Powstały w 2007 roku hiszpański „[Rec]” narobił nieco zamieszania we współczesnym kinie grozy. Ciekawie i sprawnie zrealizowany oraz umiejętnie wypromowany okazał się sporym przebojem, który najpierw doczekał się amerykańskiej wersji („Kwarantanna”), a następnie kontynuacji. I choć „[Rec] 2” został nakręcony w podobny sposób do części pierwszej, jest od niej filmem gorszym.
W miejsce krwawych wydarzeń, rozegranych w odseparowanej przez służby porządkowe kamienicy, udaje się czteroosobowy oddział komandosów. Wraz z pracownikiem Ministerstwa Zdrowia policjanci wchodzą do budynku w celu zbadania tajemniczych zajść. Szybko okazuje się, iż rzeczony wysłannik Ministerstwa nie jest tym, za kogo się podaje, zaś komandosi zmuszeni zostają do uczestnictwa w intrydze zainicjowanej przez władze najwyższego szczebla.
Akcja kontynuacji „[Rec]” zaczyna się w momencie, w którym skończyła się część pierwsza. Przejście jest zatem bardzo płynne, na plus należy zaliczyć fakt, że dla widza, który z jedynką nie miał do czynienia, jej znajomość nie jest niezbędna, gdyż pierwsze minuty „[Rec] 2” wyjaśniają dokładnie, o co w tej historii dotychczas chodziło. Gorzej jest niestety z pozostałymi elementami obrazu, chociażby z wykreowanymi postaciami. Każda z nich jest tak samo bezpłciowa, swoim nielogicznym zachowaniem może irytować (bo przecież od jednostki antyterrorystycznej należy wymagać sensownego działania), w efekcie czego nie powstaje emocjonalna więź między bohaterami a odbiorcą. W części pierwszej na tym polu było znacznie lepiej, widz bardziej przejmował się losem uwięzionych w kamienicy osób, zaś tym razem jest mu raczej wszystko jedno.
Kolejnym mankamentem jest według mnie wyjaśnienie genezy śmiercionośnego wirusa. Co nieco na ten temat zdradzało zakończenie „[Rec]” (które nie przypadło mi do gustu), a kontynuacja przynosi znaczne rozszerzenie tego wątku, ba! cała warstwa fabularna filmu jest na nim oparta. To, że takie wytłumaczenie zagadki jest mało przekonujące to jedno, ale sposób, w jaki zostało przedstawione odziera z tajemniczości całą historię, gdyż wszystkie niewiadome zostają jasno i dobitnie pokazane. W „[Rec]” napięcie było budowane głównie na aspekcie niewiedzy, w części drugiej można o tym zapomnieć.
Na szczęście „[Rec] 2” prezentuje się nieźle od strony technicznej. Zrealizowany w podobnej konwencji jak jedynka film Jaume Balagueró i Paco Plazy zawiera wszystkie smaczki wizualne, których po nim oczekiwano. Oprócz „głównej” policyjnej kamery obraz przekazywany jest za pośrednictwem minikamer umieszczonych na kaskach komandosów, co przywodzi na myśl komputerowe gry FPS. Efekt ten jest całkiem udany, kiedy wraz z policjantem - a w zasadzie z lufą jego karabinu - widz przemierza ciemne, wąskie korytarze kamienicy. Sam sposób realizacji zdjęć sprawia wrażenie autentycznego przekazu z miejsca zdarzenia, o czym świadczą chwilowe braki ostrości, dźwięku, cięcia czy... zepsucie się obiektywu. Wówczas „do gry” wchodzi zupełnie inna kamera, co stanowi pierwszy zaskakujący moment w fabule. Drugi, jeszcze bardziej niespodziewany, pojawia się po kilkunastu minutach, zaś trzeci w zakończeniu. „[Rec] 3”? Bardzo prawdopodobne.
Całościowo „[Rec] 2” stoi na niższym poziomie od części pierwszej. Kontynuacja jest mniej straszna i wciągająca, a do tego bardziej banalna. Być może kolejna część (a raczej części, gdyż zapowiada się seria) będzie lepsza, choć żeby tak się stało, trzeba by już chyba zmienić konwencję filmu.