logowanie   |   rejestracja
 
Lilo & Stitch (2025)
Lilo & Stitch (2025)
Reżyseria: Dean Fleischer-Camp
Scenariusz: Chris Kekaniokalani Bright
 
Obsada: Maia Kealoha
Sydney Agudong
Zach Galifianakis
Billy Magnussen
 
Premiera: 2025-05-23 (Polska), 2025-05-21 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
„Ohana” wciąż znaczy rodzina [recenzja Blu-ray]

Jeśli spojrzymy tylko na przychody finansowe ze światowych kin najnowszego remake’u klasycznej animacji z kanonu Disneya, to z perspektywy czasu podniesienie rangi aktorskiej reimaginacji „Lilo & Stitch” do formatu wielkoekranowego przez Boba Igera okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę – zrealizowana za „zaledwie” 100 milionów dolarów i przy udziale stosunkowo nieznanych aktorów produkcja miała pierwotnie zasilić katalog platformy streamingowej Disney+ jako oryginalny kontent, jednak finalnie włodarze studia zdecydowali się na kinowy debiut, zgarniając dzięki swojej decyzji ponad miliard zielonych! W pewnym sensie ten sukces nie był wcale takim zaskoczeniem – cała animowana marka tylko w 2024 roku zarobiła aż 2,6 miliarda dolarów na samych tylko gadżetach (a przecież w tej franczyzie od lat nie powstawały nowe części), a przedsprzedaż biletów na majową premierę cieszyła się tak wielkim popytem, że w rankingu popularności uplasowała się zaraz za fenomenalnymi wynikami ciągle niedoścignionego „Króla lwa” z 2019 roku. Po niedawnej porażce live-action „Śnieżki” w globalnym box office’ie nowa wersja bajki z 2002 roku zapewniła wytwórni tak potrzebny zastrzyk gotówki, jednocześnie przypominając nam wszystkim, że nostalgia to silny narkotyk, której Disney wciąż jest największym dealerem. Czy jednak sentyment do oryginału to wszystko co ma do zaoferowania ta aktorska przeróbka?

Fabuła nowej wersji „Lilo & Stitch” ściśle podąża za wydarzeniami dobrze znanymi nam z animowanego odpowiednika i chociaż reimaginacji kultowej bajki z katalogu Disneya bliżej do „Króla lwa” z 2019 roku nieznacznie różniącego się od oryginału sprzed ćwierć wieku, to filmowcy przedstawiają widzom kilku nowych bohaterów i zaktualizowane spojrzenie na zakończenie historii bez udziału Kapitana Gantu, które podzieliło wiernych fanów animacji. Podobnie jak dwie dekady temu, opowieść zaczynamy od krótkiego wstępu, który przybliża nam sylwetkę Stitcha – genetycznego eksperymentu numer 626, który wymknął się spod kontroli. Zjednoczona Galaktyczna Federacja rozpoczyna sąd nad jego pomysłodawcą – ekscentrycznym, choć szalonym naukowcem doktorem Jumbą Jookibą, który powołał do życia niebieskiego kosmitę w wyniku nielegalnych działań. Niesforny futrzak nie ma jednak zamiaru poddać się decyzjom wyższej instancji i zbiega na najbliższą planetę, która okazuje się być Ziemią. Po wylądowaniu na Hawajach trafia pod opiekę samotnej Lilo, która bierze go za psiaka – dziewczynkę wychowuje starsza siostra Nani, która robi, co może, by pogodzić pracę z obowiązkami domowymi. Wkrótce Stitch staje się równym członkiem nowej rodziny i poznaje prawdziwe znaczenie słowa „ohana”. Jednak czy stworzony z myślą o sianiu chaosu i totalnego zniszczenia kosmiczny uciekinier będzie potrafił przezwyciężyć swoją destrukcyjną naturę?


