Któż z nas będąc dzieckiem nie marzył o nadprzyrodzonych zdolnościach, wielkiej sile, pięknym kostiumie i uwielbieniu tłumów, które towarzyszyło każdemu superbohaterowi, przedstawianemu w licznych animacjach, komiksach czy filmach. Dorosłość weryfikuje jednak tego typu marzenia, sprawia, iż zaczynamy pożądać coś znacznie bardziej „przyziemnego” niż chwała, którą przynosi realizacja dobrych uczynków.
„Defendor” jest historią o Arthurze Poppingtonie, który uważa się za superbohatera i każdego dnia chce pomagać innym, walcząc z przestępczością. Za cel stawia sobie powstrzymanie lokalnego mafioza, który nie przebiera w środkach, gdy ktoś próbuje mu pokrzyżować przestępcze plany. Mimo wielu próśb przyjaciół, Arthur jako Defendor chce mu stawić czoła.
Peter Stebbings w swoim filmie „Defendor” przedstawia nam mężczyznę, który z racji swojej choroby wciąż żyje marzeniami nastoletniego chłopca. Chce za wszelką cenę zwalczać przestępczość, by ludzie zobaczyli go z zupełnie innej strony niż normalnie. Nie chce być uważany za chorego człowieka, chce być podziwiany jako niesamowity bohater - Defendor.
Trzeba przyznać, że w roli Arthura Poppingtona doskonale sprawdził się Woody Harrelson. Idealnie odzwierciedlił nie tylko zachowania osoby upośledzonej, którą kreował, ale przede wszystkim towarzyszące całej akcji emocje, udzielające się również samemu widzowi. Kat Dennings również jest postacią wyróżniającą się. Zagrała kobietę, która zupełnie zrezygnowała z marzeń, ale przebywając na co dzień z Arthurem wróciła na właściwą ścieżkę.
Można odnieść wrażenie, że Peter Stebbings skorzystał nieco z pomysłu M. Nighta Shyamalana z filmu „Niezniszczalny”. Nie chciał pokazać typowego obrazu o superbohaterze, ale o człowieku, który zmaga się nie tyle z przestępczością, co z sobą samym. Widocznym mankamentem jest jednak to, iż widz w pewnej chwili może się pogubić, nie bardzo wie w jakim kierunku właściwie chciał iść reżyser. „Defendor” jest swego rodzaju miszmaszem gatunków i to może sprawić, że nie każdemu przypadnie do gustu.