Takiego hitu Apple jeszcze nie miało w swoim katalogu – mimo, że studio produkowało już filmy o ponad 200-milionowych budżetach, w tym „Napoleona” Ridleya Scotta z 2023 roku (ambitną historyczną superprodukcję, która poległa jednak na wielkich ekranach), to jeszcze żadna z ich propozycji nie przekroczyła granicy 100 milionów zielonych. Producenci podjęli ryzyko wykładając na ten osadzony w sportowych realiach dramat tak gigantyczne pieniądze (sama gaża Pitta wyniosła 30 milionów dolarów, co stanowi rekord w jego karierze), jednak ta decyzja zwróciła się z nawiązką – widzowie oglądali nowe dzieło Josepha Kosinskiego w multipleksach między innymi ze względu na to, że całe przedsięwzięcie zostało zaplanowane z myślą o odbiorze właśnie w kinach, a sceny wyścigowe nakręcone z charakterystyczną dla reżysera techniczną precyzją zostały zgodnie okrzyknięte jednymi z najbardziej ekscytujących sekwencji sportowych jakie kiedykolwiek sfilmowano. W czasach, gdy duże studia filmowe często w ciągu kilku tygodni wprowadzają swoje filmy na platformy cyfrowe, studia Warner Bros. i Apple zastosowały zdecydowanie inne podejście, utrzymując produkcję określaną jako „Top Gun na lądzie” wyłącznie w kinach przez prawie dwa miesiące, której całkowite wyniki przebiły próg 600 milionów dolarów, pokonując nawet najnowszego „Supermana” od Jamesa Gunna. Czyżby dzisiejsza publiczność była aż tak spragniona rozrywkowej „wyścigówki’?
Fabuła produkcji „F1: Film” koncentruje się na losach Sonny’ego Hayesa – byłego kierowcy rajdowego, okrzykniętego „największym niespełnionym”, który w latach 90. ubiegłego wieku był najbardziej obiecującym kierowcą Formuły 1 do czasu spektakularnego wypadku, który niemal zakończył jego karierę: teraz po trzech dekadach mężczyzna jest najemnym kierowcą bez stałego miejsca zamieszkania, który nigdy nie wrócił za kierownicę swojego bolidu. Po latach o pomoc prosi go jego dawny kolega z drużyny, Ruben Cervantes, obecnie właściciel będącego na skraju bankructwa zespołu F1. Przyjaciel chce przekonać Hayesa do powrotu ze sportowej emerytury do świata Formuły 1, by poprowadzić jego zmagającą się z problemami drużynę kierowców Apex Grand Prix – ma to być ostateczna już szansa na ocalenie zespołu Cervantesa, a dla samego Sonny’ego okazja, by raz jeszcze stanąć na szczycie i zdobyć miano najlepszego na świecie w dyscyplinie, w której jeszcze nigdy nie wygrał. Legenda wyścigów ma pojechać u boku młodego początkującego rajdowca Joshuy Pearce’a i zostać jego nowym mentorem: narwanego nowicjusza lubiącego narzucać własne, zawrotne tempo. Kiedy jednak rozlega się ryk silników, Sonny’ego doganiają demony przeszłości – przekonuje się, że w F1 najbardziej zaciętym rywalem jest jego kolega z zespołu, a drogą do odkupienia nie można na dłuższą metę podążać w pojedynkę…

W ostatniej dekadzie filmy fabularne, których główną tematyką były wyścigi samochodowe można policzyć na palcach jednej ręki: najgłośniejszymi tytułami były „Wyścig” z 2013 roku w wizji Rona Howarda, w którym przedstawiono współzawodnictwo Jamesa Hunta i Nikiego Laudy o tytuł mistrza świata oraz „Ford vs Ferrari” z 2019 roku w reżyserii Jamesa Mangolda o rywalizacji dwóch słynnych koncernów. Obaj filmowcy w swoich dziełach zestawiających walki na torze i poza nim doskonale zrozumieli oczekiwania ówczesnej kinowej publiki – w ciemnej sali multipleksów liczą się przede wszystkim emocje podkreślone przez dynamiczny montaż, a nie tylko papierowy scenariusz. Również to nie fabuła jest najważniejsza w nowym filmie Josepha Kosinskiego – ten reżyser o polsko brzmiącym nazwisku już przy kontynuacji hitu z wiecznie młodym Tomem Cruise’m sprzed ponad trzech dekad „Top Gun: Maverick” z 2022 roku udowodnił, że jest współczesnym konstruktorem popandemicznego kina akcji wynosząc produkcje czysto komercyjne na wyższy poziom i schemat ten sprawdza się także przy najnowszym sportowym akcyjniaku, nie bez przyczyny określanym w branży jako „Top Gun na lądzie”: film łącząc widowiskowe sceny wyścigów z klasyczną historią z Hollywood o odkupieniu i rywalizacji jest bowiem listem miłosnym do tej dziedziny sportu, skutecznie powtarzając niedawny box office’owy sukces reżysera.
