logowanie   |   rejestracja
 
Weapons (2025)
Zniknięcia
Weapons (2025)
Reżyseria: Zach Cregger
Scenariusz: Zach Cregger
 
Obsada: Josh Brolin
Julia Garner
Alden Ehrenreich
 
Premiera: 2025-08-08 (Polska), 2025-08-06 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Ciało ludzkie może być najstraszniejszą bronią [recenzja Blu-ray]

Mało by brakowało, a jeden z najciekawszych i najbardziej oryginalnych horrorów nie tylko tego roku, ale i całej dekady nie pojawiłby się w Polsce na płytach fizycznych – choć sam film cieszył się sporym powodzeniem latem w czasie swojej premiery kinowej, jeszcze w październiku „Zniknięcia” nie figurowały w katalogu wydawniczym naszego dystrybutora mimo, iż zapowiedzi europejskich wydań sugerowały polską wersję językową na dyskach. Na szczęście niedopatrzenie to udało się wyjaśnić i finalnie najnowszy horror od Zacha Creggera ku uciesze fanów zadebiutował na rynku kina domowego na początku grudnia po ogromnym sukcesie w box office’ie i równie spektakularnym debiucie w ofercie HBO – to powodzenie „Zniknięć” przyczyniło się do pewnego przełomu, gdyż Warner Bros. jako pierwsze w historii w jednym roku wprowadziło sześć swoich filmów, które w weekend otwarcia w USA zarobiły ponad czterdzieści milionów dolarów. W momencie kryzysu, gdy wytwórnia próbuje rozwiązać swoje finansowe problemy poprzez permanentne zwolnienia, ostre cięcia produkcyjnych budżetów i wewnętrzną restrukturyzację, a zmiany organizacyjne zbiegają się również w czasie z nowym rozdaniem w zarządzie, studio zdaje się odgadywać upodobnia publiczności, która coraz częściej znajduje się w gatunkowym rozkroku: pomiędzy komedią, a horrorem. Czy zastosowany już przy „Barbarzyńcach” stylistyczny fortel zdaje ten egzamin ponownie?

Fabuła filmu „Zniknięcia” rozgrywa się w małej amerykańskiej miejscowości Maybrook w Pensylwanii, która dotąd uchodziła za niezwykle spokojną i bezpieczną okolicę – pewnej nocy w enigmatycznych okolicznościach znikają praktycznie wszystkie dzieci z klasy pani Justine: miejscowy monitoring zarejestrował, jak dokładnie o 2.17 w nocy siedemnaścioro pociech opuszcza swoje domy wybiegając na ulice z rozpostartymi ramionami w nikomu nieznanym kierunku w ciemność i… praktycznie przestają istnieć. Następnego dnia w klasie młoda nauczycielka znajduje tylko jednego z jej podopiecznych, Alexa Lilly’ego. Ponieważ nikt nie wie, co się z nimi stało, rozpoczyna się oficjalne śledztwo, które finalnie jednak nie przynosi oczekiwanych rezultatów – rodzice zaginionych dzieci z coraz większą desperacją domagają się wyjaśnień, a w całym miasteczku rośnie napięcie, które szczególnie silnie odczuwa Justine, na której skupia się gniew rodzicieli: nie tylko cała lokalna społeczność odwraca się od niej, ale i zostaje zawieszona w obowiązkach. Topiąc swoje frustracje w alkoholu i nękana koszmarami kobieta postanawia przeprowadzić dochodzenie na własną rękę tropiąc jedynego ocalałego wychowanka, jednak nie wie, że jej śladem również ktoś podąża – to Archer Graff, jeden z poszkodowanych rodziców, który nie zamierza siedzieć i czekać na rozwiązanie, urządzając własne „polowanie na czarownicę”…


