Rok z życia superherosa [recenzja komiksu]
Arkadiusz Kajling | 9 godzin temuŹródło: Filmosfera

Już za cztery miesiące na srebrne ekrany wejdzie wyczekiwany z wielkim napięciem „Superman” w reżyserii Jamesa Gunna, który ma być kluczowym elementem zresetowanego świata herosów DC Studios i hucznie rozpocznie nową erę w superbohaterskim uniwersum – wysokobudżetowa produkcja z Davidem Corenswetem w tytułowej roli nie będzie jednak sequelem żadnego innego obrazu znanego fanom z przeszłości, a historia tym razem skupi się na dojrzałym już Supermanie, mierzącym się z własnym dziedzictwem i ziemskim wychowaniem. Fabuła ma rozegrać się w krótkim czasie, nadając całości intensywności i dynamiki, prezentując nadczłowieka jako ugruntowaną postać w uniwersum: Clark Kent i Lois Lane znają się od dawna, a Lex Luthor darzy głównego protagonistę nienawiścią, choć ich relacja nie była dotąd bezpośrednia. I chociaż reżyserowi „Strażników Galaktyki” zrobienie widowiska o Supermanie zaproponowano już wiele lat temu, James Gunn wyznał w niedawnym wywiadzie, że nie był wówczas jeszcze na to gotowy i dopiero niedawno dostrzegł szansę opowiedzenia ciekawej historii, skupiającej się zwłaszcza na tożsamości superbohatera z planety Krypton. Na przestrzeni kolejnych miesięcy nie krył radości z pracy twórczej i często dzielił się w social mediach postępami nad produkcją o Człowieku ze Stali nierzadko prezentując tzw. moodboardy, czyli zbiory różnych zdjęć, czy wycinków, które mają za zadanie wspomóc burzę mózgów zespołu kreatywnego – zeszłoroczne zdjęcia opublikowane na instagramie zdradziły z jakich serii filmowiec czerpał inspirację przy rozwijaniu scenariusza i kreowaniu najnowszej wersji superherosa: już wcześniej czytaliśmy o nawiązaniach do krótkometrażówek ze studia Fleischer i animowanego serialu Warner Bros., a wśród papierowych pierwowzorów mogliśmy odnaleźć tak kultowe publikacje jak „All-Star Superman”, czy dzieła Tima Sale’a z „Superman: For All Seasons” na czele.
Ten ostatni, ukazujący na kartkach komiksu majestatyczność kultowej postaci debiutuje właśnie po latach nieobecności na polskim rynku wydawniczym – czy imponująca oprawa graficzna dorównująca wysokim oczekiwaniom wobec aktorskiej produkcji ma sugerować, że w najbliższej przyszłości czeka nas również nowa jakość filmów superbohaterskich? Album „Superman: Na wszystkie pory roku” to dogłębna analiza transformacji Clarka Kenta z silnego chłopca w dorosłego mężczyznę, która zadowoli miłośników nieco ambitniejszych opowieści o herosach, jednak już decyzja o jego wznowieniu nie jest znów tak przypadkowa, gdyż historia stworzona przez Jepha Loeba i rozrysowana przez Tima Sale’a (znanych ze wspólnych projektów „Batman: The Long Halloween”, czy „Batman: Dark Victory”) jest jednym z najbardziej poruszających i najlepiej ocenianych komiksów o Supermanie. Wydanie zostało podzielone na cztery części odpowiadające tytułowym czterem porom roku i chociaż każdy z rozdziałów stanowi odrębną opowieść osadzoną w różnych realiach to razem tworzą spójną i koherentną całość. Fabułę czytelnicy poznają z perspektywy czterech różnych narratorów (starego ojca Clarka Kenta, dziennikarki Lois Lane, antagonisty Lexa Luthora i przyjaciółki ze szkoły Lany Lang) – dzięki temu zabiegowi możemy przyjrzeć się bohaterowi z różnych, nie zawsze mu przyjaznych punktów widzenia które składają się na skomplikowany obraz człowieka mającego niewiele wspólnego z „facetem w rajtuzach i pelerynie”, człowieka, który nie jest do końca pogodzony z rolą uwielbianego przez tłum superbohatera. To pełna emocji historia, która uświadamia nam, że to człowiecza strona, a nie nadprzyrodzona siła uczyniła z Clarka bohatera – Superman uzyskał psychologiczną głębię, a jednocześnie nie stracił niczego ze swego atrakcyjnego wizerunku strażnika ludzkości walczącego ze złem dzięki unikatowej wizji uznanych twórców, kultowego duetu Sale/Loeb. To świetna okazja, by przybliżyć sylwetkę słynnego rysownika, który odszedł trzy lata temu.
