Dwukrotnie nominowany do Oscara Terry George porusza w swoich filmach ważne kwestie związane z codzienną egzystencją przeciętnego człowieka. Historie przez niego przedstawiane są na tyle uniwersalne, że każdy może postawić się w sytuacji filmowych bohaterów. Strach o życie własne i bliskich; walka o sprawiedliwość i ludzką godność; starania, by w chwilach kiedy życie sprowadza nas brutalnie na ziemię pozostać w zgodzie z samym sobą – m.in. z takimi właśnie problemami mają do czynienia postacie w filmach George’a. „Droga do przebaczenia” nie jest pod tym względem wyjątkiem.
Złe miejsce i zły czas. Chwila nieuwagi. Ułamek sekundy. 10-letni Josh zostaje potrącony ze skutkiem śmiertelnym. Sprawca ucieka z miejsca zdarzenia. Jedynym świadkiem zbrodni jest Ethan Learner – ojciec chłopca. Wszystko zdarzyło się jednak zbyt szybko, przez co mężczyzna nie jest w stanie podać żadnych konkretnych faktów, które pozwoliłyby wyśledzić sprawcę. Policja w tych okolicznościach niewiele może zdziałać, więc zrozpaczony ojciec na własną rękę stara się rozwiązać sprawę. O pomoc zwraca się do kancelarii prawnej, w której pracuje Dwight Arno – zabójca Josha...
„Droga do przebaczenia” nie jest filmem lekkim, łatwym i przyjemnym. Wprost przeciwnie – to film ciężki, trudny i przytłaczający. I bardzo smutny. Dramat w pełnym tego słowa znaczeniu. Dużą jego zaletą jest to, że widz może w pełni identyfikować się z bohaterami – z popadającym w obsesję i oddalającym się od rodziny ojcem; z obwiniającą siebie za tragedię, lecz starającą się żyć dalej matką; z przerażonym i pełnym wyrzutów sumienia zabójcą. Duży wpływ na taki odbiór filmu ma pełen kontrastów sposób narracji. Otóż sceny z życia rodziny Learnerów poprzedzają fragmenty obrazujące zmagania Arno – z jednej strony rozpacz Ethana, zaś z drugiej spędzający czas z synem Dwight. I to nie wszystko. Reżyser przedstawia widzowi, jak obaj mężczyźni radzą sobie z sytuacją, która bezpowrotnie odmieniła ich życie. Czyniąc to na przemian, Terry’emu George’owi udało się osiągnąć znakomity efekt, który chwyta za serce przez niemal cały czas projekcji.
Rzecz jasna odbiór filmu nie mógłby być tak pozytywny bez dobrych i przekonujących kreacji aktorskich, a takie właśnie stworzyli Joaquin Phoenix, Mark Ruffalo oraz Jennifer Connelly. Interesujący jest fakt, że w tym przypadku widz współczuje nie tylko rodzicom, którzy stracili ukochane dziecko, ale także temu, który za tę stratę odpowiada. Dwight Arno nie jest bowiem złym człowiekiem, nie prowadził samochodu pod wpływem alkoholu, po prostu zadecydowała chwila nieuwagi, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Z wykształcenia jest prawnikiem i to, co mu się przytrafiło, to jak postąpił, jest sprzeczne z jego etyką zawodową. Dwight nie może odnaleźć się w tej sytuacji, przez co każdego dnia cierpi niewyobrażalne męki. Chce się przyznać, ale nie potrafi zrobić decydującego kroku. Boi się, że sam straci syna, który jest dla niego wszystkim. Oczywiście nie może to być dla niego usprawiedliwieniem, ale jednak postać Dwighta budzi u widza współczucie, co bez wątpienia jest dużym osiągnięciem Marka Ruffalo.
„Droga do przebaczenia” całkowicie sprostała oczekiwaniom, jakie w niej pokładałem. Nastawiłem się na film niełatwy, smutny, dający do myślenia. Z pewnością nie jest to dzieło, o którym będzie się pamiętać latami, co więcej nie jest to produkcja pozbawiona charakterystycznych dla gatunku schematów, ale nie umniejsza to faktu, że warto się z nią zapoznać. Przejmująca historia, dobre aktorstwo, dość nieszablonowe zakończenie, a wszystko to zrealizowane oszczędnie, z wyczuciem, z dużą klasą. Naprawdę warto.