Reżyserię aktorskiego remake’u powierzono Deanowi Fleischerowi Campowi, który chociaż w swoim filmowym portfolio ma zaledwie dwa dokumentalne projekty i kilka filmików o krótkim metrażu, to jednak jego doświadczenie przy nominowanej do Oscara poklatkowej animacji „Marcel Muszelka w różowych bucikach” z 2021 roku opowiadającej o uroczym wyimaginowanym bohaterze poszukującym swojego miejsca w prawdziwym świecie solidnie przygotowało go roli kierownika pełnometrażowego widowiska – reżyser bezbłędnie odgadł, że rdzeniem i sercem rysunkowej bajki była bliska relacja między siostrami Pelekai, więc aktorska adaptacja poświęca więcej czasu na zbudowanie silnej więzi między dziewczynami; jednocześnie dokonano wielu zmian by odświeżyć ich dynamikę, takich jak wprowadzenie wątku studiów Nani z zakresu biologii morskiej oraz zakończenie, w którym sąsiadka Tutu przejmuje opiekę nad Lilo. To właśnie finał historii podzielił miłośników oryginału z 2002 roku, jednak Fleischer Camp i scenarzysta Chris Kekaniokalani Bright zdają się na nowo definiować znaczenie „ohana”, zachowując ogrom wyczucia i szacunku do kreskówkowego odpowiednika: to hawajskie słowo oznacza w końcu nie tylko rodzinę, ale też związki oparte na wzajemnym wsparciu – w kontekście nowego filmu nikt nie zostaje zapomniany, ani pominięty, ale jednocześnie liczymy się z potrzebami i marzeniami każdego członka rodziny.

Przekładając postać Stitcha na język animacji komputerowej zdecydowano się jednak nic nie zmieniać, zarówno w wyglądzie, jak i jego zachowaniu – to w końcu współczesna maskotka wytwórni, na której wizerunku Disney zarabia krocie, więc mimo limitowanego budżetu na efekty specjalne jego powierzchowność została dopracowana w najmniejszych szczegółach, by jak najwierniej odwzorować ikoniczną sylwetkę futrzanego kosmity sprzed ponad dwóch dekad. To zapewne dlatego filmowcy postanowili ponownie zaprosić do współpracy Chrisa Sandersa, który od samego początku jest nierozerwalną częścią osobowości Stitcha i mimo sześćdziesięciu trzech lat na karku amerykański aktor wciąż bezbłędnie odnajduje się w kultowej roli. Komputerowy stworek został zanimowany bez większych zastrzeżeń i prowadzi wiarygodne interakcje z resztą ludzkiej obsady, wtapiając się w naturalne otoczenie realnych lokacji – jak wspomina reżyser, ekipie bardzo zależało, by zdjęcia powstały w prawdziwych miejscach na Hawajach, co nie tylko dodało większej autentyczności w ziemskich scenach ukazując ujęcia, które nigdy wcześniej nie zostały zarejestrowanie na filmowej kamerze, ale i pozwoliło utrzymać całą produkcję w jednym miejscu, wliczając w to lokalnych konsultantów kulturowych, a końcowy efekt lepiej oddaje zamiar twórców: pocztówkowy krajobraz rajskiej wyspy kontrastuje z codziennymi i dalekimi od bajkowej idylli zmaganiami ich mieszkańców.


W tytułowej roli wystąpiła Maia Kealoha, dla której aktorska wersja „Lilo & Stitch” to wielkoekranowy debiut i jednocześnie jeden z lepszych castingów live-action Disneya ostatnich lat – Maia nie tylko buduje swoją postać na naturalnym uroku osobistym pamiętając przy tym o łobuzerskim charakterku Lilo, ale i udaje jej się stworzyć emocjonalną więź z komputerowym Stitchem, którego na planie zastępowała statyczna maskotka. Casting Sydney Agudong spotkał się natomiast już z kontrowersjami odnośnie jej koloru skóry i pochodzenia, jednak jej wizja Nani jest kluczową postacią w tej historii – urodzona na Hawajach aktorka o polinezyjskich korzeniach doskonale oddała złożoność swojej przytłoczonej obowiązkami bohaterki, porzucającej marzenia na rzecz konieczności opieki nad Lilo. Remake wprowadza także zupełnie nowych bohaterów – Kobra Bąbel (solidny Courtney B. Vance) wciąż pojawia się w filmie, jednak jego postać została ograniczona do funkcji agenta, a pracownicę opieki społecznej portretuje Tia Carrere, która sama niegdyś użyczała głosu Nani w animacji z 2002 roku, natomiast Amy Hill wciela się w dziarską, jednak pełną ciepła bliską sąsiadkę Tutu, która zawsze przychodzi z pomocą siostrom Pelekai. Za komediowy akcent odpowiadają ponownie Jumba i Pleakley, czyli odpowiednio Zach Galifianakis i Billy Magnussen, których slapstickowe żarty stanowią świetną przeciwwagę dla bardziej emocjonalnych momentów.