Tim Sale urodził się 1. maja 1956 roku w małej miejscowości Ithaca w stanie Nowy Jork w rodzinie o pisarskich korzeniach – jego ojciec Robert Sale był krytykiem literackim, co już w młodym wieku rozwinęło u chłopca pasję do papierowych komiksów ze Spider-Manem. Sześć lat później przeprowadził się razem z rodzicami do Seattle, gdzie spędził większość swojego dzieciństwa, a gdy dorósł postanowił studiować sztukę na Uniwersytecie Waszyngtońskim, wkrótce przenosząc się do School of Visual Art w Nowym Jorku i podejmując naukę w pracowni twórcy komiksowego Johna Buscemy. Po pewnym czasie Sale podjął jednak decyzję o porzuceniu nauki i wrócił do rodzinnego miasta, aby pracować gdzie tylko się da. Artysta ponownie zaczął przygodę z ilustrowaniem dopiero w 1983 roku nakładając tusz na rysunki Phila Foglio w serii „Myth Adventures”. Jego kolejnym komiksem był „Thieves’ World” z 1985, gdzie do scenariuszy Lynn Abbey oraz Roberta Apsrina wykonywał ilustracje, nakładał tusz i zajmował się liternictwem. W tym czasie Sale spotkał Mike’a Friedricha, twórcę oraz wydawcę, który stał się agentem rysownika. Od tego momentu artysta zaczął pracować nad coraz to większą ilością tytułów i pojawiał się na San Diego Comic-Con, gdzie miał okazje poznać Matta Wagnera (scenarzysta, twórca serii „Grendel”), Dianę Schutz (redaktorka wydawnictw Comico i Dark Horse Comics) i Barbarę Randall (scenarzystka). Ta ostatnia przedstawiła Sale’owi Jepha Loeba, z którym później miał stworzyć jeden z popularniejszych duetów komiksowych – para ta powszechnie uznawana w swoich pracach za „opowiadaczy historii”, wyprodukowała popularne dzieła z Człowiekiem Nietoperzem, takie jak „Legenda o mrocznym rycerzu z motywem”, „Długie Halloween”, czy „Ciemne zwycięstwo”, a także współpracowała z wydawnictwem Marvel Comics przy ich panteonie superbohaterów tworząc serię „kolorowych” publikacji m.in. „Daredevil Żółty”, „Spider-Man Niebieski”, „Hulk Szary”, czy „Kapitan Ameryka Biały”.
Z rzeczy, z których Tim Sale jest najbardziej dumny ze swojej twórczości wymienia wspólną historię z Jephem Loebem opublikowaną w „Superman/Batman #26”, która opowiada o przyjacielu Clarka Kenta, Samie chorującym na raka. Fabuła miała być hołdem dla syna Jepha Loeba, Sama, który w wieku siedemnastu lat zmarł z powodu nowotworu kości. Kultowy rysownik z Batmanem po raz pierwszy spotkał się zawodowo przy 460 numerze serii „Batman” z 1991 roku (w Polsce wydany jako „Batman” 9/92), gdzie odpowiedzialny był za nałożenie tuszu – twórca zwykł pracować w czerni i bieli z powodu daltonizmu, a do malowania używał specjalnie wyselekcjonowanych narzędzi: pędzla Windsor and Newton Series 7 (numery 4, 6 oraz 8 w zależności od powierzchni pracy), cienkopisów Pigma Micron dla linii (numery 2,3 raz 5) a także Faber-Castell PITT dla szkiców (rozmiary S oraz B) i tuszów marki Pelikan które wymagały arkuszy brystolu o większej grubości. W przypadku pracy tonalnej, gdzie występuje większa skala szarości, artysta korzystał z rozcieńczonego tuszu oraz węgla drzewnego – używając tej drugiej metody czasem gumując naniesioną warstwę węgla w celu osiągnięcia odpowiedniego efektu oświetlenia. Na swoim koncie Tim Sale ma blisko 350 wydanych komiksów, jego prace są wystawiane na sprzedaż w czołowych domach aukcyjnych, w tym amerykańskim Heritage czy francuskim Artcurial, a w 1999 roku został uhonorowany nagrodą Eisnera (komiksowy odpowiednik Oscara) w kategorii „Najlepszy ilustrator/inker lub zespół ilustrator/inker” za „Grendel: Black, White, and Red #1” oraz „Superman For All Seasons”. To właśnie ten ostatni wybija się ponad przeciętność dzięki umiejętnie przedstawionej fabule będącej zaledwie wycinkiem z życia superbohatera – komentowane przez kluczowych bohaterów serii wydarzenia nie tylko nie ingerują w znaną nam mitologię Supermana, ale zamiast znanego z kina rozrywkowego podejścia twórcy proponują bardziej złożony portret herosa uwypuklając jego człowieczą naturę.