Po tym jak Zach Cregger ustąpił ze stanowiska reżysera thrillera sci-fi „Towarzysz”, który sprytnie wykorzystując elementy filmowego romansu przemycał społeczny komentarz na współczesne ludzkie relacje i zyskującą coraz większą popularność technologię AI, oddając swój stołek debiutantowi na tym stanowisku Drew Hancockowi widząc jego pasję i ogromne zaangażowanie w projekt, cały świat wyczekiwał nowej propozycji tego amerykańskiego twórcy, który wdarł się do świadomości mainstreamowego odbiorcy za sprawą dreszczowca „Barbarzyńcy” – jego zaskakująco okrutny debiut reżyserki oferował widzom dużą dawkę suspensu i klimatyczną aurę na wysokim poziomie, nie stroniąc jednocześnie od dowcipu. Podobną mieszkankę grozy i czarnego humoru odnajdziemy w jego najnowszym dziele – choć „Zniknięcia” zaczynają się mrocznie i niepokojąco, a klimat ten utrzymuje się przez pewien czas, to Cregger stopniowo dozuje nam kolejne dawki komizmu, aż do punktu kulminacyjnego, w którym w połączeniu z graficzną przemocą typu „gore” osiąga wręcz absurdalny wydźwięk. Być może Zach postanowił skorzystać w tej kwestii z rady samego Charliego Chaplina, który niegdyś stwierdził, że „z bliska życie jest tragedią, ale z daleka to czysta farsa”, co widać przy kreatywnej pracy kamerą, która rzadko kiedy pozostaje statyczna i często podąża ona za poszczególnym bohaterem, ukazując jego punkt widzenia.

To zresztą odmienne perspektywy postrzegania tej samej historii są najciekawszym zabiegiem dreszczowca „Zniknięcia”, który śmiało można określić jako film mozaikowy – ta sama treść przedstawiana jest za pomocą sześciu różnych protagonistów, a każdy następujący po sobie rozdział dorzuca kilka szczegółów i detali, niczym kolejnych puzzli tej samej układanki, które ostatecznie odkrywają przed widzem całą zagadkę. Taka szkatułkowa fabuła daje sporo frajdy w rozwiązywaniu łamigłówki, a pracy nie ułatwia nam nielinearny sposób prowadzenia narracji, który skutecznie zbija z tropu domowych detektywów – główna antagonistka horroru pojawia się dopiero w drugiej połowie filmu, choć wszystkie przedstawione wydarzenia są w końcu następstwem wizyty ciotki Gladys w małej miejscowości, a scena z wybiegającymi na ulicę dziećmi ujawniona zostaje w pełni praktycznie pod koniec seansu, chociaż to wokół niej obraca się fabuła „Zniknięć”. Zagadkowy też jest oryginalny tytuł produkcji, którego sens nie został zachowany przez nasze polskie tłumaczenie, choć dużo precyzyjniej oddaje zamysł scenariusza – „weapons” oznacza „bronie”, jednak reżyserowi tak naprawdę wcale nie chodzi o tradycyjne narzędzia i dosłowne odczytywanie znaczenia tytułu: motywem przewodnim jest kontrola nad ludźmi, którzy mogą się stać żywymi pociskami, a krzywdę wyrządzić potrafią nawet najmniej groźne przedmioty jako fizyczne artefakty potrzebne przy rzucaniu klątwy.


W jednej z głównych ról zobaczymy młodziutką Julię Garner, którą przed premierą kinową „Zniknięć” mogliśmy oglądać zaledwie dwa tygodnie wcześniej w żeńskiej inkarnacji Silver Surfera w „Fantastycznej Czwórce: Pierwszych krokach”, choć fani małego ekranu kojarzą ją z produkcji Netflixa, m.in. ze znakomitej roli Ruth Langmore w serialu „Ozark”, za którą otrzymała trzy nagrody Emmy i Złotego Globa, czy oszałamiającej kreacji oszustki Anny Delvey w „Inventing Anna” – występ w thrillerze Zacha Creggera to najprawdopodobniej jeden z najlepszych w jej dotychczasowej karierze, pełen autentycznych emocji i oddający wewnętrzne rozdarcie swojej bohaterki, nieustannie balansując pomiędzy siłą, a wrażliwością. Królową drugiego planu jest natomiast bezsprzecznie Amy Madigan w roli specyficznej ciotki Gladys – choć jej postać ujawnia się dopiero w drugiej połowie filmu, to jej udział (i charakterystyczny wygląd) zapadają w pamięć nam na tyle mocno, że ciężko wymazać go z pamięci. Kobiecą obsadę uzupełnia solidny męski casting z Joshem Brolinem na czele, który zastąpił Pedro Pascala – wcielający się w ojca jednego z zaginionych chłopców amerykański aktor, który w ostatnich latach poświęcił się udziałom w superbohaterskich produkcjach tym razem udowadnia, że świetnie czuje się również w filmach bardziej ambitnych, przekonująco kreując postać zdesperowanego, ale i zdeterminowanego w swych działaniach rodziciela.

