„Dziewczyna z pociągu” to ekranizacja bestsellerowej książki Pauli Hawkins. Akcja zostaje przeniesiona z przedmieść Londynu na podmiejskie okolice Nowego Yorku. Historia opowiedziana jest z punktu widzenia trzech kobiet, które są w nią uwikłane, ale najważniejszą z nich jest Rachel – grana znakomicie przez Emily Blunt nie odzwierciedla wizerunkowo postaci z książki. Pomimo głębokiego nałogu, w którym tkwi i będących jego konsekwencją irracjonalnych zachowań, potrafi wzbudzić sympatię i współczucie widza. Rachel jest alkoholiczką, która po rozwodzie z mężem nie może sobie znaleźć miejsca w życiu. Codziennie o tej samej godzinie wsiada w pociąg, którym dojeżdża do centrum Nowego Yorku. Podczas jazdy każdego dnia obserwuje mijane po drodze domy, a szczególną jej uwagę zwraca para, zamieszkująca jeden z nich. Pewnego dnia widzi przez okno niepokojącą scenę. Innego, ona sama budzi się w fatalnej kondycji i niczego nie pamięta. Chce sobie przypomnieć wiele rzeczy, ale nie może. Sytuacja staje się mocno skomplikowana, kiedy okazuje się, że mieszkanka obserwowanego domu zniknęła. Rachel rozpoczyna własne śledztwo w tej sprawie.
Główna bohaterka ma ogromny problem. Wskutek nałogu niewiele może poskładać ze swoich wspomnień, a czasami trudno jej odróżnić wytwory własnej fantazji od faktów. Do tego dochodzi wstyd i strach. Oglądamy zatem na ekranie nie tylko thriller, czy kryminał, ale i dramat psychologiczny. Ważną rolę pełnią tu zdjęcia, a przede wszystkim duże zbliżenia na twarz, z której można wiele wyczytać.
W filmie są bardzo liczne retrospekcje. Poukładane są chaotycznie, jakby odzwierciedlając to, co przypomina sobie w różnych chwilach główna bohaterka. Obserwujemy to, co się działo niechronologicznie, w sposób nieuporządkowany. Retrospekcje oznaczają, że z czasem pamięć Rachel wraca. Ona sama szuka wszelkich możliwych dróg, by ją w pełni odzyskać. Efektem jest dość trudna w odbiorze, pogmatwana narracja. Do tego dochodzą czasami słabe, nieżyciowe dialogi. Minusem jest też fakt, iż można dość szybko wytypować krąg osób podejrzanych, a więc i faktycznego przestępcę.
Ogólnie jednak „Dziewczyna z pociągu” to dobry, trzymający w napięciu film. To wyczerpująca emocjonalnie historia, której głównym tematem są toksyczne relacje. Jest to rzecz o ludzkim upadku i manipulacji, które wynikają z podłości i nikczemności drugiego człowieka, ale również o zakamarkach ludzkiej pamięci i rozpaczliwym poszukiwaniu w nich prawdy. Scena finałowej rozgrywki została nieco przekombinowana, przez co razi sztucznością. Ogólne wrażenie poprawia optymistyczne przesłanie filmu, że nawet z najgorszego upodlenia można się otrząsnąć, odbić od dna. Dużym atutem filmu jest kreacja aktorska Emily Blunt, która stworzyła wiarygodną, wyrazistą i złożoną postać.