Rok z życia Clarka Kenta to dość kluczowy okres w życiu Supermana – pierwsze dwa rozdziały ukazują jego młodość na farmie i przeprowadzkę do Metropolis podczas której zagubiony i niepewny siebie młody mężczyzna przeistacza się w prawdziwego obrońcę ludzkości: to „przepoczwarzanie się” obserwujemy w rozpoczynającej tom części „Wiosna” opowiedzianej z perspektywy ojca-farmera w okresie ewolucyjnych (a czasami nawet rewolucyjnych) zmian w naturalnym otoczeniu flory i fauny podkreślając związek protagonisty z jego ludzką stroną. Autorom zależało na tym, by ukazać majestatyczność Supermana już od samego początku, dlatego wiele kadrów albumu zajmuje aż dwie strony, a dużo podniebnych ujęć podkreśla ogrom bohatera. Bardzo dużą rolę w komiksie pełnią również kolory nakładane przez Bjarne Hansena. Tim Sale i Jeph Loeb byli pod wielkim wrażeniem, gdy kolorysta przedstawił im gotowy pierwszy rozdział komiksu. Jak wspomina Jeph Loeb: „Od początku wiedzieliśmy, że gdy Clark opuszcza Smallville pod koniec pierwszego rozdziału, on i jego ojciec będą stać pośrodku pola i patrzeć na zachód słońca. Tim narysował na pierwszym planie obie postaci, fragment trawy i linię horyzontu, ja dopisałem kilka słów i to był koniec! Kiedy DC obejrzało rysunki, zapytało „Gdzie jest reszta strony?”. A resztą strony był Bjarne Hansen. To była wspaniała, magiczna chwila, zupełnie jakby Tim przewidział, że tak się stanie. Kiedy już zobaczyliśmy tę stronę w kolorze, poczuliśmy się pewnie i bez problemu zajęliśmy się drugim, trzecim i czwartym rozdziałem. Osobiście najbardziej podobał mi się rozdział trzeci, który od początku był moim ulubionym, dopóki nie usłyszałem opinii innych osób czytających ten komiks. To pod ich wpływem pierwszy rozdział stał się tym najważniejszym.” W drugiej części „Lato” to Lois Lane przejmuje narrację i opisuje życie oraz działalność swojego idola oczami dziennikarki jeszcze zanim została ukochaną Supermana – to w końcu ona uratowana przez swojego wybawcę kreuje sylwetkę „Człowieka ze stali” będącego wzorcem mężczyzny idealnego: ucieleśnienia prawdy, sprawiedliwości oraz amerykańskiego stylu życia w jednej osobie.
