logowanie   |   rejestracja
 
Mickey 17 (2025)
Mickey 17 (2025)
Reżyseria: Joon-ho Bong
Scenariusz: Edward Ashton, Joon-ho Bong
 
Obsada: Mark Ruffalo
Robert Pattinson
Toni Collette
Steven Yeun
Naomi Ackie
 
Premiera: 2025-03-14 (Polska), 2025-01-28 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
O tożsamości w erze replikacji [recenzja Blu-ray]

Życie wymienialnego nic nie znaczy. Można poddawać go rozmaitym eksperymentom, wystawiać na działanie toksycznych substancji, kierować do wykonywania niebezpiecznych, niemal samobójczych zadań. A jeśli wpadnie w kłopoty to lepiej pozostawić go na pewną śmierć, niż ryzykować dla niego życie. Wymienialnego łatwo zastąpić kolejnym egzemplarzem „drukując” po prostu przy użyciu nowoczesnej, choć wątpliwej etycznie technologii. „Jeszcze nie umarłeś?”, „Chyba i tak już po tobie…”, „Miłej śmierci!” – to słowa, które Mickey słyszy często. Nie ma żalu, wie na co się pisał, udając się w podróż na Niflheim. Nikt inny nie chciał tej roboty, ale on nie miał wyjścia. Jak się bierze pożyczkę u niewłaściwych osób i nie jest w stanie jej spłacić to trzeba liczyć się z konsekwencjami. W tym przypadku konsekwencje oznaczają konieczność oswojenia się z bólem i śmiercią.

W 2022 r. ukazała się powieść science fiction Edwarda Ashtona „Mickey7”, będąca owocem dwóch wielkich pasji autora: nauki i pisania książek. Tę pierwszą realizował jako doktor inżynierii biomedycznej, specjalista w dziedzinie obrazowania medycznego i wykładowca. Tę drugą, przejawianą już od dzieciństwa, publikując opowiadania i powieści, w których podejmował tematykę współczesnej fantastyki naukowej. Trzecia jego książka, „Mickey7”, inspirowana m.in. zbiorem opowiadań „Thousand Worlds” George’a R.R. Martina, spotkała się z najbardziej entuzjastycznym przyjęciem i przyniosła mu największy rozgłos. Ashton  kontynuował tę historię w  „Antimatter Blues”, skupił się w niej jednak na konfliktach między tubylcami a kolonistami. Styl, jakim posługuje się Ashton, głównie dzięki balansowi między akcją i refleksją z niej płynącą, przywodzi na myśl dzieła Andy'ego Weira („Marsjanin”) i Johna Scalziego („Wojna starego człowieka”). Znajdziemy tu również dziennikową narrację i filozofię podaną lekko i z humorem.



Nic dziwnego, że dziełem Ashtona zainteresował się przemysł filmowy, a konkretnie Joon-ho Bong, zdobywca wielu nagród za „Parasite” (m.in. Oscara i Złotego Globa). Reżyser dał się poznać jako mistrz kontrastów, łączenia brutalnej rzeczywistości z czarnym humorem i groteską. W jego filmach odnajdziemy wiele metafor, krytyki nierówności społecznej czy hipokryzji współczesnego świata. Powieść „Mickey7” zaintrygowała południowokoreańskiego reżysera, w której musiał dostrzec ogromny potencjał i interesujący materiał na film. Podobno mocno zaangażował się w tę historię, a autor książki żartował nawet, że Bong włożył w nią więcej przemyśleń niż on sam. Projekt nabrał rozpędu, gdy do głównej roli udało się namówić Roberta Pattinsona, który swoje umiejętności aktorskie potwierdził nową, psychologiczną interpretacją Batmana („The Batman”). „Mickey17” zadebiutował 15 lutego 2025 r. na 75. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.

Historia, choć opowiedziana w filmie w sposób zabawny i autoironiczny, porusza wiele ważnych tematów. Jednym z nich jest klonowanie. Mickey powraca do życia w procesie biodrukowania, co zapewnia mu swego rodzaju nieśmiertelność. Jego ciało jest efektem pracy maszyny drukującej. Jego wspomnienia, przechowywane na nośniku pamięci, są na bieżąco aktualizowane i wszczepiane do nowego mózgu. Nowy Mickey pamięta więc wszystkie swoje wcześniejsze wersje. Powtarzające się narodziny, przedstawione w filmie z pewną dozą komizmu, prowadzą do głębokich refleksji nad tożsamością, świadomością i moralnością. Wspomina się zresztą o tym, że technologia ta powodowała spory etyczne na Ziemi i ostatecznie została dozwolona jedynie poza planetą. Tym bardziej, że zwielokrotnianie służyło przestępcom, zapewniając im alibi. W tym miejscu pojawiają się pytania o granice „ja”, zwane też paradoksem teletransportu – czy osoba, która zostaje sklonowana nadal jest tą samą osobą? Czy można idealnie odtworzyć czyjeś wspomnienia, miłości i nienawiści, nadzieje i marzenia, a następnie przenieść to wszystko do idealnej repliki ciała, zachowując jej oryginalną tożsamość? Czy to ciągłość świadomości jest tym, co decyduje o naszym „ja”? 



