Skandynawia przoduje w produkcji kryminałów. Od sukcesu trybologii „Millenium” kolejne książki, filmy i seriale z tego gatunku powstają jak grzyby po deszczu. Nic dziwnego, bo Skandynawowie na tworzeniu kryminałów znają się jak mało kto. Powinni jednak uważać, gdyż po piętach depcze im Michał Otłowski.
Iza Dereń, policjantka z prowincjonalnego miasteczka, prowadzi śledztwo w sprawie śmierci młodej kobiety. Równocześnie trwają poszukiwania dwóch policjantów, zaginionych na służbie. Jeden z nich jest partnerem Izy i ojcem mających niebawem się narodzić bliźniąt.
Skandynawskie kryminały zdobyły rzesze fanów, również nad Wisłą. Stworzenie prawdziwego, polskiego filmu z tego gatunku graniczyło z cudem. A jednak. Otłowskiemu się udało. Pokazał, że w naszej rodzimej rzeczywistości da się zrealizować produkcję, której oglądanie wywołuje ciarki na plecach. Otłowski stworzyła na ekranie klimat, jakiego nie powstydziłby się sam David Lynch.
W niewielkim miasteczku dochodzi do zbrodni, a z każdą minutą atmosfera zagęszcza się coraz bardziej i z trudem można oddychać. W takie realia zostaje wrzucona Iza Dereń, jedyna policjantka, która musi zmierzyć się nie tylko z rozwiązaniem zagadki, ale również z seksistowskimi docinkami kolegów z pracy. Dereń nie jest jednak ofiarą, ale nie jest również typową „babą z jajami”. To zwyczajna kobieta, która próbuje radzić sobie w typowo męskim świecie, który rządzi się swoimi sprawami. Robi to po swojemu, a co najważniejsze jej efektywna w swojej pracy. Tam gdzie trzeba, potrafi pokazać charakter, ale wie również, kiedy odpuścić. W tej roli Jowita Budnik jest bezbłędna. Całą sobą wcieliła się w ciężarną policjantkę próbująca poradzić sobie z trudami codzienności, a zarazem dojść prawdy w prowadzonym śledztwie.
Michał Otłowski stworzył polski kryminał z prawdziwego zdarzenia, który spokojnie może konkurować z takimi hitami jak „The Killing”, „Twin Peaks”, czy ostatnio popularne „Fortitude”. Wszystkie te produkcje łączy tajemnica, duszne, niewielkie miasteczko i mieszanka bohaterów, z których nigdy nie wiadomo, kto jest dobry, a kto zły. Otłowskiemu udało się zrealizować kino gatunkowe na światowym poziomie. Zresztą reżyser nie silił się na wyrafinowane chwyty, które przyprawią widza o zawrót głowy. Otłowski w bardzo prosty sposób prowadzi całą historię. To, co na początku zostało zarysowane, w każdej kolejnej minucie powoli zmierzało ku prawdziwe. Bo w całej tej historii najważniejsza jest zagadka i właśnie na tym skupia się reżyser. Chce, aby widzowie poznali prawdę.
„Jeziorak” to bodaj jednej z najlepszych filmów 2014 roku. Doskonała Budnik idealnie odnalazła się w realiach niewielkiego, tajemniczego miasteczka. A jako policjantka prowadząca śledztwo, wzbudza zaufanie i podziw zarazem. Michał Otłowski zrobił kryminał, pierwszy w Polsce, który bez wątpienia przejdzie do kanonu kina gatunkowego. Miejmy nadzieję, że inni twórcy z rodzimego podwórka pójdą w jego ślady i odważą się zrobić kryminał na światowym poziomie.
Film „Jeziorak” został wydany w postaci książeczki broszurowej, w której znalazły się przepiękne kadry z produkcji, fragmenty recenzji, a także kilka słów od reżysera, który wyjaśnia, dlaczego zdecydował się stworzyć taką, a nie inną historię i dlaczego postanowił zrobić kryminał. Na płycie DVD dodatkowo znajduje się zwiastun oraz galeria zdjęć.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.