Perspektywa zmienia się diametralnie wraz z rozdziałem „Jesień”, gdy do głosu dochodzi antagonista Supermana – Lex Luthor zazdrosny o uwielbienie, jakim nowego obrońcę Metropolis darzą mieszkańcy miasta obmyśla sprytny plan manipulacji bohaterem, który wkrótce stanie się jego największym wrogiem: bo chociaż prezes LexCorp nigdy się do tego oficjalnie nie przyznał, to Człowiek ze Stali jest dokładnie tym, kim on sam chciałby być. Lex Luthor nie jest tutaj jedynie karykaturalnym złoczyńcą, ale postacią z krwi i kości – uczynienie z niego narratora pozwala czytelnikowi zrozumieć niegasnący konflikt oczami odwiecznego przeciwnika superbohatera, dotykając zarazem innego ciekawego aspektu historii: braku możliwości zwalczania zła we wszystkich jego przejawach, w tym śmierci. Czy jego misja ma więc w ogóle sens? Z takim pytaniem protagonista mierzy się w ostatniej części „Zima” powracając na małą prowincję w Kansas, a rozwój wydarzeń obserwujemy z perspektywy Lany Lang, przyjaciółki z młodości i pierwszej miłości Clarka – rewizyta w Smallville ponownie skupia się na rodzinie młodego herosa, przypominając nam o jego ludzkim obliczu i problemach z akceptacją swojej odmienności: to w końcu przybrani rodzice nauczyli go w dzieciństwie pomagać innym i cenić ciężką pracę, by jako dorosły mężczyzna starał się robić jak najwięcej dobra dla miasta i planety, którą uznaje za swój prawdziwy dom. W ten sposób historia zagubionego, prostolinijnego chłopca, który ostatecznie został największym bohaterem na świecie zatacza pełny krąg, a czytelnik z kilku części reprezentujących odmienne punkty widzenia składa jeden pełny obraz superbohatera. Tim Sale dość szczegółowo i realistycznie kreując rzeczywistość na kartkach komiksu zadbał także o nostalgiczny klimat lat 40. ubiegłego wieku i już od początku nadał Supermanowi typowych dla niego cech: nienaturalnej postury z kwadratową szczęką skrywającej wrażliwe na ludzką krzywdę wnętrze, dzięki czemu transformacja w herosa odbywa się w sposób swobodny i niewymuszony, którą w ciągu kolejnych miesięcy akceptujemy razem z bohaterem.
WYDANIE KSIĄŻKOWE
Komiks „Superman: Na wszystkie pory roku” został wydany przez Egmont Polska w naszym kraju nad Wisłą już po raz trzeci – oryginalnie tom ukazał się w Polsce w 2006 roku w związku z premierą filmu „Superman: Powrót” w reżyserii Bryana Singera, a decyzja ta okazała się jak najbardziej trafiona, gdyż komiks zdecydowanie przyćmił to, co widzowie zobaczyli wówczas na wielkim ekranie. W 2013 roku doczekaliśmy się wznowienia w kolekcji "Hachette DC: Bohaterowie i złoczyńcy", co ponownie zbiegło się z widowiskową ekranizacją – tym razem jako „Człowieka ze stali” mogliśmy oglądać Henry’ego Cavilla i również wówczas nie milkły dyskusje o jakości samego filmu o superbohaterze, którego sylwetkę kino traktowało do tej pory czysto rozrywkowo. Tegoroczna edycja wydana pod banerem „DC Deluxe” wydaje się być jednak najpełniejszą wersją kultowego komiksu – nie tylko rysunki Tima Sale’a rodem z obrazów Normana Rockwella wydają się być stworzone do podziwiania w powiększonym formacie, ale tom zawiera też ponad sto pięćdziesiąt stron dodatków różnej maści: mamy pełny scenariusz do wszystkich rozdziałów, wprowadzenie Jepha Loeba, wywiad-rozmowę z Timem Sale’m o Supermanie, a także wypowiedzi innych artystów o kultowym rysowniku, w tym Jepha Loeba, Richarda Starkingsa, Marka Chiarello i Jima Lee, krótkie opowieści („Kiedy Clark spotkał Bruce’a”, „Bal maturalny”, „Historia Sama” i fragment historii „To twoje życie, Supermanie”), galerię okładek promocyjnych i oryginalne strony m.in. z już nałożonym tuszem. Sam wolumin posiada 368 stron wydanych na przyjemnym w dotyku kredowym papierze i jest dostępny w twardej oprawie o wymiarach 18 cm na 27,5 cm i grubości 2,5 cm z dodatkową papierową obwolutą, którego design nawiązuje do zagranicznej edycji „absolute” z 2023 roku i wykorzystuje oba projekty okładek: główny umieszczono na obwolucie, a alternatywny na twardej okładce.
