Trzecie spotkanie z dinozaurami nowej generacji ze świata Jurassic Park dzięki obsadzie z pierwszej trylogii stanowi klamrę spajającą historię o przywróceniu do życia wymarłych gadów. Fabuła w dużym stopniu odnosi się do wydarzeń z poprzedniej części, „Jurassic World: Upadłe królestwo”, a także zamyka wątek relacji paleontologa, Alana Granta (Sam Neill) i dr Ellie Sattler (Laura Dern). Zarazem, tematycznie, to zupełnie osobna opowieść o ekologii aniżeli zestawienie próby koegzystencji ludzi i dawnych zwierząt.
Scenariusz autorstwa Emily Carmichael i Colina Trevorrowa kładzie silny i wyraźny nacisk na wymowę proekologiczną. Bohaterowie przejmują się losami planety, jednocześnie walcząc o utrzymanie teoretycznie przebrzmiałego gatunku. Trudno uznać rację naukowców opowiadających się po stronie dinozaurów jako przejawu „natury, która zawsze znajdzie wyjście”, jak brzmi mantra dra Iana Malcolma (Jeff Goldblum), która większe uzasadnienie znajdowała chociażby w „Zaginionym świecie Jurassic Park” niż w najnowszej produkcji. Wydaje się, że twórcy odeszli od głównego zagadnienia, jakie charakteryzowało poprzednie części na rzecz bolączek współczesnego świata, tym samym wskazując istotne problemy, z jednoczesnym zanegowaniem wymowy wcześniejszych realizacji filmowych.
Główna akcja osadzona jest na sprawdzonym schemacie: wizja bogacza, który chce panować nad zwierzętami i czerpać z nich zysk kontra aktywiści walczący o prawo do nieingerowania w przyrodę, wspierani przez znawców tematu. Dodatkowym wątkiem do rozważań o potencjalnie niebezpiecznym wykorzystaniu nauki jest poszukiwanie tożsamości przez Maisie Lokwood (Isabella Sermon), która znajduje się pod opieką dwójki głównych bohaterów „Jurassic World”, Owena Grady'ego (Chris Pratt) i Claire Dearing (Bryce Dallas Howard).
Rola postaci wspierającej działania ekipy składającej się z pierwszoplanowych nazwisk przypadła tym razem DeWandzie Wise, która wcieliła się w Kaylę Watts. Aktorka stworzyła kreację budzącą sympatię, jak niegdyś Vince Vaugh jako Nick Van Owen. Wise zagrała w sposób najbardziej zapadający w pamięć, jej bohaterka przechodzi przemianę, na jaką nie było stać dra Henry'ego Wu (BD Wong).
Powrót na plan zdjęciowy prehistorycznego uniwersum Sama Neilla, Laury Dern i Jeffa Goldbluma, dokładnie w tym samym składzie, był oczekiwany już od premiery „Jurassic Park III”. Jednak pomimo wciąż zachowanych dobrych wibracji pomiędzy aktorami, nie udało się odtworzyć atmosfery, jaka cechuje pierwszą część „Parku Jurajskiego”. Finalne starcie wszystkich ważnych postaci z groźnymi drapieżnikami bez poniesienia ofiar po żadnej ze stron przypominało farsę a nie budzące napięcie sceny w kuchni, muzeum czy dżungli, jakie miały miejsce w poprzednich filmach.
Muzyka skomponowana przez Michaela Giacchino nie jest tak charakterystyczna jak temat przewodni serii, który stworzył John Williams. Zawodzi też Bryce Dallas Howard, która nie odnajduje się w produkcji przygodowej już od czasu pierwszego występu w „Jurassic World”. Jedynym pocieszeniem dla fanów pierwszych części są powieści Michaela Crichtona, do których warto wrócić i porównać fikcję literacką z wizją twórców franczyzy. Powracając do teorii chaosu dra Malcolma: literackie pierwowzory znalazły wyjście z tej sytuacji – wygrywa wyobraźnia czytelników i filmowe spojrzenie Stevena Spielberga.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos - dystrybutorem filmu na DVD.