Za oryginalny score odpowiada kompozytorski duet braci: Ryan oraz Hays Holladay, którzy stworzyli soundtrack przy udziale samego reżysera: muzycy znali się z Zachem Creggerem już od czasów dzieciństwa, kiedy to grali razem w zespole Sirhan Sirhan, a wspólny projekt ponownie zbliżył ich do siebie – i to dosłownie! Ryan i Hays na czas pracy przenieśli się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczęli komponowanie zaraz po zakończonych zdjęciach, a ich biuro znajdowało się zaraz obok działów edycji i VFX, dzięki czemu cały proces postprodukcji przebiegał płynnie. Braciom Holladay bardzo zależało, by ścieżka dźwiękowa dostarczała intensywnych doznań audio, kreując jednocześnie atmosferę tajemnicy, co nierzadko było powodem naturalnej ewolucji tracków – jeden z tematów „The Flight” pierwotnie zawierał dramatyczny score, jednak ostatecznie muzycy postanowili się zainspirować dwoma różnymi w swej stylistyce dziełami: słynnym preludium „The Ride of the Valkyries” pochodzącym z dramatu muzycznego Ryszarda Wagnera „Pierścień Nibelunga” oraz serią czterech albumów z ambientem „The Disintegration Loops” Williama Basinskiego, co finalnie nadało ton całej pracy. Trwający ok. czterdzieści minut soundtrack choć nie zawiera żadnego z wybijających się motywów głównych, jednak prawidłowo kreuje niepokojące tło dźwiękowe, które warto najpierw doświadczyć w filmie, by dopiero później docenić w oderwaniu od obrazu.


WYDANIE BLU-RAY

Mimo początkowych kalendarzowych zawirowań, horror „Zniknięcia” ostatecznie debiutuje w Polsce na dyskach fizycznych we wszystkich możliwych wersjach: DVD, Blu-ray oraz 4K UHD. Obraz na niebieskiej płycie zapisany został w szerokoekranowym formacie 2.39:1, co oznacza, że na ekranie telewizora wyświetli się z czarnymi pasami u góry i dołu ekranu – bez zaskoczeń transfer prezentuje się znakomicie: mimo iż wiele scen rozgrywa się podczas pory nocnej, to widzimy wszystkie potrzebne nam szczegóły dzięki pomysłowemu oświetleniu, a czerń nigdy nie jest smolista. Ciekawie kontrastują z nimi sekwencje uchwycone za dnia, prezentujące naturalne kolory otoczenia i tekstury przedmiotów, czy garderoby aktorów – prym wiedzie tu oczywiście Gladys z jej krzykliwym makijażem i stylizacjami wyrwanymi rodem z lat 70. ubiegłego wieku, które od razu przykuwają nasze oko na dłużej. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie Dolby Atmos, natomiast polski dubbing otrzymujemy standardowo jako Dolby Digital 5.1. – obie ścieżki audio oferują klimatyczne doznania dźwiękowe w kluczowych momentach, które podkreśla niepokojąca muzyka braci Holladay. W polskim dubbingu od Studia Sonica usłyszmy Małgorzatę Majerską (Justine Gandy), Piotra Grabowskiego (Archer Graff), Kamila Kulę (Paul), Ignacego Lissa (James), Roberta Kowalskiego (Marcus), Juliana Poniedzielnika w dziecięcej roli Alexa Lilly’ego, a specyficzna Gladys przemawia głosem Ewy Kani.

