Mówi o sobie, że jest dzieckiem szczęścia. Jeszcze na czwartym roku studiów trafił na deski warszawskiego Teatru Powszechnego, gdzie zaangażował go sam Andrzej Wajda. Do tej pory jest wierny tej scenie. Za to film jednak nie rozpieszcza. Zwykle trafiają mu się role Kaziów, Heniów i Zdzisiów lub po prostu grabarzy, rybaków i dezerterów. Zarówno przed kamerą, jak i w teatrze to komedia jest jego żywiołem.
Sapryk ukończył stołeczną PWST w 1990 roku. W kwietniu tego samego roku zadebiutował na scenie rolą Tybalta w „Romeo i Julii” w reżyserii Wajdy. Z czasem na jego dorobek złożyły się także m.in. inne role szekspirowskie oraz występy w komediach Aleksandra Fredry. Telewidzowie mogą go także pamiętać z Teatru Telewizji, w tym z „Rozmów przy wycinaniu lasu” w reżyserii Stanisława Tyma, czy „Much” Łukasza Wylężałka.
Twórcy filmowi nie mają ochoty ryzykować i obsadzać aktora przeciw jego warunkom zewnętrznym. Sapryk po raz pierwszy pojawił się na ekranie już w 1988 roku w serialu „Crimen”. Jednak pierwszą rolą, gdzie miał już swoje imię, był występ w filmie „Odjazd” w 1991 roku. Można było zobaczyć w wielu odcinkach „Aby do świtu...” oraz „Wow”. W międzyczasie zagrał na dużym ekranie w „Łowcy. Ostatnim starciu” i „Uprowadzeniu Agaty”. W 1995 roku po raz pierwszy pracował z Markiem Koterskim, który powierzył mu małą rólkę w „Nic śmiesznego”. Drugi raz spotkali się na planie „Dnia świra”. W 1997 roku pojawił się w jednej z „Opowieści weekendowych”, zatytułowanej „Dusza śpiewa”. Cały czas kontynuował przygodę z serialami, grając w „Złotopolskich”, „Miodowych latach”, „Badziewiakach”, czy „Ja, Malinowski”.
Przy okazji kręcenia „Policjantów” w 1999 roku spotkał Łukasza Wylężałka, z którym pracował potem jeszcze kilkakrotnie. Jednym z ich wspólnych projektów był „Chłop i baba”, serial oparty na audycji w radiowej Trójce. Wraz ze Stanisławem Szelcem z kabaretu „Elita” stworzył komiczny duet przeciwieństw – wielkiego Pętosia i małego Mozyrki. Po udziale w jednym z odcinków na „Na dobre i na złe”, aktor zagrał w komedii „Pieniądze to nie wszystko” Juliusza Machulskiego. U reżysera pojawił się potem jeszcze w „Superprodukcji”. W 2001 roku Olaf Lubaszenko zaangażował go do „Poranku kojota”, a po jakimś czasie do „E=mc2”. Po serialu „Wiedźmin”, gdzie został Dermotem Marrangą, pojawił się w pierwszej serii „Defektu”.
W 2003 roku upomniał się o niego Maciej Ślesicki, powierzając rolę wspólnika Cezarego Pazury w „Show”. Nie zabrakło Sapryka także w „Camera Cafe”, „Kryminalnych” i „Talkach z resztą”. W 2004 roku dostał rolę sierżanta Stysia w „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego. Rok później znalazł się w obsadzie nowelowego filmu „Co słonko widziało” Michała Rosy. Aktor ma na swoim koncie udział w tak odmiennych produkcjach, jak „Kochankowie z Marony” i „Lawstorant”. Po serialu „Wiedźmy” aktora można było zobaczyć w „Palimpseście” Konrada Niewolskiego, filmie kryminalnym z Andrzejem Chyrą, Robertem Gonerą i Magdaleną Cielecką. Rolą anioła we „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” powrócił w 2006 roku do współpracy z Markiem Koterskim.