Jennifer Garner w roli mścicielki przypomina liczne kreacje
silnej kobiety, co stało się emploi Ashley Judd. Postać Garner blisko do Libby
Parsons z „Podwójnego zagrożenia” (1999, reż. Bruce Beresford) a sceneria
wydarzeń wprowadzających w akcję wygląda jak plener z produkcji Netflixa,
„Punisher”.
Twórcy produkcji przedstawili swoistą transformację matki i
żony w maszynę do zabijania, ukazując jednocześnie niechlubne przedmieścia Los
Angeles, które były portretowane już w niszowej produkcji „Jack’s back” (1989)
Rowdy’ego Herringtona z Jamesem Spaderem. Ukazanie społeczności bezdomnych
stanowi tło wydarzeń i jednocześnie jest soczewką dla przedstawienia głównej
bohaterki jako wybawicielki dzielnicy. W roli obserwatorów występuje dwójka dzieci,
Maria (Kyla-Drew) i Jose (Gustavo Quiroz Jr).
Działanie Riley North (Garner) skupione są na zemście za
stratę rodziny, a podzielone media społecznościowe wskazują na portret samozwańczej
likwidatorki kolejnych członków kartelu, który równoważą głosy o konieczności
rozprawienia się z przestępcami bez możliwości wybronienia się od wyroku dzięki
sprytnemu adwokatowi Hendersonowi (Michael Mosley). Kwestia oceny moralnej
kobiety mszczącej się za swoje krzywdy jest osią filmu Pierre’a Morela.
Stanowisko stróżów prawa i ich punt widzenia wskazują
refleksję na temat samodzielnego wymierzania sprawiedliwości. Niemoc detektywów
Moisesa Beltrana (John Ortiz) i Stana Carmichaela (John Gallagher Jr) dotyczy
zarówno pomocy ofierze, jak i dokonania jej zatrzymania jako sprawczyni.
Wspomagająca śledczych agentka FBI, Lisa Inman (Annie Ilonzeh), wierzy w literę
prawa, jednak produkcja wykazuje tu bezradność i zawodność systemu.
Zemsta North jest wyrafinowana i brutalna, w starciu z
członkami kartelu kobieta z łatwością pokonuje kolejnych przeciwników. Jednak
ostateczna rozgrywka pomiędzy nią a głównym sprawcą jej nieszczęścia, Diego
Garcią (Juan Pablo Raba) wymaga wezwania wsparcia ze strony ekip telewizyjnych
oraz posiadaczy kamer w telefonach. To nielogiczne narażanie ludzi nie jest
pojedynczym niedociągnięciem w scenariuszu Chada St. Johna. Postać Peg (Pell
James), nieprzyjemnej matki koleżanki córki North (Caily Fleming) również płaci
za swoje zachowanie. Zastanawia jedynie, czy takie poniżenie wnosi pozytywny
aspekt w ocenie Riley, niemniej spotkanie kobiet po transformacji North to
jedyna humorystyczna scena. W „Smaku zemsty” nie ma miejsca na humor, jest
jedynie trwałe dążenie do samodzielnego wymierzenia sprawiedliwości w odczuciu
pokrzywdzonej, nie brakuje jednak tzw. one-linerów, czyli celnych ripost
cechujących kino akcji lat 80.
Garner przypomina o sobie w roli sensacyjnej, jak przed laty
grała „Agentkę o stu twarzach” (2001-2006). Aktorka poradziła sobie z
przygotowaniem fizycznym i całkiem wiarygodnie przedstawiła zmianę, jaka dokonała
się w Riley North. Mniej przekonująca była mimika aktorki i odzwierciedlenie
wszystkich emocji.
Być może napięty grafik i udział w serialu „Ozark”
uniemożliwił Michaelowi Mosleyowi większy udział w produkcji. Jego kreacja
adwokata była przekonująca i kompletnie inna od roli Joego „Fisha” Rinaldiego w
kolejnej produkcji Netflixa, „7 sekund” Veeny Sud. Udział aktora w filmie
Morela jedynie w formie epizodycznej jest stratą dla całej realizacji.
Występ Johna Gallaghera Jr. jest bardzo udany, aczkolwiek
sama postać rozczarowuje za sprawą scenarzysty. Również Juan Pablo Raba zagrał
przekonująco, chociaż aktor ma na koncie bardziej wyraziste i lepiej zagrane
role.
Opracowanie dołączone do wydania dvd zawiera genezę
powstania filmu. Przedstawiona została również sylwetka reżysera, który
upatruje w swojej najnowszej produkcji echa „Uprowadzonej”, która uczyniła z
Liama Neesona aktora kina akcji, argumentując wyjątkowość „Peppermint” – a
jednak kinematografia zna silne kobiece postaci szukające zemsty za krzywdy. Do
grona takich mścicielek należy Jennifer Spencer (Sondra Locke) z „Nagłego
zderzenia” (1983), czwartego filmu serii o Harrym Calahanie (Clint Eastwood) w
reżyserii aktora. Ponad dekadę później Sally Field w „Oko za oko” Johna
Schlesingera postanowiła zemścić się za śmierć córki. Minęła kolejna dekada i w
2007 roku Jodie Foster zagrała „Odważną” kobietę, która po stracie narzeczonego
chce zaprowadzić spokój na ulicach Nowego Jorku. Od tej produkcji Neila Jordana
wizerunek kobiet-mścicielek reprezentowała Kim Basinger w produkcji „Zaraz
wracam” (2008) reżyserki i scenarzystki obrazu Susan Montford i w kolejnej
dekadzie XXI wieku Halle Berry próbuje ratować syna w „Porwanym” (2017) Luisa
Prieto, także opinia Morela, że stworzył nietypowe kino zemsty jest wybitnie
nietrafiona. Reżyser, który ma tak wysokie mniemanie o sobie, nie stworzył
arcydzieła gatunku, a jedynie przeciętny, kolejny film z silną postacią
kobiecą, który wyróżnia większy nacisk kładziony na dywagacje nad pojęciem
sprawiedliwości i skupienie na wadach systemu, który powinien chronić ofiary.
Aby efekt końcowy zawierał realistyczne sceny zadbał nie
tylko francuski reżyser, ale także operator David Lanzenberg. Garner rzadko
korzystała z pomocy kaskaderki, o czym powiadamia informacja dotycząca
realizacji sceny z piniatami, tym samym zawierając spojler na temat akcji
filmu. Muzyka angielskiego kompozytora Simona Franglena jest całkiem sprawnie
dopasowana do przedstawionych wydarzeń.
Książeczka zawiera treść skupioną na genezie filmu oraz
sylwetkach reżysera i Jennifer Garner – trochę brakuje wypowiedzi reszty
obsady. Liczne fotosy zostały trafnie dobrane, aby przedstawić realizację kina
akcji.
Zaskoczenia dostarczają napisy, które zawierają skróty,
jakby w obawie, że zdanie zajmie zbyt dużą część ekranu. Tłumaczenie Piotra
Lickiego również w jednym przypadku wprawia w osłupienie. Został stworzony
one-liner, który po angielsku brzmi zupełnie inaczej: „poimprezuję” a „wymyślę
potem” diametralnie zmienia odbiór postaci Riley. Pojawił się także chochlik
drukarski w owej scenie z piniatami, gdzie w skrócie brakuje kropki.
Wydanie dvd zawiera dodatkowo na płycie wybór scen, zwiastun
filmu i zapowiedzi innych produkcji.
Recenzja
powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.