Na błękitnym dysku oprócz filmu znajdziemy też skromny zestaw materiałów dodatkowych, które trwają ponad dwadzieścia minut i uchylają rąbek tajemnicy z powstawiania jednego z najciekawszych horrorów tego roku. Na początek idzie „Reżyser Zach Cregger: Osobiste podejście do horroru” (6:15), czyli making of w pigułce, w którym reżyser projektu przybliża widzom wstępny pomysł na film zainspirowany nagłą i nieoczekiwaną śmiercią przyjaciela, a także swoje wcześniejsze dokonanie „Barbarzyńcy”, okraszone krótkimi wywiadami z ekipą i aktorami. „Obsada Zniknięć” (8:53) skupia się na odtwórcach głównych ról, a Zach Cregger w kilku słowach nawiązuje do swojej fascynacji dramatem „Magnolia” i sposobu w jaki film w reżyserii Paula Thomasa Andersona zainspirował postaci w jego horrorze. Na sam koniec obejrzymy materiał „Zniknięcia: Tekstura horroru”(6:49), który odsłania techniczne aspekty przedsięwzięcia: od scenografii, kostiumów, charakteryzacji, czy efektów specjalnych, aż po praktyczne rekwizyty, które były ważne dla fabuły. Statyczne menu główne dostępne jest w angielskiej wersji językowej.


PODSUMOWANIE

W świecie filmowym to styczeń zwykle uważany jest za okres, w którym studia wypuszczają produkcje, które mogą mieć mniejszy potencjał komercyjny i nie zapisać się wystarczająco w świadomości kinowej publiczności – nieprzypadkowo to właśnie na początku roku następuje wysyp thrillerów wszelkiej maści, tak arthousowych projektów, jak i remake’ów klasycznych horrorów, jednak końcówka stycznia 2025 roku nieoczekiwanie miło zaskoczyła filmożerców dreszczowcem „Towarzysz”, który wstępnie miał wyreżyserować Zach Cregger, ale finalnie ograniczył swoją rolę do funkcji producenta. Twórca „Barbarzyńców” nie kazał zbyt długo czekać na swoją kolejną propozycję i latem wprowadził na ekrany thriller, który z miejsca stał się hitem box office’u – jego „Zniknięcia” to współczesne kino grozy, które stopniowo buduje napięcie dzięki nielinearnie prowadzonej narracji i ukazaniu tej samej historii z kilku różnych perspektyw, a umiejętnie zrównoważony miks gatunkowy pozwala rozrzedzić gęstą atmosferę dzieła zainspirowanego prawdziwymi wydarzeniami. Scenariusz powstał w wyniku procesu przepracowania straty bliskiego przyjaciela reżysera, Trevora Morre’a, który zginął w wyniku upadku z balkonu swojego domu, a późniejsze badania toksykologiczne wykazały, że w krwi zmarłego obecny był alkohol, którego przekroczenie dopuszczalnych limitów przyczyniło się do jego wypadku. Zach Cregger w wywiadzie dla portalu The Hollywood Reporter przyznał: „Ostatni rozdział z Alexem i jego rodzicami jest autobiograficzny – sam jestem alkoholikiem trzeźwym od dziesięciu lat, a mój ojciec zmarł na marskość wątroby. Życie z rodzicem, który jest uzależniony od nałogu doprowadza do odwrócenia dynamiki rodzinnej – w twoim domu pojawia się obcy byt i zmienia twojego rodzica, a ty musisz zmierzyć się z nowym wzorcem zachowań, którego nie rozumiesz i nie jesteś wyposażony w odpowiednie narzędzia, by sobie z nim poradzić”. Dlatego tworząc ten wielowarstwowy horror o osobistym zabarwieniu, Zach Cregger szczególnie zadbał o jego satysfakcjonujący finał, który nie pozwala „Weapons” zbyt szybko „zniknąć” z naszej świadomości i głębiej zastanowić się nad prawdziwym znaczeniem tytułu filmu – ciało ludzkie pod kontrolą nienazwanego zła może być najstraszniejszą bronią.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Zniknięcia (Blu-ray)

Zdj. Galapagos
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2025-12-07
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [0]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [0]
Video
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  CaptainNemo
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2025-10-31
[odsłon: 679]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera