Zapewne każdy z nas myślał o podróżach w czasie, dających możliwość naprawienia dawnych błędów bądź sprawdzenia, co oferuje przyszłość. Rozważania te stały się kanwą różnych filmów, z których najbardziej znana jest trylogia „Powrót do przyszłości”. Ten komediowy cykl Roberta Zemeckisa słusznie zaliczany jest do klasyki kina.
Nastoletni Marty wiedzie zwyczajne życie u boku niezaradnych rodziców, ukochanej Jennifer oraz ekscentrycznego przyjaciela, doktora Browna. Pewnego dnia ten zwariowany naukowiec konstruuje wehikuł czasu, który zamierza wykorzystywać do celów badawczych. Przypadek sprawia, że Marty przenosi w przeszłość, do młodzieńczych lat swoich rodziców. Nieroztropnie zmieniając bieg zaplanowanych wydarzeń, chłopak rozkochuje w sobie swoją przyszłą matkę, co grozi zachwianiem porządku czasu. Jedyną osobą mogącą pomoc Marty'emu jest doktor Emmett Brown.
Wbrew pozorom niełatwo jest zrecenzować taki film jak „Powrót do przyszłości”, w którym wszystko jest doskonałe: scenariusz, muzyka, napięcie, humor, aktorstwo. Te poszczególne elementy, wykonane na najwyższym poziomie, składają się na znakomitą całość, do której podchodzić można wielokrotnie, za każdym razie przednio się bawiąc. Historia ta zmusza widza do używania szarych komórek, wciąga, intryguje, dzięki czemu ten analizuje różne ewentualności, zastanawia się, co by było gdyby… Jak na kino rozrywkowe scenariusz „Powrotu do przyszłości” to istny majstersztyk.
Na wielkie uznanie zasłużyli aktorzy, którzy stworzyli bardzo wyraziste, odmienne, charakterystyczne kreacje. To postacie z krwi i kości, każda jest inna, posiada swoje unikalne cechy, zachowania. Doskonale wiadomo, jakich reakcji można się po nich spodziewać, dzięki czemu bohaterowie stają się widzowi bliscy. Co ciekawe dotyczy to także czarnego charakteru filmu, Biffa Tannena (Thomas F. Wilson), który w swoim uprzykrzaniu życia McFly’om jest przekomiczny. Nie ma jednak potrzeby w tym przypadku wyróżniać poszczególne osoby, ponieważ wszyscy odtwórcy głównych ról spisali się rewelacyjnie.
Ekranowe wydarzenia podkreślone są uzupełniającą obraz, świetnie dopasowaną do sytuacji muzyką. Rzadko spotyka się tak harmonijne współgranie ze sobą wizji i fonii jak ma to miejsce w filmie Zemeckisa – za przykład niech posłużą nagłe zwroty akcji, które ścieżka dźwiękowa jeszcze bardziej uwypukla. Co więcej sam temat przewodni jest obecnie jednym z najlepiej rozpoznawanych filmowych motywów, co potwierdza znakomitą pracę, jaką na tym polu wykonał Alan Silvestri.
Napięcie oraz humor „Powrotu do przyszłości” nie pozwalają widzowi na chwilę nudy, który siedzi jak na szpilkach i kibicuje Marty’emu w naprawieniu jego błędów. Choć akcja, z wyjątkiem zakończenia, nie pędzi na złamanie karku, jest tak sprawnie poprowadzona przez reżysera, że blisko 2 godziny projekcji mijają błyskawicznie!
Jakiekolwiek podsumowanie jest zbędne. Klasyka kina, którą trzeba zobaczyć!