„Kłamstwo doskonałe” to film reżysera Billa Condona oraz scenarzysty Jeffreya Hatchera. Produkcja bazuje na noweli z 2015 roku o anglojęzycznym tytule „The Good Liar” autorstwa Nicholasa Searle’a.
Kiedyś ludzie najczęściej poznawali się w szkole, w pracy lub poprzez wspólnych znajomych. W dzisiejszych czasach już coraz częściej poznają się poprzez internet – za pomocą różnorodnych aplikacji i stron randkowych. Ginie w ten sposób efekt pierwszego wrażenia, jakie sprawiamy, będąc zwykłymi ludźmi. Nasze zachowanie, styl, charakter czy nawet wygląd nie mają znaczenia. Zamiast tego mamy starannie uszykowane profile randkowe, idealnie retuszowane zdjęcia, perfekcyjny opis pełen superlatywów. Na porządku dziennym jest kłamstwo, które ma za zadanie polepszyć nasz wizerunek. Jeśli zaś trafi się nam przykładowa „para”, to dalej uparcie w to brniemy, tkwimy w tym kłamstwie w nadziei, że druga osoba niczego nie podejrzewa. Spotykamy się jeden, drugi, dziesiąty raz… Czy kłamstwo doskonałe istnieje? Po co okłamywać siebie i innych? Mogłoby się wydawać, że dla pieniędzy – i taką historie opowiada film „Kłamstwo doskonałe”.
Wspaniały aktor, Ian McKellen, wciela się w postać Roya Courtnaya – lichwiarza, oszusta, który zbija majątek przez oszukiwanie ludzi. Za pomocą internetu poznaje samotną wdowę Betty (Helen Mirren) z ogromnym majątkiem. W miarę rozwoju fabuły Roy czuje, że mu na niej zależy. Dla bohatera jest to wielki problem, gdyż uczucia uniemożliwiają mu dokonanie kolejnego rutynowego kanciarstwa. W filmie będziemy głównie oglądać sceny z czasów obecnych, jednak znajdzie się też kilka retrospekcji z czasów młodości Roya, z okresu II wojny światowej i tuż po niej.
Film początkowo będzie prezentować wspaniałą relację pomiędzy dwoma głównymi bohaterami, jednak w trakcie rozwoju fabuły dojdzie do momentu, w którym wszystko nabierze bardziej czarnego klimatu. Roy będzie musiał zmierzyć się z przeszłością, aby nie zaprzepaścić swojej szansy.
Ian McKellen w głównej roli wraz z Helen Mirren odwalili kawał naprawdę dobrej roboty – istny kunszt aktorstwa w pełnym tego słowa znaczeniu. Najlepsze momenty filmu są wtedy, gdy tych dwoje jest na ekranie. Nawet sceny, kiedy piją wspólnie herbatę, są uciechą dla oka. Warto przy tej okazji wspomnieć, że Helen Mirren w tej roli była nominowana do kilku nagród aktorskich.
Film zachwyca fabułą, retrospekcjami, kolejnymi szwindlami głównego bohatera, zwrotami akcji, niespodziewanym zakończeniem, jak również szczyptą dobrego humoru. Całość ogląda się zaskakująco dobrze – film wciąga, nie nudzi, skłania do refleksji, a także zachwyca prawdą, którą powoli przed nami odkrywa. Momentami szokująca, ale wzruszająca historia o kłamstwie na krótkich nogach, to także film o zemście. Zdecydowanie warto obejrzeć.
Siadając do tego filmu absolutnie nie wiedziałem, o czym on będzie. W miarę oglądania zacząłem sądzić, że opowiada o nieszczęśliwej miłości. Jednak zostałem oszukany, bo tak naprawdę nie o miłość tutaj chodzi, ale o kłamliwe i egoistyczne podejście do drugiego człowieka celem zyskania jego zaufania, by tylko go wykorzystać. Myślę, że taki przekaz chciał uzyskać reżyser. Za kłamstwo też przyjdzie nam kiedyś zapłacić, parafrazując utwór Anny Jantar.
Muzyka w filmie nieustannie buduje atmosferę, wzmaga efekt, który chciał osiągnąć reżyser. Są to kompozycje grane na klasycznych instrumentach, które dodatkowo pozwalają nam się jeszcze bardziej zanurzyć w filmie.