„Nice guys. Równi goście” to dzieło mistrza gatunku kina akcji i buddy movie – Shane’a Blacka, który współtworzył (wraz z Anthonym Bagarozzim) scenariusz i jest reżyserem tej czarnej komedii. Mniej więcej wiadomo od początku, czego możemy się spodziewać, ale nie do końca.
Akcja filmu rozgrywa się w 1977 roku w Los Angeles. Podróż do przeszłości sprawia, że obraz zyskuje swoisty charakter i atmosferę tajemniczości. Tamto miasto, w tamtych czasach pogrążone jest w smogu, obok tradycyjnej kinematografii kwitnie produkcja filmów dla dorosłych, w modzie są różne używki, a mieszkańcy to bynajmniej nie anioły. To ostatnie stwierdzenie pasuje do dwóch głównych bohaterów – równych gości, którzy od początku wydają się bardziej dziwaczni niż równi. Przedstawiają się w zasadzie sami, słychać ciekawą narrację z offu, w której opowiadają o swoim życiu. Los przypadkowo zbliży ich do siebie za sprawą pewnej młodej kobiety o imieniu Amelia. Jest ona tajemniczą aktorką i aktywistką na rzecz ochrony środowiska. Pierwsza scena zapowiada, że będzie sporo się działo i będzie pikantnie. Holland March, prywatny detektyw z niezwykłym tatuażem, wdowiec wychowujący nastoletnią córkę, dostaje zlecenie odnalezienia młodej krewnej pewnej starszej pani. Jackson Healy, zbir do wynajęcia, otrzymuje z kolei zlecenie powstrzymania detektywa. Pierwsza interakcja mężczyzn kończy się dla Marcha pechowo. Wydaje się, że pomiędzy tymi dwoma facetami pojawia się przepaść nie do pokonania, ale nie, scenarzyści wyznaczyli im rolę zgranego duetu, który wraz z postępem akcji w istocie takim się stanie. Sprawa Amelii okazuje się jedynie ogniwem w łańcuchu korporacyjno-urzędniczo-mafijnych powiązań, a dwaj faceci staną się celem płatnych morderców.
Film zapowiada się interesująco. Akcja rozwija się dynamicznie i sporo w niej bardzo mroczno-zabawnych i pełnych humoru scen. Duet aktorski dobrze się sprawdza na ekranie, a prym wiedzie w nim uroczo komiczny Ryan Gosling, któremu udało się przekonująco zagrać postać detektywa w depresji, niestroniącego od alkoholu, ani od nietypowych zleceń od starszych pań, które opłacają je sowicie czekami. Ten duet świetnie uzupełnia rezolutna córka Marcha, przez większą część akcji oglądamy w zasadzie rewelacyjne trio. Wiernie odtworzone w scenografii i kostiumach realia lat siedemdziesiątych, dobre dialogi, ciekawe sceny pościgów i strzelanin, zabawne sceny na pograniczu jawy i snu – wszystko to sprawia, że chce się film oglądać, choć niestety nie wciąga widza, tak jak by się można spodziewać.
Ścieżka dźwiękowa obfituje w przeboje i wpada w ucho. Wszystkie utwory, począwszy od instrumentalnych brzmień „Papa Was a Rolling Stone” The Temptations w czołówce, poprzez inne hity lat siedemdziesiątych jak „September” w wykonaniu Earth, Wind & Fire, „Get Down On It” Kool & Gang aż po „Love and Happiness” Al Green w końcówce, podkreślają dynamikę i oryginalny klimat filmu.
Akcja niestety rozczarowuje. Początkowo wydaje się zbyt zawiła, tak, że trudno się czasami zorientować, o co toczy się ta gra. Obrazowi brakuje napięcia, intelektualnej gry z widzem. Zbyt duży jest w nim poziom przypadkowości i absurdu. Niektóre punkty scenariusza są mało wiarygodne, jakby napisane na siłę i to niestety daje się odczuć. Wystarczy wspomnieć motywy działania Judith Kuttner i jej dziwną, mało realną relację z córką, czy bezsensowną pogoń za pewnym nagraniem. Sporo w scenariuszu jest klisz i niestety brakuje suspensu, co więcej grubymi nićmi szyta intryga jest dosłownie wytłumaczona w trakcie filmu, nawet nie na końcu. Efekt jest taki, że film nie zachwyca i nie zostaje w pamięci na długo. Właściwie tuż po zakończeniu oglądania szczegóły fabuły się ulatniają. Ale jest dynamicznie i kolorowo, ogólnie nieźle.
W książce z płytą znajdują się ciekawostki dotyczące pomysłu na film, procesu produkcji i charakterystyki głównych bohaterów. Znajdziemy tu sporo anegdot, wspomnień aktorów i twórców z planu filmowego. To ciekawa otoczka do filmu, który chyba zapowiadał się lepiej, niż pokazuje to efekt końcowy.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.