Brad Anderson, reżyser pamiętnego „Mechanika” z Christianem Bale oraz Jennifer Jason Leigh w rolach głównych, w swoim najnowszym filmie pt. „Transsiberian” roztacza przed widzem własną wizję podróży koleją transsyberyjską. Jest to wyprawa zaskakująca, pełna zwrotów akcji i nieoczekiwanych sytuacji. Do tego niesamowite obrazy mroźnej, okrytej białym śniegiem Syberii – miejsca niebezpiecznego, a zarazem tak niesłychanie malowniczego.
Na początku filmu poznajemy parę Amerykanów – Roya (Woody Harrelson) oraz Jessie (Emily Mortimer), na pozór cichą miłośniczkę fotografii. Początkowo przebywają oni w Chinach, uczestnicząc w spotkaniach pewnego stowarzyszenia religijnego. Wiadomo, że małżeństwo planuje także podróż do Rosji. Nie decydują się oni jednak na wygodny lot samolotem, postanawiają natomiast udać się w głąb mroźnej Syberii słynną koleją. Wyprawa ma trwać 6 dni, w ciągu których młode małżeństwo ma nadzieję nieco pozwiedzać, zobaczyć wspaniałe krajobrazy i poznać odrobinę miejscową kulturę. Już na początku, w przedziale ma miejsce rutynowa kontrola. Siedzący obok nieznajomy informuje małżeństwo o przyczynie tak częstej interwencji policji, okazuje się bowiem, że w pociągu roi się od handlarzy narkotyków. Podróżny ostrzega jednocześnie Amerykanów przed władzami rosyjskimi, które stosują często brutalne metody. W przedziale przysiada się do małżeństwa kolejna para, tym razem jest to niezwykle rozmowny Hiszpan o imieniu Carlos (Eduardo Noriega) i jego towarzyszka - młodziutka Abby (Kate Mara). Od chwili spotkania się całej czwórki, akcja zaczyna się rozwijać niezwykle szybko. Dziwne zgubienie się Roya na jednym z przystanków oraz ucieczka Abby, powodują, że Jessie i Carlos zostają sami na stacji. Idą obejrzeć ruiny Cerkwi, ale z wycieczki wraca tylko roztrzęsiona Amerykanka, wsiadając z powrotem do pociągu. Tymczasem odnajduje się Roy, któremu podczas nieobecności żony udało się zaprzyjaźnić z szefem rosyjskiej policji – Grinko (Ben Kingsley). Jessie odkrywa natomiast, że Carlos podczas jednej z wizyt w jej przedziale, podrzucił jej narkotyki. Przerażona kobieta próbuje się ich pozbyć, tając wszystko przed mężem. Niestety, Jane wydaje się podejrzana szefowi policji, który zaczyna węszyć. Sceną kulminacyjną jest ucieczka przypadkowo zamieszanego w aferę narkotykową małżeństwa przed policją i próba walki z rosyjskimi władzami, która jak ostrzegał nieznajomy w początkowej fazie podróży, okaże się niezwykle trudna.
W filmie nie brakuje momentów drastycznych. Niezwykle przerażająca jest scena tortur młodej towarzyszki Carlosa, która zostaje przecinana nożem na oczach Amerykanów. Wszystko odbywa się w ciemnej grocie, w której krzyki odbijają się echem, potęgując nastrój grozy. Roy także niejednokrotnie obrywa za tajemnice żony. Rosjanie nie znają litości. Dla przejęcia towaru gotowi są nawet zabić.
Należy zwrócić jeszcze uwagę na portret Rosjanina, jaki maluje przed widzem Brad Anderson. Tu reżyser nie zaskakuje. Rosjanin to głośny, rubaszny, niezadbany pijak, z którym ciężko się porozumieć. Rosyjska policja, poza pracą, ma zaś swoje tajne, brudne interesy. A jak mają się stosunki rosyjsko – amerykańskie? Otóż, w przedziale Amerykanie doskonale bawią się z tubylcami przy alkoholu. Żartują w najlepsze. Jednak, gdy jeden z Rosjan pokazuje tatuaż z gułagu, atmosfera się zmienia. Pada dość ciekawe, ale i dające do myślenia stwierdzenie, brzmiące w przekładzie: „gdy chcesz prawdy o Ameryce, bierzesz książkę, gdy chcesz prawdy o Rosji, bierzesz łopatę”, bo Syberia to przede wszystkim cmentarz wielu ofiar. W filmie zgrzytają więc nieco dwa sposoby widzenia historii. Film jest amerykański, zatem i Amerykanie są górą. Nie zabraknie też wzmianki o Polakach. O nas reżyser przekazuje swoje zdanie ustami Hiszpana. Nie są to słowa pochlebne, nie ma mowy też o komplementowaniu. Polacy zdaniem Carlosa są wścibscy i głośni.
Podsumowując, „Transsiberian” jest połączeniem filmu przygodowego (pełna ciekawych zdarzeń wyprawa), obyczajowego (wątek miłości Roya do Jessie, ich problemy małżeńskie) oraz thrillera (emocjonujące, przerażające sceny). Mieszanka to dosyć ciekawa. Film trzyma w napięciu. Zakończenie mogło być mniej szczęśliwe, ale ogólnie film bardzo dobry, na pewno wart obejrzenia, tym bardziej w kinie.