Oglądanie niektórych, nudnych filmów często doprowadza do dziwnych zawirowań grawitacyjnych, po których nasze cztery litery same chciałyby już oderwać się od wygodnych foteli i opuścić kinowe pielesze. Nowy film Alfonso Cuarona - „Grawitacja” to kino tak dobrze zrobione, że przyciąga jeszcze mocniej, nie pozwalając widzowi oderwać oczu od ekranu- nieograniczonego kosmosu i wciągającej historii.
W miejscu tak surowym jakim jest przestrzeń kosmiczna, nawet najmniejszy błąd może doprowadzić do fatalnych konsekwencji. Niekorzystne warunki i brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia są czynnikami zmniejszającymi szansę na przeżycie. To właśnie tutaj reżyser umieścił główną bohaterkę (Sandra Bullock), która uchodząc cało z katastrofy na stacji orbitalnej zmuszona będzie walczyć o własne życie.
W filmie Cuarona człowiek zostaje wystawiony na próbę, stawiane mu są kolejne bariery, które w jego stereotypowym myśleniu są nie do przebrnięcia. Zmuszony do pokonania skrywanych lęków i odbudowania nadziei we własne siły przechodzi przez akt „inicjacji” odradzając się na nowo.
Widz ma możliwość spojenia się z tym całym bagażem uczuć, jakie przeżywa główna bohaterka. Ujęcia często skierowane na jej twarz, ukazując nieskrywaną frustrację i lęki.
Za obraz w filmie odpowiadał Emanuel Lubezki, który podobnie jak w „Ludzkich dzieciach” kreuje treściwe,surowe zdjęcia pozbawione jakiejkolwiek maniery. Ta umiejętność była jak najbardziej na miejscu w odniesieniu do całego filmu. Niektóre sekwencje, bardzo spokojne momentami zakrawają o melancholijne wycieczki, które przerywane są niezapowiedzianymi wydarzeniami. Muzyka jakoś się w to wszystko umiejętnie wpasowała. Aczkolwiek w ujęciach bardziej dynamicznych troszkę raziła mnogością elementów i elektronicznych połamańców.
Źródła podają, że „Grawitacja” powstawała 4,5 roku. To bardzo możliwe. Gdyż film pod względem technicznym jest dopieszczony po same koniuszki możliwości ówczesnego kina. Duży budżet nie zmanierował jednak Alfosno Cuarona, który zrealizował zamierzony plan wg własnych zamysłów, nie kierując się producenckimi podszeptami. Tak o to powstał obraz który pomimo ogromnego wkładu kasy nie zasypuje nas gradem wystrzelonych pocisków i milionem bezsensownych wybuchów, tylko ciekawie zrealizowaną historią, oprawioną nienachalną, acz fascynującą oprawą audiowizualną. Polecam