Podobnie jak trzy lata temu na skraju fotela utrzymywały nas liczne akrobacje nowoczesnego myśliwca i nowatorski sposób zrealizowania sekwencji w powietrzu, tak i teraz ekscytujących emocji dostarczą nam sceny wyścigów, a trzycyfrowy budżet filmu widać na każdym kadrze produkcji, która zachwyca pod względem technicznym – Joseph Kosinski znów z nabożnym wręcz pietyzmem zadbał o jak największy realizm, zmniejszając dystans pomiędzy widzami, a bohaterami: aktorzy na planie jeździli prawdziwymi bolidami serii F2, które przygotował zespół Mercedesa (przebudowując je z zewnątrz tak, by wyglądały na F1), zdjęcia kręcono na torach F1 podczas weekendów wyścigowych, a ujęcia z kokpitu pojazdów zarejestrowano ze specjalnych kamer umieszczonych na kaskach rajdowców, które obracały się wraz z każdym ruchem głowy aktorów, by każdy widz na sali kinowej czuł nie tylko prędkość, ale i emocje kierowcy. I chociaż sama historia jest fikcyjna, to „F1: Film” wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję, by pokazać publiczności najważniejsze postacie prawdziwego świata Formuły 1, m.in. kierowców wyścigowych i mistrzów świata Maxa Verstappena oraz Lewisa Hamiltona (który jest jednocześnie producentem obrazu), czy komentatorów od lat związanych z F1, jak Martin Brundle i David Croft. Te smaczki wynagradzają nieco przewidywalny scenariusz Ehrena Krugera, choć w fabule uświadczymy też kilka zwrotów akcji.

W głównej roli zobaczymy Brada Pitta, którego występ jest nie tylko jednym z największych atutów w filmie, ale i największym kasowym hitem w karierze sześćdziesięciodwuletniego prawie dziś gwiazdora, przebijając nawet końcowy wynik „World War Z” – zdobywca Oscara w kategorii „Najlepszy aktor drugoplanowy” za udział w filmie kultowego reżysera Quentina Tarantino „Pewnego razu… w Hollywood” z 2019 roku tworzy postać fikcyjnego rajdowca z charakterystycznym dla siebie luzem, której od samego początku kibicujemy. Być może to dlatego, że jego Sonny to nie tylko odbicie samego charyzmatycznego aktora, ale nosi też echa poprzednich ról Pitta z naciskiem na nagrodzoną statuetką złotego rycerzyka sylwetkę Cliffa Bootha, tworząc jego sportową reinkarnację – obu panów cechuje nie tylko spokojne usposobienie, ale i brak stałego adresu, czy miłość do wykonywanego zawodu. Zupełnie inna sytuacja ma się z partnerującym mu Joshuą Pearce’m – chociaż odgrywający go na wielkim ekranie Damson Idris tworzy swojego bohatera w sposób dość stereotypowy, to współczesny „młody gniewny” przechodzi na naszych oczach wewnętrzną przemianę. Na drugim planie zobaczymy solidnego Javiera Bardema jako Rubena, a silną męską obsadę uzupełnia Kerry Condon wcielająca się w Kate – niezwykle kompetentną techniczną dyrektorkę, a zarazem konstruktorkę APX GP, której racjonalność równoważy emocjonalne decyzje Hayesa.