Muzykę oryginalną stworzył Dan Romer, zastępując na tym stanowisku Alana Silvestriego znanego z animacji, do której soundtrack zapisał się w pamięci widzów dzięki autentycznej hawajskiej muzyce i wykorzystaniem przebojów Elvisa Presleya – w tej wersji twórcy chcieli oddać hołd melodiom, które fani pamiętają z oryginału, a przy tym znaleźć nowe sposoby na wplecenie odległej kultury, angażując m.in. Lynell K. Bright: dyrygentkę chóru dziecięcego Kamehameha Schools Children’s Chorus, czyli zespołu składającego się z dzieci w wieku szkolnym, który wykonywał piosenki w pierwotnym filmie animowanym, a teraz powrócił, by nagrać kilka utworów do nowej wersji live-action, jak „He Lei Pāpahi No Lilo a me Stitch”, w którym towarzyszy im również zaliczający rewizytę Mark Kealiʻi Hoʻomalu. W „Hawaiian Roller Coaster Ride” do chóru dołącza Iam Tongi, czyli zwycięzca programu „American Idol”, który nie ukrywa, że praca dla Disneya to spełnienie jego marzeń. Jak wspomina kompozytor, ogromnie ważne było stworzenie score’u, który mógłby płynnie przechodzić pomiędzy brzmieniami sci-fi, a hawajskimi instrumentami, nadając każdej z postaci unikalne brzmienie – emocjonalne momenty Lilo i Nani zostały połączone wspólną piosenką, chaos Stitcha podkreślają drewniane flety, a dziwne dźwięki obcych powstały z przetworzonego na wszelkie sposoby nagrania, na którym Dan dmucha w plastikową butelkę.


WYDANIE BLU-RAY

Aktorski „Lilo & Stitch” po spektakularnym kinowym sukcesie ląduje na dyskach fizycznych w naszym kraju nad Wisłą we wszystkich możliwych wersjach: DVD, Blu-ray i 4K UHD w standardowych plastikowych opakowaniach, podobnie jak niedawne pudełkowe wydania live-action „Śnieżki”. Obraz na dysku zapisano w panoramicznym formacie 2.39:1, który dzięki kamerom Arri Alexa 35 zapewnia wysokiej jakości transfer wideo, wykorzystując naturalną kolorystykę i podkreślając organiczny związek z realnymi lokacjami na Hawajach. Połączenie efektów specjalnych z realnym światem wypada zaskakująco dobrze (biorąc pod uwagę dość niewielki budżet), choć trzeba przyznać, że CGI i animacja Stitch (szczególnie tekstura niebieskiego futra) wypada zdecydowanie lepiej, niż reszty obcych przybyszów. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie DTS-HD Master Audio 7.1, natomiast polski dubbing otrzymujemy standardowo jako Dolby Digital 5.1 – obie ścieżki audio bez większych zaskoczeń świetnie sprawują się w domowych warunkach i prawidłowo wspomagają dynamiczną akcję m.in. w sekwencji otwierającej film oraz emocjonującym zakończeniu, a hawajska muzyka i odgłosy zgiełku wyspy w tle pomagają nam zatopić się w wakacyjnej atmosferze. W polskiej wersji usłyszymy m.in. Zofię Załuską i Julię Chatys jako siostry Lilo i Nani, Wojciecha Mecwaldowskiego jako dra Jumbę, Piotra Stramowskiego jako Pleakley’a, Danutę Stenkę jako Przewodniczącą, Grzegorz Pawlak wciela się w Kobrę Bąbla, a Zbigniew Zamachowski wiarygodnie wypada w roli Stitcha. Nowe bohaterki dubbingują Magdalena Kuta (sąsiadka Tutu) i Agnieszka Warchulska (pracownica socjalna Pani Kekoa).