OPIS WYDAWCY: Zanim stał się ikoną... był Clarkiem Kentem, prostolinijnym chłopakiem z farmy w Kansas, który dopiero odkrywał swoje miejsce na świecie. Młody mężczyzna, obdarzony niezwykłymi zdolnościami i wychowany przez przybranych rodziców, którzy nauczyli go pomagać innym i cenić ciężką pracę, stara się robić jak najwięcej dla miasta i planety, którą uznaje za dom. Po drodze zyskuje sojuszników i wrogów. Ale w końcu udowodni, że siła nadziei zawsze zwycięża. Legendarny duet Jeph Loeb i Tim Sale („Batman: Długie Halloween”, „Batman: Mroczne zwycięstwo”) przedstawia historię zagubionego chłopca, który ostatecznie został największym bohaterem na świecie. Album „Superman Na Wszystkie Pory Roku” zawiera kompletną miniserię „Superman for All Seasons” #1–4, krótkie opowieści Loeba i Sale’a z zeszytów „Superman #226”, „Superman/Batman” #26, „Solo” #1, „Superman/Batman Secret Files” 2003 #1, scenariusze, proces tworzenia ilustracji, wywiad z Sale’em i Richardem Starkingsem, nowy wstęp Loeba i wiele więcej.
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 26.02.25
Wymiary: 18 x 27,5 x 2,5 cm
Oprawa: twarda z obwolutą
Stron: 368
PODSUMOWANIE
Przez ponad dwie dekady kultowy duet twórców Jeph Loeb i Tim Sale tworzyli jedne z najbardziej znaczących i zapadających w pamięć komiksów o superbohaterach, jakie pojawiły się na rynku wydawniczym – od opowieści “Challengers of the Unknown” i “Batman. Długie Halloween” po “Daredevil. Żółty” i “Kobieta-Kot. Rzymskie wakacje”, jednak wśród wielu dzieł, które wspólnie stworzyli, to powstały w 1998 roku “Superman: Na wszystkie pory roku” stanowi niekwestionowaną perełkę – ta wyjątkowo przedstawiona również pod względem graficznym historia jest nostalgicznym powrotem do wczesnych dni Człowieka ze Stali, oglądanych z punktu widzenia jego najbliższych. Bo Superman nie powstał w ciągu jednego dnia, ale jego osobowość i siła były budowane stopniowo dzięki osobom z którymi miał styczność. Młodzieńcze lata i dorastanie najbardziej znanego bohatera komiksów DC rozbudzały fantazję nie tylko zwykłych czytelników, ale i fascynowały hollywoodzkich filmowców – zaledwie trzy lata po wydaniu komiksu na małym ekranie zadebiutował serial „Tajemnice Smallville”, w którym nastoletni Clark Kent musiał poradzić sobie z ujawniającymi się supermocami i rodzącym się uczuciem do koleżanki z klasy, Lany Lang. Wyraźnie widać, że klasyczna historia zainspirowała twórców i producentów Milesa Millera i Alfreda Gougha do stworzenia aż 217-odcinkowej serii odkrywającej wczesne lata herosa z Kryptonu. Jak sami zresztą stwierdzili, ten album łączy rozmach i patos filmów Johna Forda z intymnym portretem superbohatera, a Jeph Loeb i Tim Sale postanowili opowiedzieć legendarną historię w naprawdę oryginalny sposób ukazując świat, który już gdzieś widzieliśmy – a to dlatego, że każdy doskonale wie, skąd się wziął Człowiek ze stali. James Gunn, który już w lipcu zresetuje filmowe uniwersum DC i jeszcze raz opowie o obrońcy Metropolis ma za zadanie stworzyć świat, który pod względem popularności będzie w stanie konkurować z jego byłym pracodawcą, czyli Marvelem. Wiemy już, że nowy „Superman” nie przedstawi genezy bohatera – nie zobaczymy zniszczenia Kryptonu, czy młodzieńczych lat Clarka na farmie w Smallville, a cały panteon DCU ma być już częściowo ukształtowany z poszczególnymi bohaterami działającymi od lat. Nie bez powodu zatem reżyser trzech części „Strażników Galaktyki” wymienił słynny komiks duetu Loeb/Sale jako jedną ze swoich inspiracji – „Na wszystkie pory roku” to tak naprawdę przełomowy moment w kanonie opowieści o Supermanie: rok z życia, podczas którego Clark Kent próbuje pogodzić swoje pozaziemskie dziedzictwo z ludzkim wychowaniem to idealne wprowadzenie dla nowych czytelników, a jednocześnie doskonała rozrywka dla długoletnich fanów Supermana.
Recenzja powstała dzięki współpracy z wydawnictwem Egmont.
Recenzowany komiks zakupicie w sklepie TUTAJ.