Oryginalną ścieżkę dźwiękową skomponował Hans Zimmer, który również w swojej karierze powraca do sportowych klimatów – legendarny niemiecki kompozytor ponad dekadę temu stworzył ilustrację muzyczną do innego filmu, którego akcja koncentruje się wokół wyścigów Formuły 1: „Rush” z 2013 roku w reżyserii Rona Howarda opowiadał o rywalizacji dwóch słynnych kierowców Jamesa Hunta i Nikiego Laudy, więc obecność artysty nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem, zważywszy, że mamy do czynienia z kolejną produkcją Jerry’ego Bruckheimera z którym Zimmer współpracował przez większość swojej kariery. Prywatnie autor muzyki do „Kodu Da Vinci” jest wielkim miłośnikiem Formuły 1 i daje temu wyraz na najnowszym soundtracku tworząc subtelną ilustrację muzyczną, która podkreśla emocjonalne momenty w filmie ograniczając dynamikę do sekwencji akcji, jak w przypadku „Run For The Podium” – ten ponad sześciominutowy kawałek wykorzystujący temat przewodni doskonale buduje atmosferę napięcia zestawiając elektroniczne brzmienie (znacznie lżejsze w tonie, niż w przypadku „Chappie”) z bardziej tradycyjną orkiestrą podkreślając kontrast pokoleniowy. Trwającemu ponad godzinę epickiemu score’owi Zimmera towarzyszy wypełniony energią soundtrack z nowymi piosenkami supergwiazd współczesnej muzyki popularnej, a produkcji niektórych z nich podjął się sam Hans: od Eda Sheerana i Tiesto, po Tate McRae i Rose.

WYDANIE BLU-RAY
Sportowe widowisko „F1: Film” po spektakularnym sukcesie w kinach ląduje na dyskach fizycznych w Polsce na wszystkich formatach: DVD, Blu-ray i 4K UHD (ten ostatni jest dostępny także w kolekcjonerskim opakowaniu typu „steelbook”) z równie spektakularną prezentacją audiowizualną – transfer przygotowany przez Warner Bros. jest czysty i ostry jak żyleta (niezależnie od pory dnia w filmie), a szerokoekranowy aspekt 2.39:1 pozwala cieszyć oko panoramicznymi kadrami. Mimo szybkich ruchów kamery i energicznego montażu scen, nie doszukamy się efektu bandingu, a naturalnie oświetlone i utrzymane w ciepłych tonach sceny poza torem wyścigowym ciekawie kontrastują z śnieżnobiałą stylistyką kostiumów i bolidów Formuły 1, na których szybko i łatwo doszukamy się dodających wiarygodności zabrudzeń podczas dalszej części seansu. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie Dolby Atmos, natomiast polskie tłumaczenie otrzymujemy wyłącznie w formie napisów – angielski soundtrack poddaje testowi głośniki kina domowego już od otwierającej film sekwencji z pulsującym, elektronicznym scorem, aczkolwiek zdecydowanie bardziej dynamiczne momenty znajdziemy w dalszej części projekcji, które uzupełniają dodatkowe efekty dźwiękowe w postaci wiwatującego tłumu, warkotu silników, czy odbijających się echem komentarzy rozemocjonowanych spikerów sportowych.