Na błękitnej płycie oprócz samego filmu znajdziemy też standardowy zestaw materiałów dodatkowych, które trwają ponad pół godziny i odsłaniają kulisy hitowej produkcji Disneya. Głównym bonusem jest „Ohana znaczy rodzina – Jak powstawał film Lilo & Stitch” (16:33), czyli tradycyjny making of, który stara się choć w kilku słowach poruszyć różne aspekty filmu, przeplatając ujęcia z planu z wywiadami z obsadą i ekipą produkcyjną. „Od animacji do filmu” (6:54) to z kolei wideo podkreślające liczne podobieństwa aktorskiego remake’u ze swoim animowanym odpowiednikiem, które docenią fani oryginalnej bajki z 2002 roku z ciekawostkami odnośnie filmu i obsady, a „Sceny oczami Stitcha” (6:10) oferuje selekcję poszczególnych sekwencji, które najbardziej zapadają w pamięć z komentarzem kosmicznego futrzaka. Na sam koniec przejrzymy dodatkowo dwie „Sceny niewykorzystane” (1:56), które nie znalazły się w finalnej wersji filmu (nie wnoszący wiele do fabuły klip „Porządki Nani” oraz uroczą „Mam na imię Nani” z usuniętą piosenką śpiewaną przez małą Maię Kealohę), a także „Gagi z planu” (1:35), czyli zapis zabawnych i nieudanych ujęć, które zarejestrowano na planie. Częściowo animowane i w zabawny sposób wykonane menu główne z rozbieganym na ekranie Stitchem dostępne jest w języku polskim.


PODSUMOWANIE

Wytwórnia Walta Disneya już od lat 90. ubiegłego wieku wielokrotnie sięgała do swojego katalogu animowanych filmów, by przedstawić na wielkim ekranie ich bardziej współczesne inkarnacje w wersji aktorskiej dla kolejnego pokolenia – najnowsza generacja wychowana na produkcjach 3D zdecydowanie mniej przychylnie patrzy na filmy zrealizowane klasyczną kreską, której tradycyjna forma jest dla nich dziś zbyt archaiczna i nieatrakcyjna wizualnie. Wraz z upływem lat kurczy się jednak ilość rysunkowych klasyków, a studio Myszki Miki zaczyna sięgać po coraz świeższe bajki: „Lilo & Stitch” jest pierwszą produkcją live-action powstałą w oparciu o swój kreskówkowy pierwowzór już z nowego millennium, który mimo ponad dwóch dekad na (niebieskim) karku wciąż cieszy się ogromną popularnością wśród fanów, chociaż w tej franczyzie od lat nie powstała żadna kontynuacja. Choć konwencja tegorocznej reimaginacji się zmieniła, to już warstwa humorystyczna, emocjonalna i przede wszystkim przesłanie pozostają bez zmian – filmowcy tworzą wprawdzie cieszącą oko wakacyjną atmosferę, lecz nie boją się poruszać trudnych tematów, jak samotność po stracie rodziców, czy odpowiedzialność za bliskich i skutecznie uzmysławiają nam, że „ohana” wciąż znaczy rodzina, co możemy zaobserwować zarówno na ekranie, jak i poza kamerą: odpowiedzialny za scenariusz Chris Kekaniokalani Bright nie tylko wprowadził do fabuły kilka potrzebnych zmian i dodał nowych bohaterów, pamiętając przy tym o szacunku do oryginału (m.in. robiąc miejsce na cameo dla aktorów z animacji z 2002 roku), ale i mógł pracować na planie ze swoją mamą Lynell K. Bright, która powróciła do tego uniwersum ze swoim dziecięcym chórem. „Lilo & Stitch” to doskonały przykład na to, że odświeżona po latach historia o akceptacji i odmienności dalej rezonuje z widzami na całym świecie – nie tylko najmłodszymi, ale i dojrzałymi, co tylko potwierdzają wyniki globalnego box office’u.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Lilo & Stitch (Blu-ray)

Zdj. Galapagos
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2025-08-25
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [0]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [0]
Video
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  CaptainNemo
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2025-07-21
[odsłon: 675]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera