Opis: |
Podobnie jak malarstwo XVII-wieczne przedstawiało przedmioty codziennego użytku: jadło, napoje, zastawę stołową w postaci martwej natury, tak dziś przemysł reklamowy produkuje fotografie towarów przy ogromnym nakładzie sił i środków i na wysokim stopniu specjalizacji. Harun Farocki odwiedził fotografów w atelier we Francji, USA i Niemczech i całymi dniami okiem swojej kamery obserwował ich przy pracy.
Powstały trzy dokumentalne sekwencje na temat aranżacji półmiska serów, szklanek napełnionych piwem i kosztownego zegarka na rękę. Autor przeciwstawia im eseistyczny tekst o klasycznym malarstwie holendersko-flamandzkim, przedstawiającym martwą naturę i o rozmaitych przykładach z europejskich muzeów. „Chętnie przyglądałem się fotografom martwej natury i ich zespołom przy pracy, bo pracują konstruktywnie. Konstruują obraz, pokazujący jak buduje się rusztowanie lub dźwig. Jednak my wiemy, jak wygląda dźwig, natomiast fotografowie muszą osiągnąć i uprzedmiotowić swój cel w trakcie wielu podejść i etapów. W martwej naturze wywody, określone tezy i ideowo-teoretyczne implikacje zostają sprowadzone do aktu odzwierciedlania przedmiotów. Co oznacza uchwycenie jakiegoś świata rzeczy, ukierunkowanie na przedmioty, itp.?” - Harun Farocki. Te bloki scen dokumentalnych pozostawiają nas bez komentarza, a cała nadzieja jest w tym, że idee historii sztuki uda się przenieść na grunt reklamy i zauważyć różnice.
Można też spojrzeć na te martwe natury w odwrotny sposób, odnosząc te przedziwne kultowe zabiegi w trakcie produkcji do świętego aktu tworzenia sztuki. Kompozycja tego filmu dokumentalnego, owo ciągłe oscylowanie między malarstwem a fotografią reklamową, pomiędzy XVII a XX wiekiem, prowadzi do wytworzenia swoistej magii. Po pierwsze - ponieważ brawurowo przedstawia i zarazem przeskakuje stulecia i techniki tworzenia. Po drugie - ponieważ Harun Farocki dokumentuje to, co się dzieje, w sposób purystyczny i z dystansem, często wciąż z tego samego ujęcia kamery, a na dodatek nie pokazuje nam, widzom, gotowych zdjęć reklamowych. Po trzecie - ponieważ niesamowicie izoluje.
Dzięki kamerze w roli bezstronnego obserwatora, praca fotografów reklamowych (strukturyzacja tematu, zmiany, omawianie zdjęć, itd.) zyskuje coś nierzeczywistego, jakby wszystko działo się w gabinecie kosmicznego laboratorium, a nie na ziemi u schyłku naszego świeckiego świata.
źródło: internet |