Oprócz samego filmu na błękitnym dysku znajdziemy całkiem pokaźny zestaw materiałów dodatkowych, które trwają ok. 55 minut i odsłaniają przed widzami kulisy powstawania tego letniego blockbustera. Na dobry początek idzie „Odczyt scenariusza F1” (5:10), czyli wstępne spotkanie z reżyserem, producentem i obsadą w czerwcu 2023 roku, podczas którego aktorzy ćwiczyli sceny z papierowej wersji. „Anatomia wypadku” (6:28) z kolei rozkłada na czynniki pierwsze jedną z najbardziej spektakularnych scen zainspirowaną prawdziwym wypadkiem w świecie Formuły 1. „Szalona prędkość” (5:02) koncentruje się szkoleniu głównych aktorów do roli kierowców i prezentuje filmowe wyścigówki, a „Innowacje APXGP” (5:26) skupia się na technologicznych aspektach bolidów i filmowania w nich scen. Pierwsze dni na planie na słynnym torze uchwycono w filmiku „Droga na Silverstone” (5:08), które zarejestrowano podczas prawdziwych wyścigów Formula 1 British Grand Prix w 2023 roku. Osobny materiał poświęcono jednej z najbardziej rozpoznawalnych postaci świata F1 i jego nieocenionej roli w całym przedsięwzięciu w „Lewis Hamilton: Producent” (5:18), a w kolejnym wideo „Plany i plenery APXGP na całym świecie” (9:26) mamy szansę odwiedzić liczne plany zdjęciowe z siedzibami warsztatów różnych zespołów F1 rozsianych po całym globie i poznać kulisy budowy filmowych garażów. Na koniec dowiemy się jak nakręcono ekscytujący finał w „APXGP i F1: Jak odbywały się zdjęcia” (5:45) oraz jak powstawała oryginalna ścieżka dźwiękowa autorstwa Hansa Zimmera w dodatku „Dźwięk prędkości” (5:01) z wizytą w studiu nagraniowym. Menu główne jest dostępne w języki angielskim.

PODSUMOWANIE
Przed kilkoma laty kulisy świata wyścigów dla zwykłych śmiertelników odczarował hitowy serial Netflixa „Formuła 1: Jazda o życie”, który bił na całym świecie rekordy popularności – jego siódmy, a zarazem ostatni sezon zakończył się w marcu tego roku i nie da się ukryć, że utorował on ścieżkę do sukcesu kinowej produkcji, osadzonej w tej sportowej rzeczywistości. Globalne wyniki tylko potwierdzają, ze widzowie wciąż byli spragnieni dalszych emocji na torze wyścigowym, jak i poza nim – „F1: Film” zarobił ponad sześćset milionów dolarów i jak to bywa w przypadku letnich przebojów kinowych natychmiast pojawiły się pogłoski odnośnie możliwej kontynuacji akcyjniaka. Jak stwierdził sam Joseph Kosinski, o sequelu zdecydują widzowie: „Wydaje mi się, że zostawiliśmy otwarte drzwi dla Sonny’ego, Kate i Joshuy. Myślę, że jest więcej historii do opowiedzenia o drużynie APXGP i o dalszych losach Hayesa, ale ostateczna decyzja należy do publiczności”. Póki co reżyser ma apetyt na inne wielkie widowisko, zainspirowane światem wyścigów – w rozmowie z magazynem GQ UK zdradził, że marzy mu się crossover pomiędzy filmami „Szybkim jak błyskawica”, a „F1”, co nie powinno nikogo dziwić: zarówno Sonny Hayes, jak i Cole Trickle mają w końcu wspólną przeszłość, a amerykański filmowiec już wcześniej próbował nawet połączyć Cruise’a i Pitta na ekranie w swoim niezrealizowanym podejściu do „Le Mans ‘66”. Pomysł nie jest jednak tylko luźną fantazją, gdyż wytwórnia Paramount rzeczywiście rozwija sequel filmu z 1990 roku, a w głównej roli ma powrócić jego główna gwiazda. Studio zachęcone sukcesem „Top Gun: Maverick” liczy na nostalgiczne odrodzenie kolejnej marki i chęć dalszej eksploracji świata Formuły 1 przez fanów „F1: Film” – ten naładowany wysokooktanową adrenaliną po pełny bak najnowszy film Josepha Kosinskiego realistycznie oddaje zarówno ducha sportowej rywalizacji, jak i piękno samej Formuły 1, która nieprzerwanie od siedmiu dekad przyciąga publiczność na trybuny, a teraz także i przed kinowe ekrany.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.
Zdj. Galapagos