W drugiej części filmu na pierwszy plan wysuwają się inne wątki, jak np. napięcia między kolonistami czy ingerencja w ekosystem planety. Problemy dotyczące ekspansji ludzi na Niflheimie, choć dobrze ukazujące ich brutalność i wyzysk, są zdecydowanie mniej angażujące uwagę widza. Podobnie jak w literackim pierwowzorze niezwykle istotna jest relacja łącząca Mickey’ego z Nashą. To ona jest dla protagonisty punktem oparcia, mimo poczucia niepewności i zagubienia. Nasha darzy takim samym uczuciem każdą inkarnację Mickey’ego, tę bardziej spokojną, nieśmiałą i tę przebojową, agresywną. To ona przypomina mu jak to jest być człowiekiem i chroni przed uprzedmiotawiającym systemem. Ta relacja jest też afirmacją miłości i lojalności w czasach, w których przestają się liczyć dawne wartości, a technologia wyznacza inne prawa, niż te, które wynikają z natury.

Robert Pattinson nie miał łatwego zadania. Przypadła mu w udziale podwójna rola – dwóch, znacznie różniących się od siebie wersji Mickey’ego. I z tego zadania wywiązał się znakomicie, pokazując dwa oblicza, niosące ze sobą zupełnie inny ładunek emocjonalny. O ile na twarzy wersji 17 Mickey’ego maluje się bezradność, niemoc i pogodzenie się z losem, o tyle w jego 18 odsłonie mamy już do czynienia z pewnością siebie, odrazą i odrobiną szaleństwa. Pattinson gra subtelnie, odwzorowując napięcie wewnętrzne, co widać m.in. w scenach z Nashą (w tej roli schematycznie i bez polotu Naomi Ackie). Nie do końca zrozumiałe wydaje się jednak chłodne podejście Mickey’ego, który przecież nie jest androidem, ale żywym człowiekiem odczuwającym ból, do cierpienia i śmierci. Jest w tym pewien dysonans, gdy widzimy w jednej scenie jak Mickey bez słowa sprzeciwu (a nawet za zgodą) zostaje wrzucony do odzyskiwacza, a w innej, gdy przyznaje, że śmierć go przeraża. Można to jednak tłumaczyć tym, że postać grana przez Pattinsona tłumi w sobie strach, a częste doświadczanie bólu i śmierci powoduje coś w rodzaju odrętwienia emocjonalnego.
 


O subtelnej grze nie można mówić w odniesieniu do Marka Ruffalo, który wciela się w pełnego biurokratycznego chłodu i arogancji dyrektora misji kolonizacyjnej, Kennetha Marshalla. Jego postać jest mocno przerysowana, wręcz groteskowa i stanowiąca solidny kontrast wobec introwertycznego Mickey’ego 17. Dyrektor określa wymienialnego „zakichanym wydrukiem”, „mięsną matrycą”, „mielonką z odzysku”, udowadniając, że to nie sposób przyjścia na świat decyduje o naszym człowieczeństwie. Marshalla, z jego technokratycznymi manierami, narcyzmem i skłonnościami do manipulacji świetnie uzupełnia żona, Ylfa (Toni Collette). „Nie zrób mi dziury w dywanie!” – krzyczy, gdy Marshall przykłada broń do głowy Mickey’ego. Trzeba przyznać, że to naprawdę mocny duet, który paradoksalnie uosabia cały ten system i jednocześnie stanowi jego największe zagrożenie. Wprowadza też sporą dawkę czarnego humoru, a w tej stylistyce Joon-ho Bong czuje się najlepiej. Jest jeszcze Steven Yeun jako Timo, który wnosi do filmu charyzmę i energię. To postać tajemnicza i niejednoznaczna. Yeun nie dostaje za dużo ekranowego czasu, wystarczająco jednak, by zaintrygować widza i zasiać ziarno moralnego niepokoju.

