewnie zdecydowano się pokazać wszystko od strony Diaboliny. Pomysł ten nie jest zaskoczeniem, bo cóż więcej można dopowiedzieć do oryginalnej baśni? Z początkiem filmu dowiadujemy się, że Diabolina jest dobrą wróżką która kocha życie w każdej postaci. Żyje spokojnie, nie wadząc nikomu w mrocznej Kniei. Pewnego dnia spotyka młodego chłopca, Stefana, z którym z czasem łączy ją głębsze uczucie. Na nieszczęście dla tej dwójki chłopiec nie unika słabością gatunku ludzkiego i z czasem zapomina o Diabolinie. Podążył za swoim marzeniem o zamieszkaniu w wielkim zamku. Kiedy Diabolina dorasta zostaje strażniczką Kniei. Pod jej ochroną cały magiczny świat, sąsiadujący z królestwem ludzi rośnie coraz bardziej w siłę. Nie jest to w smak królowi Henrykowi, który postanawia położyć temu kres. Niestety dla niego nie docenia swojej przeciwniczki i ponosi sromotną klęskę w bitwie. Nie mogąc przełknąć goryczy porażki obiecuje każdemu, kto pokona Diabolinę, koronę i rękę córki. Wtedy też pojawia się Stefan, który postanawia wykorzystać dawne uczucie Wróżki i podstępem pozbawia ją skrzydeł. Osiąga swój cel i zostaje nowym królem. Kiedy rodzi mu się córka, na jej chrzciny przybywa niezaproszona Diabolina, resztę baśni każdy zna.
Pokazywanie znanych historii z punktu widzenia drugiej strony nie jest pomysłem wcale nowym. Szczególnie w filmach, które doczekały się wielu wersji kinowych. Niemal z każdą taką próbą okazuje się, że historia ta jest zupełną odwrotnością pierwowzoru. „Historię piszą zwycięzcy” także i w świecie nam realnym. Oczywiste jest zatem że wersja każdej ze stron stara się pokazać że to nie ona była zła, a przeciwnik. Jednakże żeby dokonać sprawiedliwego osądu, należy wysłuchać ich obu. Tym tropem poszli twórcy „Czarownicy” i wyszło to im bardzo dobrze. Nie mamy do czynienia z opowieścią, która jest zupełnym przeciwbiegunem poprzedniej, ale delikatnie zarysowuje różnice, które dają widzowi do zrozumienia, że wszystko było tylko inaczej odbierane przez każdą ze stron. Diabolina po utracie skrzydeł popada w żądzę zemsty przez co staje się zła, ale nie do szpiku kości jak mówi oryginał. Podłoże psychologiczne dla jej postaci zostało rzeczowo pokazane, dzięki czemu łatwo nam zrozumieć jej ból. Tak bardzo kochała latać, że kiedy odebrano jej tę możliwość, żal i złość z uziemienia przesłania jej wszystko wokół. Przypuszczalnie tak właśnie czuje się człowiek, który stracił nogę lub rękę. Twórcy filmu przemycili w jej emocjonalnej walce czynnik ludzki, który łatwo widzom usprawiedliwić. Dzięki tej sztuczce „Czarownica” zyskuje zainteresowanie dorosłej części widowni. Kiedy dzieci emocjonują się kolorowym światem magi, dorosły widz nie mniej emocjonalnie odbiera ból Diaboliny i jest w stanie zrozumieć, co kieruje jej postępowaniem. Dualizm fabuły przedstawiony w filmie jest niewątpliwie najmocniejszym atutem całej produkcji.
Angelina Jolie, odtwórczyni roli Diaboliny, ostatnimi laty rzadko pozwalała sobie na grę aktorską. Nigdy nie pałałem do niej sympatią, a jej talent był w mojej ocenie trochę przereklamowany. W najnowszej roli nie odnalazłem niestety zbyt wiele, by tę opinię u mnie zmienić. Trzeba jej jednak przyznać, że realistycznie odtworzyła mroczną stronę swojej postaci i chłód, który ją otaczał. Przyjemnie ogląda się jej manierę baśniowego czarnego charakteru. Niestety to nie jej gra aktorska, a dobrze napisany scenariusz, jest zasługą wyjątkowości Diaboliny, o czym pisałem wyżej. Elle Fanning grająca rolę Aurory - Śpiącej Królewny, bardzo dobrze poradziła sobie z wykreowanie naiwnej dziewczynki, która ulega czarowi świata, który ją otacza. Naiwność, która maluje się przez cały seans na jej twarzy przywołuje klasyki baśniowego kina. Życie bez zmartwień, z dnia na dzień, Fanning pokazała w sposób odpowiedni dla swojej postaci. Zawiodłem się bardzo na Sharlto Copley'u który zagrał Stefana. Widziałem go w kilku innych filmach i uważnie obserwuję jego karierę. Z początku miałem co do niego wielkie nadzieje aktorskie, jednak coraz bardziej uwidacznia się u niego maniera, która jest obecna niemalże w każdej jego roli. Zwykle przychodzi mu zagrać nie do końca zdrowego na umyśle. Robi to wyśmienicie, jednak coraz głębiej wchodzi przez to do szufladki aktora jednej roli. Mam szczerą nadzieję, że zawczasu zorientuje się dokąd zmierza.
„Czarownica” na pewno trafi do serc najmłodszych, a także do wielu dorosłych. Moja żona skwitowała wątpliwości co do odbioru całości filmu jednym mądrym zdaniem: Baśń musi być baśnią. Jest w tym dużo racji, ale jednak gdzieś głęboko we mnie siedzi mały chochlik, który szepcze, że nie jest to film, który by mnie zadowolił. Najlepszym, moim zdaniem, rozwiązaniem będzie jeśli sami udacie się do kina i pozwolicie porwać się na półtorej godziny opowieści, którą myślicie że znacie.