Daniele Luchetti, dwukrotny laureat włoskiego odpowiednika Oscarów, postanawia przestudiować więzy łączące rodzinę. Powstaje film „Wszystko zostaje w rodzinie” na podstawie książki Domenica Starnone pod tytułem „Sznurówki”, wydanej także w Polsce, który przenosi widza do Neapolu lat 80.
Warto zwrócić uwagę już na sam tytuł. W oryginale jest on dość przewrotny, gdyż „Lacci” oznacza sznurówki, które występują w filmie jako, że widzimy sceny z życia rodziny takie jak chociażby wiązanie butów przez dzieci. Jednakże, „lacci” w języku włoskim ma także ukryte znaczenie – więzy, które mogą oznaczać więzy rodzinne lub metaforyczne „bycie uwiązanym”. Zatem, co dzieje się w życiu bohaterów?
Daniele Luchetti ma na swoim koncie wiele filmów, które dotykają problemów zwyczajnych ludzi takich jak bieda, bezrobocie, czy śmierć członka rodziny. Za niektóre z nich zdobył nawet włoskiego odpowiednika Oscarów. Tym razem porusza jednak pozornie mniej dramatyczną kwestię. „Wszystko zostaje w rodzinie” opowiada o małżeństwie Vandy i Aldo, którzy są w związku od 12 lat i mają dwójkę dzieci. Ona pracuje w szkole, a on w radiu prowadząc audycje o książkach. Ich spokojne życie, „bez fajerwerków” chciałoby się rzec, zostaje wywrócone do góry nogami, gdy mężczyzna zdobywa się na pewne wyznanie. Po tym wydarzeniu widz ogląda Vandę i Aldo 30 lat później, odmienionych.
Jak przyznaje reżyser, książka Domenica Starnone wywarła na nim duże wrażenie. Poczuł się jakby otrzymał „20 ciosów w serce”. Uczucia, które towarzyszyły mu podczas lektury chciał przenieść na ekran. Zdecydował się jednak na kilka zmian w fabule, gdyż nie chciał by to czas, w jakim żyli bohaterowie (w książce były to lata 60.) usprawiedliwiał ich czyny. Film intryguje od samego początku. Pierwsze ujęcia skupiają się na nogach ludzi, którzy poruszają się w rytm fińskiego „Letkiss”, choć we Włoszech znanego też jako „Taniec pingwina” - popularnego tańca, który jest chętnie organizowany, na przykład, na weselach. Goście potańcówki podskakują w takt muzyki, która ma w sobie coś wesołego, ale zarazem i groteskowego. Jak wyjaśnia Luchetti, ta muzyka zapisała się w zbiorowej pamięci tamtych lat; a taniec choć określany tańcem miłości, ma w sobie coś z danse macabre. „Taniec popycha cię do wykonania pewnych kroków, tak jak popycha cię do nich miłość” – twierdzi twórca filmu.
W tym tańcu przekonująco odegrali swoje role główni bohaterowie – Alba Rohrwacher oraz Laura Morante grające Vandę w różnym wieku oraz Luigi Lo Cascio i Silvio Orlando jako Aldo. Z opisów i dialogów powierzonych im postaci potrafili wyczytać ich prawdziwą naturę, na którą składały się także gesty, mimika czy ton głosu, co dodało wiele autentyczności do filmu.
Nie tylko czyny mają w filmie dwojakie znaczenie, ale też słowa. Zdaniem Luchettiego, filmowcy często popełniają błąd w adaptacjach, przenosząc słowa z książek na czyny aktorów. We „Wszystko zostaje w rodzinie” reżyser postanowił, by to słowa były nośnikiem czynów i prowokowały do działania, tak jak znamienne znaczenie mają w książce listy Vandy. Aktorzy dużo rozmawiają, ale czasem jedna kwestia potrafi sprawić, że widz poczuje „cios w serce” taki jaki odczuł Luchetti, czytając książkę. „To są te głębokie prawdy mówiące o tym, co to oznacza być razem; jakie jest znaczenie rodziny. Te prawdy musiałem zawrzeć w filmie” – mówi reżyser.
“Wszystko zostaje w rodzinie” to poruszające serce widza studium charakterów i pragnień, w którym pojawiają się także symbole, które nadają filmowi specyficznego charakteru, a ich prawdziwe znaczenie zostaje wyjawione w miarę progresu fabuły. Luchetti miał nadzieję, że dzięki takiemu zabiegowi film jeszcze dosadniej wyrazi swój mocny przekaz: to, czy warto było wiązać „sznurówki” w jedyny sposób, jaki bohaterowie dobrze znali.