Jednym z mocniejszych punktów filmu jest przedstawienie świata przyszłości, a zwłaszcza kolonii, jako surowego, zamkniętego środowiska. To świat pozbawiony kolorów, dominuje szarość, stal i zimne światło. Dostrzegalna jest dbałość o detale – wszystko jest tu podporządkowane sterylnej wizji świata, dalekiej od ziemskiej różnorodności. Atmosferę buduje też muzyka Jaeila Junga, koreańskiego kompozytora, znanego z pracy przy „Parasite” i „Squid Game”. Poprzez stonowanie, minimalizm Jung buduje napięcie, choć momentami równie ważną rolę gra po prostu cisza. Niflheim jest tajemniczy i biologicznie obcy, tutejsza fauna pojawia się w ograniczonych dawkach, aż do spektakularnego finału. Niestety, pełzacze (zwane też paskudami) nie wyglądają realistycznie, choć trzeba przyznać, że mają ciekawy design. Jeszcze gorzej prezentuje się pomysł ze sposobem komunikowania się z nimi. Jest infantylny, zbyt dosłowny, nie współgra z filozofią filmu. Ogólnie wątek dotyczący istot żyjących na planecie nie wypadł przekonująco i można zaryzykować twierdzenie, że film lepiej poradziłby sobie marginalizując go.



„Mickey17” to inteligentna, wciągająca, wielowarstwowa historia rozgrywająca się w obcym świecie, wykorzystująca cierpki humor i wiedzę naukową. Nie poraża widowiskowością, ale filozoficznym podejściem do człowieczeństwa. Joon-ho Bong stworzył film o tożsamości wystawionej na próbę w erze replikacji – o człowieku, który umiera wielokrotnie, a systematycznie dehumanizowany, zmaga się z pytaniem, kim naprawdę jest. W tej opowieści jest wiele pytań. I to właśnie one zostają z widzem najdłużej. Działa trochę jak terapia egzystencjalna.

WYDANIE BLU-RAY

Na płycie Blu-ray znajdziemy kilka ciekawych, kilkuminutowych dodatków specjalnych. „Behind the Lens: Bong Joon Ho’s Mickey17” poświęcony jest reżyserowi filmu. Odtwórcy głównych ról dzielą się swoimi przemyśleniami na temat adaptacji i procesu twórczego. Mówią o Bongu-wizjonerze, który pracuje w oryginalny i rzadko spotykany sposób, w oparciu o niezwykle szczegółowy scenorys. Jego storyboard praktycznie 1:1 pokrywa się z finalnymi kadrami filmu. Bong storyboarduje każdy dialog, ruch postaci, emocję, z niezwykłą precyzją i konsekwencją. Koreański reżyser traktuje takie graficzne przedstawienie filmu jako nieodzowną część procesu tworzenia i jedno z najważniejszych narzędzi swojej pracy. „Mickey17: A World Reimagined” porusza temat scenografii i wizualnego stylu filmu. Twórcy opracowując poszczególne przedmioty, elementy architektoniczne i konstrukcyjne przywiązywali ogromną wagę do szczegółów. Na przykład statek kolonistów, „Drakkar”, inspirowany był kształtem i budową łodzi podwodnej. Ważna była także kolorystyka, dominowały barwy szare, z wyjątkiem Kennetha Marshalla i Ylfy. W tym przypadku dopuszczano znacznie większą ekstrawagancję zarówno w ubiorze, jak i wnętrzu kwatery przez nich zajmowanej. W materiale poruszono również temat efektów specjalnych, wizualnego przedstawienia pełzaczy, a także maszyny „drukującej” Mickey’ego. Kolejny, najkrótszy z dodatków specjalnych, „The Faces of Niflheim” przybliża główne postaci: Mickey’ego Barnesa, Nashę i Tima. Wcielający się w nich aktorzy mówią o swoich rolach i tym, jak wyglądała praca na planie filmu. W każdym z materiałów (łącznie to ok. 30 minut) znajduje się sporo ujęć zza kulis. Listę dodatków uzupełniają dwa zwiastuny kinowe filmu. W wydaniu Blu‑ray znaleźć można polski dubbing (lektor) w formacie Dolby Digital 5.1, a także napisy w języku polskim. Oryginalny język angielski dostepny jest w wysokiej jakości audio (Atmos).

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.




autor:
Radosław Sztaba
ocena autora:
dodano:
2025-07-23
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [4]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [1]
Video [2]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  Radosław Sztaba
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2025-01-18
[odsłon: 41676]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera